Читайте также: |
|
A to graniczy z obłędem,
tyle zwidzeń, dziwów tyle;
jak to człowiek z czego byle
wysnuje znaczące rzeczy.
HANECZKA
(do Czepca)
Ach, jaka to wielka kosa,
moiściewy, taka szczytna;
można by nią ciąć niebiosa
na płaty, jak sztukę płótna.
CZEPIEC
Nie daj Boże ciąć po niebie;
mowa jakaś bałamutna;
zjawi się w naszy potrzebie
nie bluźniercza, ale bitna;
panienka se rezolutna,
jesce nic o kosach nie wi.
HANECZKA
Jacyście wy, moiściewi,
dajcie no mi ją do ręki.
CZEPIEC
A to juz nie lo panienki;
Sprawa inso.
GOSPODARZ
(do Poety, a słuchany przez wszystkich)
Sprawa, Sprawa!
Duch! - przez Boga - Duch - miarkuję:
Ta noc była: dziwna jawa -
miałem gościa - kto przeczuje? -
Była na dusze obława.
POETA
Widziałem rycerza w zbroi,
bracie, mówisz: Duch!
GOSPODARZ
Mój bracie;
przyleciał Duch - ludzie moi!
Jeszcze w oczach, jak cień, stoi.
Przypominam, przypominam:
człowiek stary, z brodą siwą,
twarz owita w siwy włos,
w kożuchu ogromnym czerwonym
przyszedł tu.
STASZEK
(który się przecisnął ku Gospodarzowi przez gromadę chłopów i bab w natłoku zebraną na izbie)
Przyjechał, wim,
trzymaliśmy konia razem z nim;
koń był biały.
KUBA
(tuż za Staszkiem)
W siodle lira.
GOSPODARZ
Myśli zbieram, słuch naginam...
POETA
W siodle lira...
STASZEK
Dwa pistolce.
GOSPODARZ
W mózgu kłuje - jakby kolce:
myśli zbieram...
Дата добавления: 2015-07-11; просмотров: 67 | Нарушение авторских прав