Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

6 страница. Nie tylko Stany Zjednoczone są zainteresowane kontynuacją badań Marsa

1 страница | 2 страница | 3 страница | 4 страница | 8 страница | 9 страница | 10 страница | 11 страница | 12 страница | 13 страница |


Читайте также:
  1. 1 страница
  2. 1 страница
  3. 1 страница
  4. 1 страница
  5. 1 страница
  6. 1 страница
  7. 1 страница

Nie tylko Stany Zjednoczone są zainteresowane kontynuacją badań Marsa. Rosyjski program badań kosmicznych od lat już planuje wyprawy na Marsa, jednak żadna z nich nie doszła do skutku, przy czym spowodowane jest to ograniczeniami budżetowymi, a nie problemami merytorycznymi. Jedna z takich misji, początkowo nosząca nazwę Mars 94, a obecnie już Mars 96 (choć równie dobrze może się to zmienić na 98 lub 2001), ma polegać na umieszczeniu statku kosmicznego na orbicie wokół Marsa oraz, na powierzchni planety, dwóch niewielkich stacji badawczych i dwóch penetratorów - instrumentów, które po dotarciu na powierzchnię dosłownie wwiercą się w grunt. Niezobowiązujące plany drugiej misji, Mars 98, przewidują wysłanie na planetę orbitera, rovera i balonu. Rosyjski rover Marsochod przewyższy swojego amerykańskiego odpowiednika, oddalającego się jedynie 10 m od miejsca lądowania, gdyż będzie mógł przejechać prawie 50 km. Wyprodukowany przez francuską agencję kosmiczną CNES balon, ciągnący „wąż" wypełniony przyrządami pomiarowymi, w ciągu dnia wzbijać się będzie na wysokość 4 km w marsjańskiej

OD CZASÓW KEPLERA DO ERY KOSMICZNEJ • 67

atmosferze, a w nocy trzymać się będzie bliżej powierzchni planety. Niesiony wiatrem balon, który zgodnie z oczekiwaniami przetrwa zaledwie dziesięć dni, błąkając się nad powierzchnią Marsa, będzie jednak mógł pokonać parę tysięcy kilometrów. Wziąwszy pod uwagę, że słaniająca się rosyjska gospodarka wciąż oscyluje między stagnacją a kolapsem, można sądzić, że obie planowane wyprawy będą odkładane lub zostaną całkowicie zaniechane.6

Jedną z koncepcji misji na Marsa, rozważaną obecnie w Stanach Zjednoczonych, jest marsjańska platforma powietrzna (MAP, ang. Mars Aerial Platform), program opracowany przeze mnie i moich współpracowników z Martin Marietta. MAP to projekt niskobudżetowej wyprawy na Marsa, której rezultatem byłyby dziesiątki tysięcy zdjęć powierzchni Marsa o wysokiej rozdzielczości, analizy i mapy globalnych układów atmosferycznych oraz wyniki badań powierzchni i warstw pod-powierzchniowych, przeprowadzonych metodą teledetekcji. Kluczowym pomysłem koncepcji MAP jest wykorzystanie najnowocześniejszej techniki w połączeniu z balonami - obiektami z natury bardzo nieskomplikowanymi.

Projekt MAP wygląda następująco. Jedna rakieta nośna typu Delta (zdolna wysłać na Marsa ładunek 1000 kg) wystarczy, by skierować sprzęt projektu MAP na bezpośrednią trajektorię Ziemia-Mars. Ładunek składałby się ze statku kosmicznego, zawierającego osiem kapsuł, które byłyby wyposażone w balon, sprzęt do rozwinięcia spadochronu oraz gondolę z przyrządami pomiarowymi. Dziesięć dni przed dotarciem na Marsa statek kosmiczny, kręcąc się jak bąk, wypuści kapsuły w odpowiednich kierunkach, by zapewnić ich dotarcie do znacznie od siebie oddalonych miejsc. W momencie wejścia kapsuły w atmosferę rozwinie się spadochron, spowalniający opadanie kapsuły aż do wypełnienia balonu. Balony zostałyby wykonane z dostępnego na rynku materiału, zwanego dwuosiowym nylonem 6, grubości zaledwie 12 mikrometrów, czyli jednej trzeciej grubości zwykłej plastikowej torby. Pomimo zni-

6 Patrz: przypis na stronie 7 (przyp. red.)-

68 • CZAS MARSA

kornej grubości materiał ten jest bardzo odporny i wytrzymały, w przeciwieństwie do baloników urodzinowych. Proces wytwarzania materiału gwarantuje, że nie występują żadne pory -dzięki temu balon będzie szczelny przez parę miesięcy, a może nawet lat. Po wypełnieniu balonu powietrzem spadochron, kapsuła ł sprzęt do rozwinięcia spadochronu kolejno odpadają, zapewniając miękkie lądowanie zestawu meteorologicznego na powierzchni. Uwolnione od balastu balony mogą już rozpocząć kilkusetdniową wędrówkę po Marsie trasami wiejących ciągle wiatrów.

Balony o średnicy 18 m sunąć będą nad powierzchnią Marsa na stałej wysokości około 7-8,5 km niezależnie od pory dnia, w przeciwieństwie do francuskich balonów, zaprojektowanych na wyprawę Mars 98. Stanie się to możliwe dzięki zastosowaniu nowoczesnego materiału oraz niedużym rozmiarom aparatury (gondola jest bardzo lekka dzięki zaawansowanej technice miniaturyzacji): balony będą wystarczająco wytrzymałe, by nie zaszkodził im wzrost ciśnienia zawartego w nich gazu wskutek ogrzewania. Zatem takie „nadciśnienio-we" balony nie muszą nocą pozbywać się balastu i mogą lecieć na stałej wysokości przez bardzo długi czas. Na podstawie obecnych modeli dynamiki marsjańskiej atmosfery można przewidzieć, że balony będą niesione wiatrem w kierunku wschód-zachód z prędkością sięgającą 50-100 km/h, co pozwoli im okrążyć Czerwoną Planetę w 10-12 dni. Przyjmując, że przeciętny okres trwałości balonu wyniesie 100 dni, spodziewamy się, iż każdy z balonów zdoła okrążyć Marsa przynajmniej cztery razy. Każdy balon będzie wyposażony w ważący 8 kg zestaw przyrządów do badań atmosfery, sprzęt do przechowywania i przesyłania danych, ładowaną baterię i ogniwa słoneczne oraz - stanowiącą serce całego zestawu -aparaturę do uzyskiwania obrazów. Składać się ona będzie z dwóch układów optycznych: jeden przeznaczony do obrazów o wysokiej, drugi zaś - do średniej rozdzielczości. Dzięki obrazom dobrej jakości znacznie lepiej zrozumiemy geologię Marsa i będziemy mogli wybrać miejsca lądowania dla przyszłych misji, a także obszary, na których prawdopodobieństwo znalezie-

OD CZASÓW KEPLERA DO ERY KOSMICZNEJ • 69

nią dawnych lub współczesnych form marsjańskiego życia będzie największe. Najlepsze spośród obrazów, przekazanych przez orbitujące Yikingi, ukazują cechy powierzchni wielkości boiska baseballowego; obrazy uzyskiwane przez Mars Global Surveyor będą przedstawiać szczegóły powierzchni wielkości średniego samochodu; natomiast aparaty fotograficzne stosowane w projekcie MAP ukażą obiekty wielkości kota (co nie znaczy, że zobaczymy marsjańskie koty). Co piętnaście minut aparaty te będą robić jednocześnie po dwa zdjęcia: jedno czar-no-białe o wysokiej rozdzielczości, a drugie - kolorowe o średniej rozdzielczości, ukazujące obszar sfotografowany z wysoką zdolnością rozdzielczą wraz z otoczeniem (zdjęcie o średniej rozdzielczości zostanie wykorzystane do lokalizacji na mapie planety miejsca przedstawionego na zdjęciu o wysokiej rozdzielczości). Projekt MAP pozwoli uzyskać ogromną liczbę zdjęć. Flotylla ośmiu balonów, niesionych wiatrem przez sto dni, przekaże 32 000 zdjęć o wysokiej rozdzielczości oraz podobną liczbę zdjęć (ukazujących rozleglejsze obszary), które także przewyższą pod względem jakości najlepsze ze zdjęć, uzyskanych przez YikingL

Projekt MAP dostarczy nam ogromną ilość danych na temat geologii, geomorfologii i atmosfery Marsa. Inżynierowie i naukowcy będą mieć pod ręką informacje pomocne podczas planowania nowych wypraw na Marsa, wybierania obszarów badań egzobiologicznych oraz regionów, w których może występować woda. Największa korzyść, płynąca z realizacji projektu MAP, będzie jednak niewymierna: chodzi o wpływ na dalsze dzieje ludzkości.

W dzisiejszych czasach, prawie pięćset lat po odkryciach Kopernika, Tychona de Brahe, Keplera i Galileusza, większość ludzi wciąż uważa Ziemię za jedyny świat we Wszechświecie. Inne planety stanowią tylko światełka na nieboskłonie; nieliczni interesują się ich skomplikowaną wędrówką - są abstrakcyjnymi pojęciami, o których uczymy się w szkole. Projekt MAP pozwoli ludzkości obejrzeć powierzchnię innej planety tak dokładnie, jak nigdy dotąd. Aparaty fotograficzne umieszczone w gondoli ukażą rozległe obszary marsjańskiej powierzchni -

70 • CZAS MARSA

ogromne kaniony, wysokie góry, wyschnięte koryta rzek i niecki jezior, skaliste równiny i pola lodowe. Zrozumiemy, że Mars jest naprawdę innym, nowym światem - możliwym celem wyprawy, a nie jedynie nieosiągalną ideą. Podobnie jak Nowy Świat zachwycał i wabił ziemskich marynarzy, także Mars może przyciągać nowe pokolenia podróżników, gotowych stworzyć statki i żaglowce, przemierzające przestrzeń kosmiczną.

Z Marsa na Ziemię

Misja stawiająca sobie za cel przywiezienie na Ziemię próbek z Marsa (MSR, od ang. Mars Sample Return Mission) jest świętym Graalem programów badania Czerwonej Planety za pomocą robotów. Gdyby udało się przywieźć zebrane przez Yikingi próbki do ziemskiego laboratorium, można by poddać je serii testów i badań, których wyniki nie zostawiłyby żadnych wątpliwości. Co przeszkadza w przywiezieniu próbek na Ziemię? Departament NASA, zajmujący się badaniem Układu Słonecznego, planuje przeprowadzenie takiej właśnie wyprawy w 2005 roku.

Są trzy sposoby realizacji tego projektu. Pierwszy, najprostszy koncepcyjnie, można nazwać siłowym. Przewiduje on wysłanie na Marsa, przy użyciu rakiety typu Tytan 4, miniaturowego, ważącego około 500 kg statku, który będzie wyposażony w zapas paliwa, umożliwiający start z Marsa i powrót na Ziemię. Ładownik zawierałby zdalnie sterowanego rovera do szukania i pobierania próbek geologicznych, które następnie zostałyby umieszczone w kapsule na pokładzie rakiety powrotnej. Po upływie około półtora roku rakieta mogłaby wystartować z powrotem na Ziemię. Osiem miesięcy później, w pobliżu Ziemi, kapsuła odłączyłaby się od rakiety i weszła w atmosferę z dużą prędkością, podobnie jak kapsuła z załogą, powracającą z misji Apollo. W zależności od projektu kapsuła może być wyhamowywana przez spadochron bądź takie materiały amortyzujące uderzenie, towarzyszące lądowaniu na wybranym terenie pustynnym, jak drewno balsa lub styropian.

OD CZASÓW KEPLERA DO ERY KOSMICZNEJ • 71

Misja według tego projektu nie byłaby skomplikowana koncepcyjnie, lecz za to bardzo kosztowna, podobnie jak wszystkie bezzałogowe wyprawy badawcze. Rakieta Tytan 4 kosztuje 400 milionów dolarów; wielki ładownik, mieszczący pojazd powrotny z pełnym zapasem paliwa, również byłby bardzo drogi. Z powodu wysokości koniecznych nakładów, nigdy nie planowano takiej wyprawy; rozważane są natomiast inne, mniej kosztowne koncepcje.

Idea spotkania na marsjanskiej orbicie (MOR, od ang. Mars Orbital Rendezuous) stanowi jedną z najbardziej popularnych alternatyw w stosunku do rozwiązania siłowego: zakłada wysłanie na Marsa dwóch statków kosmicznych za pomocą stosunkowo tanich rakiet nośnych Delta 2 (koszt każdej z nich wynosi 55 milionów dolarów). Jeden z wysłanych statków wyniesie na orbitę okołomarsjańską statek powrotny (ERY, od ang. Earth Retum Yehicle) oraz kapsułę przeznaczoną do lądowania. Drugi natomiast dostarczy na powierzchnię Marsa wyposażony w wystarczający zapas paliwa pojazd startujący (MAY, od ang. Mars Ascent Yehicle), wyposażony w rovera i pojemnik na próbki. Rover posłuży do zbierania próbek umieszczanych potem w pojemniku. Po wykonaniu tego zadania MAY wystartuje i doleci na orbitę okołomarsjańską, gdzie automatycznie dojdzie do spotkania i połączenia z ERY. Pojemnik z próbkami przekazany zostanie do kapsuły na pokładzie ERY. Następnie statki się rozdzielą: MAY będzie już niepotrzebny, a ERY pozostanie na orbicie, aż stanie się możliwy powrót na Ziemię. Pozostała część wyprawy przebiegać będzie identycznie, jak w przypadku pierwszej koncepcji.

Za planem MOR przemawia przede wszystkim stosunkowo niski koszt statku w porównaniu z podejściem siłowym. Pojazd MAY może być znacznie mniejszy niż w założeniach pierwszej koncepcji, gdyż nie musi on lecieć aż na Ziemię, lecz jedynie na orbitę wokół Marsa, a ponadto nie musi dźwigać całego układu ponownego wejścia w ziemską atmosferę, lecz tylko pojemnik na próbki. Również ładownik niosący pojazd MAY może być mniejszy, lżejszy oraz tańszy i nie wymaga tak potężnej rakiety nośnej. Z planem MOR wiążą się jednak poważne problemy.

72 • CZAS MARSA

Po pierwsze, wykorzystane mają być dwie rakiety nośne, przez co wzrasta ryzyko niepowodzenia misji z powodu awarii podczas startu. Poza tym konieczna byłaby budowa dwóch statków kosmicznych, z których każdy musiałby zostać osobno skonstruowany, zbudowany, sprawdzony, poddany testom startowym (statek doświadcza podczas startu działania silnych drgań i obciążeń akustycznych, co powoduje konieczność wcześniejszego wykonania kosztownych symulacji) oraz połączony z rakietą nośną. W rezultacie koszty są z grubsza dwukrotnie wyższe. Ponadto elementy łączące oba statki muszą być wykonane idealnie i sprawdzić się nie tylko w fabryce, lecz po starcie, w ciągu trwającego parę lat lotu oraz podczas zmian termicznych na powierzchni Marsa i na orbicie. Trudno będzie zagwarantować poprawne funkcjonowanie takiej konstrukcji, a nawet może się to okazać niewykonalne bez przeprowadzenia wcześniejszych testów. Ostatni problem polega na tym, że technologie układów automatycznego spotkania na orbicie, połączenia i przekazania próbek nie zostały jak dotąd opracowane. Ich stworzenie wymaga dużych nakładów finansowych i nie będzie możliwości przeprowadzenia testów przed rozpoczęciem misji. Wszystkie te okoliczności zwiększają ryzyko związane z tym planem.

Zwolennicy koncepcji MOR, pragnąc uczynić projekt bardziej atrakcyjnym, uciekali się do „innowacyjnych" metod księgowania,7 takich jak rozpisanie kosztów na dwie osobne wyprawy. Bardziej skrajna wersja zakłada wcześniejsze wysłanie rovera, obciążając kosztami powrotu kogo innego. Późniejsze lądowanie tuż koło rovera wymagałoby chirurgicznej precyzji. Znowu niemożliwe byłoby uprzednie sprawdzenie tego rozwiązania. Zrealizowanie tych planów stanowiłoby jednak spore osiągnięcie w dziedzinie wysyłania na Marsa misji bez-załogowych, które obecnie narażone są na odchylenia od zaplanowanego miejsca lądowania w granicach 100 km. Niektórzy zwolennicy spotkania na orbicie sugerowali zastosowanie

7 Ang. innovative accounting to eufemizm, oznaczający nieuczciwe księgowanie (przyp. red.)-

OD CZASÓW KEPLERA DO ERY KOSMICZNEJ • 73

nowatorskiego rozwiązania, polegającego na spotkaniu statków w przestrzeni kosmicznej zamiast na orbicie Marsa, co pozwoliłoby zredukować ilości potrzebnego materiału napędowego dla ERY, który nie musiałby wchodzić na orbitę wokół Marsa ani z niej startować. Powoduje to jednak konieczność zabrania znacznie większej ilości paliwa dla MAY, a ponadto wprowadza nowy element ryzyka, związany z niesprawdzalnym wymogiem, by MAY startował dokładnie w momencie pozwalającym spotkać się w otwartej przestrzeni kosmicznej z ERY, przelatującym koło Marsa z prędkością 5 km/s. Biorąc pod uwagę konstrukcję MAY, nie wspominając o możliwości wystąpienia złej pogody w momencie z góry wyznaczonego startu, bardzo trudno byłoby zagwarantować powodzenie takiego manewru.

Cóż więc pozostaje, jeśli koncepcja siłowa jest zbyt kosztowna, a misja MOR zbyt ryzykowna?

Trzecie rozwiązanie, za którym już od paru lat opowiadam się ja, inżynierowie Jim French, Kumar Ramohali, Robert Ash, Dianę Linne i inni, znana jest pod nazwą: przywiezienie próbek z Marsa z wykorzystaniem lokalnej produkcji materiału napędowego (MSR-ISPP, od ang. Mars Sample Return with In-Situ Propellant Production).

Projekt MSR-ISPP zakłada wykorzystanie jednej rakiety nośnej Delta 2 do wysłania na powierzchnię Marsa rovera oraz pojazdu MAY bez zapasu paliwa. Podczas gdy rover zbiera próbki, MAY wykorzystuje niewielką pokładową instalację chemiczną do zamiany wpompowywanego marsjańskiego powietrza na materiał napędowy (osobiście opowiadam się za metanem/tlenem, jednak rozważany jest również tlenek węgla/tlen) i wypełniania nim zbiorników MAY. Gdy możliwy jest powrót na Ziemię, a wszystkie próbki zostały już zebrane i paliwo uzupełnione, MAY startuje podobnie jak w koncepcji siłowej. Na bezpośredni powrót statku na Ziemię na rakiecie nośnej Delta pozwala to, że na powierzchnię Marsa trzeba było dostarczyć sam pojazd MAY (około 70 kg), zamiast znacznie cięższego pojazdu wraz z zapasem paliwa, niezbędnym do realizacji koncepcji siłowej.

74 • CZAS MARSA

Misja według pomysłu MSR-ISPP byłaby zdecydowanie najtańsza spośród wszystkich tu omawianych, ponieważ zamiast Tytana 4 z jednym dużym statkiem kosmicznym lub dwóch Delt z dwoma małymi statkami kosmicznymi, wystarczy jedna Delta i jeden mały statek kosmiczny. Z misją tą wiąże się także znacznie mniejsze ryzyko niż w przypadku koncepcji MOR, gdyż potrzebna „zaawansowana technologia", czyli instalacja do lokalnej produkcji materiału napędowego (ISPP), może być w pełni przetestowana w komorach symulacyjnych na Ziemi. Ponadto układ ISPP jest znacznie mniej skomplikowany (w istocie opiera się na inżynierii chemicznej, znanej już w XIX wieku) niż rozwiązania z zakresu techniki lotów, konieczne do realizacji spotkania na orbicie okołomarsjańskiej (areocen-trycznej), nie wspominając już o spotkaniu w otwartej przestrzeni kosmicznej. Jak już wspomniałem, w firmie Martin Ma-rietta zbudowaliśmy i zaprezentowaliśmy działanie (więcej szczegółów na ten temat podam później) pełnowymiarowej jednostki MSR-ISPP, która wytwarzała metan i tlen, wydając na to 47 tysięcy dolarów, co jest kroplą w morzu w porównaniu z budżetem misji MSR. To prawda, że zbudowana przez nas instalacja nie była sprzętem w pełni gotowym do wysłania w przestrzeń, lecz urządzeniem doświadczalnym, służącym jedynie do przeprowadzania testów, pamiętajmy jednak, że szansę powodzenia wyprawy, związane z zastosowaniem nowych technologii, określa nie stopień opracowania technologii, lecz możliwości ich sprawdzenia. Technologia projektu MSR-ISPP może być przetestowana, więc ryzyko, związane z wyprawą według tej koncepcji, jest mniejsze niż w przypadku koncepcji MOR, wymagającej spotkania w przestrzeni kosmicznej. Ponadto realizacja projektu MSR-ISPP wymaga dwóch identycznych statków kosmicznych (a zatem tańszych niż dwa różne statki, potrzebne w projekcie MOR), więc misja zakończyłaby się pomyślnie, nawet jeśli tylko jeden z dwóch statków zdołałby powrócić. Natomiast w przypadku misji MOR wyprawa zakończy się fiaskiem, jeśli awarii ulegnie choć jeden ze statków.

Przekonamy się wkrótce, że technologia lokalnej produkcji materiału napędowego stanowi jedyną szansę, by sprostać

OD CZASÓW KEPLERA DO ERY KOSMICZNEJ • 75

kosztom załogowych wypraw badawczych na Marsa. Powinno to stanowić decydujący czynnik przy wyborze strategii misji MSR. Wartość misji MSR znacznie by wzrosła, gdyby udało się przy okazji zademonstrować działanie najważniejszych technologii, potrzebnych do realizacji załogowych lotów na Marsa. Przypuśćmy, że misja MSR zaowocuje zebraniem około kilograma próbek w promieniu kilku kilometrów od miejsca lądowania. Ponieważ jest mało prawdopodobne, by na powierzchni Marsa występowało obecnie życie, poszukiwania śladów mar-sjańskich organizmów byłyby w zasadzie poszukiwaniami skamieniałości. Małe, zdalnie sterowane rovery o niewielkim zasięgu nie są idealnym narzędziem do prowadzenia badań Marsa, jeśli weźmiemy pod uwagę opóźnienie w komunikacji (do 40 minut, z powodu skończonej prędkości sygnałów radiowych) podczas transmisji danych z rozkazami z Ziemi na Marsa. Jeśli ktoś w to wątpi, niech pomyśli o tym, czy byłoby łatwo znaleźć szczątki dinozaura, spuszczając na spadochronie takiego rovera, jak Sq/ourner lub Marsochod, nad Górami Skalistymi? Prędzej chyba nadeszłaby kolejna epoka lodowcowa. Poszukiwania skamieniałości wymagają wyciągania wniosków z subtelnych wskazówek, do czego potrzebna jest zdolność poruszania się, zwinność i intuicja. Do prowadzenia takich badań konieczna jest obecność ludzi.

Mars wyjawi swoje tajemnice dopiero wtedy, gdy dotrą tam śmiałkowie, „którym niestraszna posępna pustka kosmosu".

 

ROZDZIAŁ 3

OPRACOWANIE PLANU

 

Dwudziestego lipca 1989 roku prezydent George Bush stanął na schodach Narodowego Muzeum Lotnictwa i Badań Kosmicznych w Waszyngtonie. Za nim, w chłodnych salach Muzeum, znajdowały się eksponaty, związane z największymi amerykańskimi przedsięwzięciami kosmicznymi, m.in. statek kosmiczny Columbia - moduł załogowy Apollo 11. Dwadzieścia lat po pierwszym lądowaniu na Księżycu ludzie, którzy przyprowadzili wówczas Columbię z powrotem na Ziemię - Neil Armstrong, Mikę Collins i Buzz Aldrin, załoga Apollo 11 -towarzyszyli prezydentowi Bushowi w momencie ogłoszenia nowego, śmiałego planu.

Prezydent Bush mówił o wyzwaniach i nęcących perspektywach, związanych z badaniem przestrzeni kosmicznej, o zaangażowaniu narodu amerykańskiego w realizację długotrwałego programu badania Układu Słonecznego, a nawet o możliwościach osiedlenia się ludzi na stałe w przestrzeni kosmicznej. Idee te zdolne były przyprawić o zawrót głowy nawet dwadzieścia lat po opuszczeniu przez pierwszych amerykańskich astronautów Ziemi i dotarciu na powierzchnię innego świata. Bush mówił o potrzebie planu dłuższego niż dziesięcioletni, „długotrwałego" wysiłku, poświęconego badaniu przestrzeni kosmicznej. Następnie ogłosił swój program: „Na początek,

CZAS MARSA • 77

w nadchodzącym dziesięcioleciu - w latach dziewięćdziesiątych - stacja kosmiczna Freedom. [...] A następnie - na początku nowego wieku - z powrotem na Księżyc. [...] Po czym - będzie to podróż w przyszłość - wyprawa na inną planetę: załogowa misja na Marsa".

W ten sposób narodził się program, znany pod nazwą Inicjatywy Badań Kosmicznych (SEI, od ang. Spocę Exploration Ini-tiatwe). Start był dobry, niestety, później poszło gorzej.

Tradycyjny sposób zdobycia Marsa

W reakcji na mowę Busha, do rozważenia sposobów realizacji prezydenckiego programu wyznaczono duży zespół ekspertów z NASA, reprezentujący wszystkie ośrodki badawcze agencji, wspomagany przez najważniejsze firmy z branży lotniczej i kosmicznej. W trzy miesiące zespół opracował dokument, zatytułowany Raport z trwających 90 dni prac nad możliwościami badania Księżyca oraz Marsa przez misje zalogowe.l Zgodnie z wnioskami Raportu 90-dniowego, aby wysłać załogową misję na Marsa, należałoby uprzednio przez 30 lat budować infrastrukturę w przestrzeni kosmicznej; ponadto byłby to najbardziej kosztowny spośród wszystkich amerykańskich programów rządowych od czasów II wojny światowej.

Projekt zespołu NASA przewidywał budowę wcześniej zaplanowanej stacji kosmicznej, lecz trzykrotnie większej i uzupełnionej o „podwójne kile", zawierające hangary do budowy statków międzyplanetarnych. Konieczne byłoby także wykonanie bardzo wielu dodatkowych konstrukcji orbitalnych: swobodnie orbitujących składów kriogenicznego paliwa rakietowego, punktów kontrolnych, pomieszczeń mieszkalnych dla personelu budującego statek itd. Tak ogromny i skomplikowany sprzęt posłużyłby do budowy i obsługi rejsowych księżycowych stat-

1 A. Cohen i in.: The 90 Day Study on the Human Exploration of Moon and Mars. U.S. Government Printing Office, Waszyngton, DC 1989); raport ten niebawem stał się znany pod skróconą nazwą Raportu 90-dniowego.

78 • CZAS MARSA

ków kosmicznych (z kolei prace nad każdym z nich wymagałyby trzech pojazdów do przewożenia ciężkich ładunków i jednego startu promu kosmicznego). Osoby pamiętające, że do każdej misji Apollo wystarczył jeden start, drapały się po głowach, myśląc, że „ostatnim razem nie było tak trudno dostać się na Księżyc..." W ciągu dziesięciu lat statki kosmiczne przewiozłyby na Księżyc wszystkie zapasy i wyposażenie konieczne do zbudowania sporego kompleksu baz księżycowych. Bazy, wspomagane przez urządzenia znajdujące się na orbicie, stanowiłyby zaplecze, umożliwiające budowę naprawdę gigantycznego -zdolnego do przewożenia ponad 1000 ton - statku kosmicznego klasy Battlestar Gcdactica, przeznaczonego do odbywania podróży na Marsa. Rejsowe statki marsjańskie wykorzystywałyby zupełnie inne technologie niż statki księżycowe, i to nie tylko technologie napędu rakietowego; zatem potrzebne byłyby także spore sumy na ich opracowanie oraz dodatkowa infrastruktura, nie wymagana do misji księżycowych. Z początku wyprawy na Marsa trwałyby (łącznie z powrotem) osiemnaście miesięcy, z czego jeden miesiąc mijałby na orbicie areocentrycznej. Wylądowanie na powierzchni Marsa wiązałoby się z kolei z rejsem specjalnym - lotem małego statku kosmicznego, który zawiózłby zespół: badaczy na Czerwoną Planetę na okres około dwóch tygodni. Taka misja na Marsa pozwoliłaby na niewiele więcej niż zatknięcie flagi i zostawienie odcisków stóp. Rejsowe marsjańskie statki kosmiczne wyruszałyby z ziemskiej orbity wielkie i ciężkie, a wracałyby lekkie i puste, zostawiając po drodze rozmaite fragmenty wyposażenia (zbiorniki paliwa, pojazdy terenowe, osłony aerodynamiczne); z każdą taką wyprawą wiązałyby się olbrzymie koszty. Raport 90-dniowy nie podawał nawet przybliżonych sum, jednak z czasem do prasy przedostały się oceny kosztów realizacji tego programu: nie mniej niż 450 miliardów dolarów.


Дата добавления: 2015-10-28; просмотров: 41 | Нарушение авторских прав


<== предыдущая страница | следующая страница ==>
5 страница| 7 страница

mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.014 сек.)