Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

16 страница. Burze pyłowe na pewno nie staną nam na drodze na Marsa.

5 страница | 6 страница | 7 страница | 8 страница | 9 страница | 10 страница | 11 страница | 12 страница | 13 страница | 14 страница |


Читайте также:
  1. 1 страница
  2. 1 страница
  3. 1 страница
  4. 1 страница
  5. 1 страница
  6. 1 страница
  7. 1 страница

Burze pyłowe na pewno nie staną nam na drodze na Marsa.

Groźba zakażenia Ziemi

Ostatniego spośród pięciu smoków, srożących się na mapach Marsa, trudno nawet nazwać iluzorycznym; to po prostu zwykła halucynacja. A imię jego: „groźba zakażenia Ziemi".

Problem jest następujący: żaden ziemski organizm nie został, jak dotąd, wystawiony na działanie marsjańskich organizmów, a zatem człowiek nie dysponowałby żadną odpornością wobec chorób, powodowanych przez marsjańskie patogeny. Dopóki się nie upewnimy, że na Marsie nie można nabawić się chorób, nie należy narażać członków załogi na ryzyko zarażenia się jakimś groźnym zarazkiem, który z łatwością mógłby ich zabić, a gdyby nie zabił, to pewno powróciłby z załogą na

JAK POKONAĆ SMOKI l OMINĄĆ SYRENY • 187

Ziemię, siejąc zniszczenie i unicestwiając gatunek ludzki, a może nawet całą ziemską biosferę.

Delikatnie mówiąc, argument ten to kompletna bzdura. Po pierwsze, jeśli są - lub kiedykolwiek były - na Marsie oraz w pobliżu jego powierzchni organizmy, to już w przeszłości mogliśmy się z nimi zetknąć. W ciągu ostatnich paru miliardów lat miliony ton materiału, pochodzącego z marsjańskiej powierzchni, odrywało się od Czerwonej Planety w wyniku uderzeń meteorów, a znaczna część marsjańskich skał, wyrzuconych w przestrzeń, trafiła na Ziemię. Naukowcy dysponują niepodważalnymi dowodami: zebrali prawie 100 kg meteorytów pewnego typu, zwanych meteorytami SNC5, i porównali zawartości procentowe izotopów pierwiastków w meteorytach z danymi na temat zawartości procentowej izotopów tych pierwiastków na powierzchni Marsa, zebranymi przez ładowniki Yiking. Zestawienie zawartości procentowych izotopów (m.in. stosunek zawartości izotopu węgla 12C do 13C, stosunek zawartości izotopu tlenu 16O do 17O itd.) stanowi, podobnie jak odciski palców w przypadku ludzi, niepodważalną cechę identyfikacyjną, dowodzącą marsjańskiego pochodzenia materiału. Pomimo że każdy z meteorytów SNC musiał krążyć w przestrzeni kosmicznej przez wiele milionów lat, zanim dotarł na Ziemię, to - zdaniem ekspertów - ani długi czas podróży, ani gwałtowne okoliczności oderwania skały od powierzchni Marsa oraz wejścia w atmosferę Ziemi i uderzenia o jej powierzchnię nie wystarczą, by wyste-rylizować tego typu obiekty, jeśli zawierałyby przetrwalniki bakterii.6 Bezustannie spada na powierzchnię Ziemi swoisty deszcz marsjańskich skał: na podstawie ilości odnalezionych meteorytów szacuje się, że rocznie około 500 kg marsjańskiego materia-

5 M. Carr: Water on Mars. Oxford University Press, Nowy Jork 1996, str. 24-29. [Polskiemu czytelnikowi można polecić lekturę rozdziału 7 książki H. Y. McSweena, Jr.: Od gwiezdnego pyłu do planet. Prószyński i S-ka, Warszawa 1996 (przyp. red.)].

6 J. Gooding: 2005 Sample Return: Martial Meteorites and Curatorial Plans, wykład na forum grupy roboczej opracowującej długofalowe strategie badań Marsa w Centrum Kosmicznym im. Johnsona, Houston, Teksas, 20 września 1995 roku.

188 • CZAS MARSA

łu skalnego trafia na Ziemię. Jeśli więc ktoś boi się zarazków z Marsa, powinien opuścić Ziemię, ponieważ leży ona na drodze wyrzutni marsjańskich głowic z bronią biologiczną. Panika jest zbędna, bo nie są one niebezpieczne. Jedyną dotychczas ofiarą marsjańskiej nawałnicy jest pies, zabity przez spadającą z Czerwonej Planety skałę w 1911 roku w El Nakhla el Baharia, w Egipcie. Statystycznie rzecz biorąc, przechodnie powinni się znacznie bardziej obawiać ugodzenia meblami, wyrzucanymi wprost na ulicę z wysokich pięter budynków.

Rzecz w tym, że obecnie na powierzchni Marsa życie niemal na pewno nie występuje. Nie ma tam (bo nie może być) wody w postaci ciekłej, ponieważ nie pozwalają na to średnie temperatury powierzchniowe i wartości ciśnienia atmosferycznego. Na dodatek, powierzchnia planety jest pokryta pyłem o właściwościach utleniających i skąpana w promieniowaniu ultrafioletowym. Właśnie nadtlenki i światło ultrafioletowe są powszechnie stosowanymi na Ziemi metodami sterylizacji. O nie, jeśli nawet na Marsie istnieje życie, z pewnością egzystuje ukryte w wyjątkowych warunkach, na przykład w podpo-wierzchniowym zbiorniku, podgrzewanym geotermicznie.

Czy takie formy życia - jeśli astronautom udałoby się je odnaleźć - mogłyby stanowić zagrożenie? Absolutnie nie. ponieważ organizmy chorobotwórcze są specyficznie dopasowane do swoich żywicieli. Są, jak wszystkie organizmy, rezultatem adaptacji do życia w konkretnym środowisku. Dla organizmów wywołujących choroby u ludzi środowiskiem jest wnętrze organizmu człowieka lub blisko spokrewnionego gatunku, na przykład innego ssaka. Nieprzerwana wojna między ludzkimi pato-genami, stale uciekającymi się do nowych broni, a układem immunologicznym, wykształconym przez naszych przodków, trwa od milionów lat. Atak organizmu, który nie wyewoluował specjalnie po to, by przełamać nasze linie obronne i przeżyć w mikrokosmosie ludzkiego organizmu, strefie bezpardonowej walki, nie ma szans. Z tego powodu ludzie nie zapadają na choroby wiązów holenderskich, a drzewa z kolei się nie prze-ziębiają. Każdy marsjański organizm byłby przypuszczalnie znacznie dalej spokrewniony z człowiekiem niż na przykład

JAK POKONAĆ SMOKI l OMINĄĆ SYRENY • 189

wiąz. Nie ma żadnych dowodów na występowanie na Marsie makroskopowej fauny i flory, wydaje się to zresztą niemożliwe, a bez lokalnych żywicieli nie mogą istnieć marsjańskie patoge-ny. Gdyby nawet istnieli na Marsie żywiciele, ogromne różnice genetyczne, dzielące ich od organizmów ziemskich, wykluczałyby przypadek występowania wspólnych chorób. Równie absurdalny jest pomysł, że marsjańskie drobnoustroje przybywają na Ziemię i w otwartym środowisku zaczynają konkurować z ziemskimi mikroorganizmami. Utrzymywać, że marsjańskie organizmy mogłyby lepiej sobie radzić w środowisku naszej planety niż ziemskie (lub że ziemskie gatunki drobnoustrojów mogłyby na Czerwonej Planecie pokonać marsjańskie) jest równie niemądrze, jak przypuszczać, że rekiny, przewiezione na afrykańskie równiny, odebrałyby lwom pozycję najgroźniejszych drapieżników w lokalnym ekosystemie.

Jak widać, sporo uwagi - być może zbyt wiele - poświęcam odparciu idei zatrucia Ziemi przez marsjańskie organizmy. Wynika to stąd, że podczas niedawnego spotkania w NASA, poświęconego planowaniu najbliższej (automatycznej) misji, która miałaby się zakończyć przywiezieniem na Ziemię próbek z Marsa, ktoś poważnie zaproponował, by, w celu uspokojenia obaw społeczeństwa, wysterylizować w bardzo wysokiej temperaturze wszelkie próbki przywiezione z Marsa przed dostarczeniem ich na Ziemię. Najbardziej wartościowym, choć bardzo mało prawdopodobnym, skarbem odnalezionym na Marsie, który mógłby trafić na naszą planetę, byłyby marsjańskie formy życia. A osoby uczestniczące we wspomnianym spotkaniu od razu by je zniszczyły (wraz z innymi ważnymi mineralogicznymi informacjami, zapisanymi w próbce). Propozycja była tak groteskowa, że odpierając ją, zapytałem zgromadzonych naukowców: czy, gdyby znaleźli zdolne do rozwoju jajo dinozaura, ugotowaliby je? Pytanie nie było pozbawione sensu, ponieważ dinozaury, dość blisko spokrewnione z ludźmi, cierpiały na różne choroby. Podczas kopania każda łopata ziemi i mułu zawiera zarazki wielu dawnych chorób, szkodliwych dla ziemskiej biosfery, a mimo to paleontolodzy nie odkażają swoich znalezisk.

190 • CZAS MARSA

Podobnie jak zdolne do rozwoju jajo dinozaura byłoby dla biologii wartościowym eksponatem, a nie zagrożeniem, próbka zawierająca marsjańskie organizmy stanowiłaby bezcenne znalezisko, naprawdę zupełnie niegroźne. Badając przedstawicieli marsjańskiego życia, mielibyśmy szansę zrozumieć, które cechy życia są indywidualne, specyficzne dla niektórych tylko gatunków, a które są cechami ogólnymi, obecnymi u wszystkich form. Moglibyśmy dowiedzieć się czegoś na temat podstaw zjawiska zwanego życiem. Wiedza taka pozwoliłaby dokonać niesamowitych postępów w dziedzinie inżynierii genetycznej, rolnictwa i medycyny. Z pewnością nikt nigdy nie umrze na jakąkolwiek chorobę przywłeczoną z Czerwonej Planety, niewykluczone jednak, iż dziś tysiące ludzi umierają z powodu ziemskich dolegliwości, na które lek znalazłby się, być może, dzięki możliwości zbadania marsjańskich form życia.

Księżycowa syrena: dlaczego do lotu na Marsa nie są potrzebne bazy na Księżycu

Zajmijmy się teraz całkowicie odmiennym, również mitycznym stworem, utrudniającym lot na Marsa. To nie potwór, groźny i budzący lęk smok, lecz piękna, powabna kobieta. Diana jest księżycową syreną, której uwodzicielski śpiew wyrządził planowanej wyprawie na Marsa tyle szkód, co pięć pozostałych smoków razem wziętych.

Wyznawcy Diany z prawdziwie religijną wiarą twierdzą, że nie wolno ludziom wyruszyć na Marsa, dopóki nie obłaskawimy bogini, budując na powierzchni Księżyca wiele świątyń, zwanych bazami. Całkiem chwalebny motyw, jak na pogańską religię, ukazujący, jak daleko zaszliśmy od czasów Cesarstwa Rzymskiego, lecz - co najważniejsze - pozbawiony rozumnego wytłumaczenia.

Z powodu słabej grawitacji i braku atmosfery z powierzchni Księżyca istotnie łatwiej jest niż z Ziemi wysłać rakietę na Marsa. Co więcej, księżycowe skały w prawie 50% (wagowo) składają się z tlenu, więc dzięki opracowaniu technologii, pozwala-

JAK POKONAĆ SMOKI l OMINĄĆ SYRENY • 191

jących rozbić na pierwiastki tlenki żelaza i krzemu, które stanowią większość księżycowego materiału powierzchniowego, moglibyśmy uzyskać nieprzebrane zapasy ciekłego tlenu, nadającego się do wykorzystania podczas napełniania na powierzchni Księżyca zbiorników statków kosmicznych. Niestety, na Księżycu brak paliwa, na przykład wodoru lub metanu, które można by w tym tlenie spalać. Niemniej, przynajmniej teoretycznie, Księżyc mógłby stać się bazą, wspomagającą podróże kosmiczne od strony logistycznej, gdyż zawartość tlenu w rozmaitych rakietowych mieszaninach napędowych jest wysoka: wynosi 72-86% (wagowo).

Analiza ta nie uwzględnia faktów o podstawowym znaczeniu dla transportu wewnątrz Układu Słonecznego. Zanim statek zatankuje na Księżycu, musi tam dolecieć. Aby z niskiej orbity okołoziemskiej (LEO) dostać się na powierzchnię Księżyca, potrzeba prędkości AV równej 6 km/s (3,2 km/s, by umieścić statek na trajektorii rejsowej na Księżyc; 0,9 km/s, by wskoczyć na niską orbitę wokół Księżyca; 1,9 km/s, by wylądować na pozbawionym powietrza satelicie). Natomiast AV konieczna do startu z LEO na powierzchnię Czerwonej Planety wynosi tylko 4,5 km/s (4 km/s, by umieścić statek na trajektorii rejsowej Ziemia-Mars; 0,1 km/s, by dokonać korekty po wejściu na orbitę; 0,4 km/s na lądowanie po zastosowaniu do hamowania aerodynamicznego osłony aerodynamicznej zamiast spadochronów). Krótko mówiąc, z technicznego punktu widzenia łatwiej jest polecieć z LEO bezpośrednio na Marsa, niż z LEO na powierzchnię Księżyca. A zatem, nawet gdyby na Księżycu czekały w zbiornikach gotowe do użycia nieskończone ilości paliwa rakietowego i tlenu (a tak wcale nie jest), nie miałoby sensu wysyłanie rakiety na Srebrny Glob, by zatankować przed podróżą na Marsa. Byłoby to równie wygodne i sensowne, jak skierowanie samolotu, lecącego z Houston do San Francisco, do Saskatoon w Kanadzie, by tam zatankował paliwo. Założenie na Księżycu węzłowego punktu uzupełniania zapasów paliwa niewiele zmieni: aby z LEO wejść na orbitę księżycową, musimy zapewnić prawie tak dużą AV, jak w przypadku startu z LEO na Marsa. Gdy weźmiemy pod uwagę po-

192 • CZAS MARSA

trzebę przewozu materiałów oraz wyposażenia do produkcji tlenu na Księżycu i konieczność przetransportowania na księżycową orbitę dużych ilości paliwa (na powierzchnię Księżyca trzeba by dostarczać wodór lub metan), prędko spostrzeżemy, że proponowany schemat byłby koszmarem logistycznym i spowodowałby spory wzrost kosztów, stopnia złożoności i ryzyka, związanego z załogową wyprawą na Marsa.

Księżyc nie będzie więc wygodną bazą na drodze prowadzącej ku Marsowi. Wyznawcy bogini Diany odpowiadają na to, że mimo wszystko Księżyc trzeba wykorzystać do przeprowadzania prób oraz jako punkt szkoleniowy w ramach programu marsj ańskiego.

Otóż warunki panujące na Księżycu są tak odmienne od warunków marsjańskich, że jako miejsce ćwiczeń załogi równie dobrze - a kosztowałoby to znacznie mniej - nadawałaby się Antarktyda. Mars ma atmosferę, doba trwa mniej więcej 24 godziny, a dzienne temperatury na powierzchni wahają się pomiędzy -50°C a +10°C. Księżyc nie ma atmosfery, doba trwa 672 godziny, a przeciętna temperatura na powierzchni wynosi w ciągu dnia +100°C. Grawitacja ziemska jest 2,6 rażą silniejsza od marsjańskiej, która z kolei jest 2,4 rażą większa od grawitacji na Księżycu. Planowana eksploatacja lokalnych zasobów na Marsie (wykorzystanie dwutlenku węgla z atmosfery w gazowych reaktorach chemicznych oraz wydobywanie wiecznej zmarzliny z gleby) ma zupełnie inny charakter niż eksploatacja Księżyca, polegająca na stapianiu skał w wysokich temperaturach. Na podstawie skomplikowanej hydrologicznej i wulkanicznej historii Czerwonej Planety wnosimy, że geologiczne dzieje Marsa bardziej przypominają geologię ziemską niż księżycową.

Srebrny Glob może oczywiście być przydatny, przede wszystkim jako doskonałe miejsce prowadzenia obserwacji astronomicznych z wykorzystaniem skoordynowanej sieci teleskopów optycznych, przekazujących panoramiczne obrazy Wszechświata o bardzo wysokiej rozdzielczości (interferometr optyczny). Rozsądek każe zadbać, by sprzęt misji marsjańskiej został zaprojektowany również z myślą o transporcie ludzi

JAK POKONAĆ SMOKI l OMINĄĆ SYRENY • 193

i sprzętu na Księżyc. Plan Mars Direct uwzględnia ten wymóg. Księżycowe wyposażenie, związane z misją Apollo, zaprojektowano tak, że później było użyteczne przy budowie stacji kosmicznej Skylab', podobnie możliwość swobodnego zakładania na Księżycu obserwatoriów astronomicznych jest dodatkową korzyścią, osiągniętą dzięki realizacji planu Mars Direct.

Przede wszystkim jednak warto i należy pamiętać o tym, że bazy księżycowe nie są ani konieczne, ani wskazane jako etap realizacji programu załogowej wyprawy na Marsa. Z całym szacunkiem dla Księżyca, podróż na Marsa przez Księżyc okazałaby się równie fatalna jak podążanie za śpiewem syren. Świętej pamięci Thomas O. Palne, dyrektor NASA, zdawał sobie doskonale sprawę z tej pułapki. W jednym z ostatnich wygłoszonych przemówień powiedział: „Rzecz się ma tak, jak ze zwycięską strategią Napoleona. Tłumacząc swą strategię podczas wojny z Austrią, rzekł:»Jeśli chcesz zdobyć Wiedeń, idź na Wiedeń!«Cóż, jeśli chcemy dostać się na Marsa, trzeba wyruszyć na Marsa!"

Dobrze powiedziane, Tom. W drogę!

 

ROZDZIAŁ 6

ODKRYWANIE MARSA

 

Celem misji na Marsa nie jest ustanowienie kolejnego rekordu wysokości na potrzeby Almanachu Lotniczego, lecz zbadanie planety, wyjaśnienie, czy kiedykolwiek istniało na niej życie i czy może stać się ona domem przyszłych ludzkich pokoleń. Zadania tego nigdy nie wykonają sondy automatyczne, niezależnie od stopnia ich złożoności. Nie wystarczy też wysłać na Marsa załogę na krótki okres, ograniczając zarazem swobodę jej poruszania po powierzchni planety do okolicy bazy. Aby dowiedzieć się czegoś o planecie, trzeba poznać wiele miejsc, ruszyć w podróż na całego.

Powierzchnia Czerwonej Planety liczy 144 miliony km2, czyli dużo więcej niż wszystkie lądy na Ziemi (łącznie z wyspami). Powierzchnia Marsa jest bardzo urozmaicona: występują tam m.in. kaniony, rozpadliny, góry, wyschłe koryta rzek i jezior, równiny wylewowe, kratery, wulkany, pola lodowe, pola suchego lodu oraz chaotycznie ukształtowane tereny. U.S. Geologi-cal Survey (Amerykański Urząd Geologiczny) wyróżnia obecnie 31 geologicznie odmiennych typów ukształtowania powierzchni na opracowanej „uproszczonej mapie geologicznej" Marsa, a przecież dopiero teraz zaczynamy uzyskiwać obrazy Czerwonej Planety o wysokiej rozdzielczości. Niektóre marsjańskie utwory powierzchniowe mają rozmiary kontynentów, jak na

196 • CZAS MARSA

przykład Yalles Marineris długości 3000 km, więc dadzą się wszechstronnie poznać jedynie po pokonaniu ogromnych odległości.

Suche koryta rzeczne, odkryte na Marsie przez Marinera 9, dowodzą, że niegdyś panował na planecie ciepły, wilgotny klimat, umożliwiający powstanie życia. Marsjańska atmosfera, składająca się z dwutlenku węgla, była dawniej znacznie grubsza i szczelnie otulała planetę, powodując bardzo silny efekt cieplarniany. Wenus jeszcze dziś ma grubą atmosferę z dwutlenku węgla, lecz zamieniła ona planetę w piekło. Na Marsie jednak, bardziej oddalonym od Słońca niż Wenus, efekt cieplarniany, powodowany przez grubą atmosferę, zawierającą dużo dwutlenku węgla, jest potrzebny, by zapewnić temperaturę odpowiednią dla rozwoju życia. Większość naukowców zajmujących się Marsem uważa, że warunki sprzyjające powstaniu życia utrzymywały się na Marsie przez okres znacznie dłuższy niż czas, w jakim życie narodziło się na Ziemi. Współczesne teorie powstania życia traktują pojawienie się życia jako naturalną konsekwencję postępującej samoorganizacji materii, konsekwencję nieuniknioną we właściwych warunkach fizycznych i chemicznych. Zgodnie z tymi teoriami na Czerwonym Globie powinno było powstać życie, ponieważ w przeszłości na Ziemi i na Marsie przez okres wystarczający, by na naszej planecie pojawiło się życie, panowały zbliżone warunki. Wraz z upływem czasu Mars tracił charakter cieplarni: stał się lodowatym, jałowym światem, takim jaki znamy dziś. Pogorszenie marsjańskie-go klimatu niewątpliwie spowodowało zniknięcie życia z powierzchni planety, a być może nawet jego zupełne wymarcie. Organizmy mikroskopowe czasem pozostawiają jednak makroskopowe skamieniałości. Na Ziemi odnaleziono skamieniałości, zwane stromatolitami, mające 3,7 miliarda lat; w tak zamierzchłej przeszłości na Marsie panował klimat tropikalny. Gdyby nawet życie na Marsie wymarło zupełnie, wciąż powinny znajdować się tam skamieniałości. Dziś wiemy tylko tyle, że życiu udało się wyewoluować na jednej planecie - na Ziemi. Nie umiemy powiedzieć, czy zdarza się to niesamowicie rzadko, na przykład raz na bilion przypadków, czy też stanowi nieuniknio-

ODKRYWANIE MARSA • 197

na konsekwencję zaistnienia pewnych warunków. Czasem może się zdarzyć, że właśnie jedyna dostępna próbka przypadkowo zawiera coś, co na pewno nie wystąpi w dwóch kolejnych próbkach. Gdyby na Marsie odnaleziono żywe organizmy bądź ich skamieniałości, przekonalibyśmy się, że życie występuje we Wszechświecie powszechnie.

Z tych powodów dla badaczy Marsa priorytetem będzie poszukiwanie życia - wciąż istniejącego lub skamieniałości żywych niegdyś organizmów. Rezultat będzie miał decydujące znaczenie dla rozstrzygnięcia kwestii, czy życie jest czymś wyjątkowym we Wszechświecie, czy występuje powszechnie. Wyniki misji sond Yiking dowiodły, że życie na Marsie - jeśli w ogóle występuje -jest zjawiskiem rzadkim i trudnym do odnalezienia. Ziemscy paleontolodzy wiedzą doskonale, że polowanie na skamieniałości jest czasochłonne. Wynika to stąd, że powstanie skamieniałości to zdarzenie bardzo mało prawdopodobne. Wyobraźmy sobie ciąg zdarzeń, prowadzący do utworzenia się skamieniałości. Przede wszystkim organizm musi natychmiast po śmierci zostać odizolowany od otoczenia; w przeciwnym razie uległby szybko rozpadowi lub został zmieciony przez kolegów, mających nań apetyt. Następnie nietknięty organizm musi leżeć w ukryciu przez miliony albo miliardy lat, po czym trafić na powierzchnię wtedy, gdy prowadzone są poszukiwania. (Jeśli skamieniałość znajdzie się na powierzchni znacznie wcześniej, ulegnie zniszczeniu przed odkryciem). Kilkadziesiąt milionów lat temu po równinach Ameryki Północnej wędrowały triceratopy, trochę później -ryczące bizony, a mimo to dzisiejsi turyści mają znikomą szansę napotkania na tych terenach skamieniałych szkieletów. Jeśli chcemy odnaleźć skamieniałego dinozaura albo marsjańskie stromatolity, musimy przygotować się na dalsze podróże. Gdybyśmy zaś chcieli wykazać, że skamieniałości nie występują, czekałyby nas jeszcze dłuższe podróże, ponieważ przekonywający dowód nieistnienia wymaga zbadania prawie całej powierzchni planety. Wypływa z tego prosty wniosek, dotyczący wymogu mobilności załogi na Marsie: aby zbadać Czerwoną Planetę, konieczna jest swoboda poruszania w skali planetarnej. Często zapomina się o tej prostej i ważnej kwestii.

198 • CZAS MARSA

W jaki sposób pierwsi astronauci będą poruszać się po Marsie? Zasilany z baterii księżycowy rover, wykorzystany podczas programu Apollo, miał całkowity zasięg około 20 km, więc pozwalał na wycieczki w promieniu 10 km od miejsca lądowania. Dysponując równorzędnym środkiem transportu, załoga wyprawy na Marsa zdołałaby zbadać obszar zaledwie około 300 km2, niezależnie od ilości czasu spędzonego na powierzchni planety, więc poznanie całej planety wymagałoby prawie pół miliona podobnych misji. Nawet gdyby uznano, że wystarczy zbadać jedynie pewną liczbę wybranych, godnych zainteresowania miejsc, ograniczenie swobody ruchu pojazdu stanowiłoby poważne utrudnienie i doprowadziło do istotnego wzrostu kosztów realizacji programu załogowych badań Marsa. Tabela 6.1 zawiera listę interesujących miejsc w trójkątnym obszarze Coprates, rozciągającym się wokół miejsca lądowania na 0° szerokości i 65° zachodniej długości areograficznej. Teren ten jest jednym z najpoważniejszych kandydatów na miejsce lądowania pierwszej załogowej misji na Marsa, gdyż leży blisko równika (dlatego przez cały rok utrzymuje się stosunkowo ciepła i słoneczna pogoda), na obszarze obfitującym w obiekty, nadające się na cel interesującej wycieczki.

Gdyby załoga dysponowała swobodą ruchu ograniczoną do 100 km (zasięg dziesięciokrotnie większy niż rovera misji Apollo), odwiedzenie wszystkich wymienionych interesujących miejsc wymagałoby przynajmniej 12 wypraw. Rover oddalający się od bazy o 500 km umożliwiłby dotarcie do tych 14 miejsc podczas czterech misji, przy czym obszar dostępny owym czterem misjom byłby osiem razy większy od obszaru, który pozostawałby w zasięgu 12 wypraw, dysponujących roverem o promieniu działania 100 km.

Każda misja na Marsa będzie kosztować parę miliardów dolarów. Zastosowanie takich technologii, jak termiczny napęd jądrowy lub tańsze rakiety nośne, obniżyłoby koszty wyprawy. Trzeba gorąco zachęcać do prowadzenia badań w tych kierunkach, nie wolno jednak zapominać, że na opracowanie i wprowadzenie każdej takiej technologii również trzeba będzie wydać parę miliardów dolarów, a doprowadzi to do obniżenia kosztów

ODKRYWANIE MARSA • 199

TAB. 6.1. Interesujące obiekty na powierzchni Marsa.

OBIEKT ODLEGŁOŚĆ OD BAZY (W KM) KIERUNEK

Ophir Chasma <300 południowo-zachodni

Juventae Chasma zbocza i podłoże skalne <300 <300 południowo-zachodni południowy

płaskowyż zryty kraterami <300 wschodni


Дата добавления: 2015-10-28; просмотров: 37 | Нарушение авторских прав


<== предыдущая страница | следующая страница ==>
15 страница| 17 страница

mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.015 сек.)