Читайте также: |
|
Będąc pod Kościołem Mariackim weszłyśmy oczywiście do środka - nie bez czekania, bo kolejka zwiedzających była spora. Chciałam jednak, aby Lenka zobaczyła ołtarz Wita Stwosza, ten sam, za którym znaleziono w czasie prac konserwatorskich (1867 r.) żółty trzewik. Ekspertyza trzewika wykazał, że przeleżał on tam blisko 400 lat. Aby wyjaśnić fakt znalezienia trzewika, narodziła się legenda o „żółtej ciżemce" - jedna z ulubionych Lenki.
„Był sobie pewien biedny chłopiec o imieniu Wawrzak, który ponad wszystko kochał rzeźbić. Pewnego razu tak poświęcił się swojej pasji, że nie zauważył, jak krowa, której pilnował, niszczy zboże na polu proboszcza. Bojąc się konsekwencji, uciekł do lasu, a tam zgubił drogę. Błąkając się, znalazł w końcu dróżkę, którą postanowił iść. Szedł bardzo długo, aż doszedł do Krakowa. Tu przygarnął go kanonik, który szybko poznał się na talencie chłopca i oddał go na naukę do mistrza Wita Stwosza. Talent Wawrzka docenił sam król Kazimierz Jagiellończyk. W nagrodę podarował chłopcu żółte trzewiczki. Długo jednak Wawrzek się nimi nie nacieszył. Malując jedną z rzeźb, zgubił bucik, który spadł za ołtarz i tak biedny chłopiec znowu musiał chodzić boso".
Legenda o zaczarowanych gołębiach
Wychodząc z kościoła Mariackiego, postanowiłyśmy chwile odpocząć na płycie Rynku. Dużą frajdę sprawiła Lence zabawa przy nowej fontannie. Nie obyło się też bez karmienia gołębi. Kiedy zobaczyłam, jak dzieci rzucają im okruszki, przypomniała mi się inna legenda, którą pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Powiedziałam wówczas do córki, że krakowskie gołębie są zaczarowane. Oczywiście wzbudziło to jej ogromne zainteresowanie i zaczęła dociekać: „dlaczego?". Opowiedziałam więc jej legendę o krakowskich gołębiach.
Legenda mówi, że krakowskie gołębie nie są zwykłe, one są zaczarowane. „Kiedy na tronie zasiadł Henryk IV Prawy, postanowił zjednoczyć wszystkie ziemie księstwa i koronować się na króla. Nie było to łatwe zadanie, lecz niestety nie miał wystarczająco dużo pieniędzy. Na zamku pojawiła się wróżka, która zamieniła książęcą drużynę w gołębie. Obsiadły one Kościół Mariacki i zaczęły wydziobywać kamyki, które spadając na ziemię zamieniały się w złote monety. Książę ze złotem wyprawił się do Rzymu po poparcie papieża. Książę ze złotem wyprawił się do Rzymu, by uzyskać poparcie papieża w zdobyciu korony. Niestety rozrzutnie po drodze ucztował, wyprawiał przyjęcia i stracił wszystkie pieniądze na zabawy i uczty. Nigdy już nie wrócił do Krakowa, a jego drużyna pozostała zaklęta.
Czasem przysiadają na ramieniu, całkiem możliwe jest to, że liczą, iż ów karmiący je człowiek to powracający książę, który zdejmie z nich czar.
Otoż krakowskie gołębie nie boją się ludzi, często siadają na ramieniu przechodniów, licząc, że właśnie wrócił ich Książę, by je odczarować. Myślę, że ta legenda utkwiła Lence szczególnie w pamięci, bo za każdym razem, gdy przechodzimy przez Rynek, widząc gołębie, mówi: „Patrz, książę dalej ich nie odczarował".
Czy są symbolem krakowskiego Rynku, czy utrapieniem, od lat trwają spory. Jedno jest pewne - krakowski Rynek bez gołębi nie byłby tym samym miejscem. Stanowią one bowiem niewątpliwą atrakcję turystyczną, szczególnie dla najmłodszych turystów, którzy ochoczo je karmią. Jednak sami krakowianie są bardziej ostrożni i przezornie spoglądają do góry, zasłaniając głowy przed "ptasimi prezentami".
Дата добавления: 2015-10-23; просмотров: 281 | Нарушение авторских прав
<== предыдущая страница | | | следующая страница ==> |
Legenda o dwóch braciach i Wieży Mariackiej | | | Dom Jana Długosza. |