Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 32 страница



Madonna, amerykańska gwiazda mass-mediów, o swoim katolickim ojcu powiada: „Mój ojciec wywarł na mnie nigdy nie kończące się wrażenie. Miał filozofię, małe perełki - kropelki mądrości, któ®ym pozwalał kapać na nas. Jedna z nich głosiła: jeżeli dotyka cię coś przyjemnego - czynisz coś nieprawego; jeżeli cierpisz - czynisz coś słusznego" (por. „Time", 20.05.1991, s. 48).

W telewizyjnym filmie „Vom Kloster in die Ehe" (emisja WDR III, 18.XI.1991) była karmelitanka, obecnie zamężna kobieta, opowiada, że w klasztorze musiała się co tydzień chłostać po nagich biodrach, a w Wielkim Tygodniu nawet codziennie w trakcie trwania psalmu pokutnego - „dla upamiętnienia cierpień Chrystusa". W rezultacie po zakończeniu Wielkiego Tygodnia nie mogła ani siedzieć, ani leżeć. Dalej mówi:„«Czynić to dla upamiętnienia cierpień Chrystusa?» - tego związku nigdy nie rozumiałam." W rzeczywistości istnieje tu też tylko jeden związek: oto ludzkie okrucieństwo zostaje błędnie przedstawione jako wyraz woli Bożej. Z tego punktu widzenia chrześcijaństwo jest wychowywaniem dla okrucieństwa.

Małą Teresa z Lisieux, zakonnica zakonu karmelitanek, pisze: „W czasie trwania mojego okresu próbnego niezwykle trudno mi było znieść niektóre stosowane w naszych klasztorach praktyki pokutnicze.Ale nigdy nie ulegałam mojej niechęci do nich. Wydawało mi się, jak gdyby Ukrzyżowany spoglądał na mnie proszącym wzrokiem z wysokości krzyża w ogrodzie i błagał [podkreślenie samej Małej Teresy] o tę ofiarę"[366].

W telewizyjnym filmie „Leben um zu beten. Marienau, die einzige Kartause in Deutschland" („Żyć by się modlić. Marienau, jedyny klasztor kartuzów w Niemczech"; emisja WDR III, 16 marca 1985 r.) pewien mnich mówi: „Co czternaście dni skłądamy ofiarę z naszych włosów, które potem sami zamiatamy." Kartuzi w międzyczasie przeprowadzili się do Allaeu [dzielnicy w południowo-zachodniej Bawarii] z powodu hałasu wywoływanego przez samoloty. Tymczasem znoszenie hałasu nadawało się na ofiarę składaną Bogu przynajmniej w takim samym stopniu, jak strzyżenie włosów.

Sztuczność i nienaturalność związaną z pogańsko-katolicką mentalnością dotyczącą skłądania ofiar przejawia także Jan Paweł II. Na Międzynarodowym Kongresie Teologii Moralnej w Rzymie w dniu 12 listopada 1988 roku powiedział: „Także w odniesieniu do chorych na AIDS, albo osób pragnących stosować środki zapobiegające ciąży dla uchronienia się przed chorobą zmniejszonej odporności immunologicznej" nauka moralna Kościoła „nie dopuszcza żadnych wyjątków. Takie odrzucenie nauki moralnej Kościoła dezauwuowałoby Krzyż Chrystusa." I tak Carlo Caffara, tuba papieża i kierownik Papieskiego Instytutu ds. Małżeństwa i Rodziny dodaje: Jeżeli zainfekowany małżonek nie jest w stanie zachować dożywotniej „pełnej wstrzemięźliwości", będzie lepiej, jeśli zainfekuje swoją żonę, niż gdyby miał użyć prezerwatywy, albowiem „uszanowanie wartości duchowych, takich jak sakrament małżeństwa, należy przedłożyć nad dobro życia". To oczywiste, bowiem ofiara z życia ludzkiego i ofiara polegająca na wyrzeczeniu się doznań seksualnych - to wypróbowane środki spotykane od czasu myślenia pogan, któ®e mają bogów usposobić życzliwie. Od pełnej absurdów teoologii krzyża do absurdalnej teologii prezerwatyw jest widocznie tylko jeden krok. Ich wspólnym mianownikiem jest nieludzkość.



Znany wiedeński historyk Friedrich Heer pisze, że Goethe i Schiller widzieli w chrześcijanach „okrutnych wrogów życia, wielbicieli krzyża, opętanych manią pokuty (Busskrampf-Verirrte), wrogich światu zabójców, fanatyków; ludzi, którzy w trybie pilnym potrzebują wybawienia pod posatcią jakiejś religii człowieka"[367].

A jednak zawsze istnieli teologowie, którzy zwracali się przeciwko bezsensownemu skłądaniu ofiar; do nich zaliczymy na przykłąd proroka Amosa (5, 21-25), Ozeasza (6, 6), Izajasza (1, 10-17), Micheasza (6, 6-8) - wszyscy oni żyli w VIII wieku przed narodzeniem Chrystusa - wreszcie proroka Jeremaisza (6, 19 i n.; 7, 21-23) z VII wieku p.n.e. Prorok Ozeasz głosi: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń" (6, 6). A prorok Micheasz pyta: „Czy Pan się zadowoli tysiącami baranów, miriadami potoków oliwy? Czy trzeba, bym wydał pierworodnego mego za mój występek, owoc łona mego za grzech mojej duszy? «Powiedziano ci człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem Twoim?» Mimo to do roku 70 n.e. miało trwać skłądanie ofiar ze zwierząt, zanim nie zaprzestano tych praktyk. Nie był to akt dobrowolnej rezygnacji ani rezultat tego, że dano posłuch słowom proroków; stało się tak, ponieważ Rzymianie zburzyli Świątynię.

Także dzisiaj są teologowie, którzy bardziej wnikliwie myślą i wypowiadają się na temat krzyża i ofiary; jako przykład niech posłuży Joseph Ratzinger, który zanim został kardynałem, był wybitnym teologiem. W swojej książce - Einführung in das Christentum („Wprowadzenie do chrześcijaństwa"; 1968) pisze: „Konstytutywną zasadą ofiary nie jest niszczenie, lecz miłość. …Jak Bóg miałby doznawać radości z powodu męki swego stworzenia, albo nawet swego Syna, bądź mógł postrzegać w tym wartość (Valuta), za pomocą której musiałoby zostać przezeń okupione pojednanie? Biblia i właściwa chrześcijańska wiara są bardzo dalekie od takich myśli. Nie ból jako taki się liczy, ale głębia miłości… Gdyby było inaczej, właściwymi kapłanami byliby siepacze przy krzyżu… To, że doskonale Sprawiedliwy, kiedy się ukazał, został przez wymiar sprawiedliwości wydany na śmierć, został ukrzyżowany - uświadamia nam w sposób bezwzględny i nielitościwy, kim jest człowiek: oto taki jesteś ty, człowieku, taki, że nie możesz ścierpieć Sprawiedliwego, że miłujący staje się po prostu głupcem, zostaje pokonany i staje się wygnańcem" (s. 238 i n.).

To słuszne stwierdzenia. Należy sądzić, że kardynał Ratzinger gdyby wtedy żył, sprzeciwiłby się temu ukrzyżowaniu. Ale teraz, po dwóch tysiącach lat istnienia chrześcijańskiej teologii - która to ukrzyżowanie utrwaliła i w budowli swej nauki uczyniła skamieliną, która śmierć tę uznała za uzasadnioną konieczność i podbudowała nią wszystko, uzasadniając nią także śmierć, bez której nie ma zbawienia - teraz nie jest już takie pewne, czy kardynał mógłby zrezygnować z tego ukrzyżowania.

Tak, nie jest pewne, czy w ogóle wszystkim chrześcijanom z powodu nauki o krzyżu, którą uznają za filar i centrum nauki chrześcijańskiej, nie grozi niebezpieczeństwo zatracenia miłosierdzia. Nie jest pewne, czy czasem chrześcijańśtwo, za sprawą swojej nieludzkiej teologii krzyża - zamiast ludzi czynić bardziej ludzkimi - nie wspiera tylko tego, co nieludzkie w ludziach.

 

 

Posłowie

 


 

 

Co się stało? Niektórzy są zdania, że jeśli się zrezygnuje z bajek i historii o cudownych wydarzeniach, wóczas chrześcijaństwo stanie się (treściowo) puste i nic z niego nie pozostanie. Ale wiara, której przedmiotem są bajki i fantastyczne opowieści o cudach, ewentualnie która się na nich opiera, jest wiarą nijaką, nic nie znaczącą, powierzchowną i pożałowania godną. Jest to wiara nie nadająca się do niczego. Jeżeli wiatr historii te bajki wywieje, również i wiara zostanie wymieciona.

Ale za wiarą powierzchowną, za bajkową wiarą podatną na podmuchy, kryje się coś dającego odpór wszystkim wiatrom. Pozostaje mianowicie wiara w Jezusa samego, i to wiara bardziej jeszcze zdecydowana i bezpośrednia niż ta, która mogłaby się ukształtować pod wpływem fantastycznych opowieści o cudach. Dla naszego życia nie ma bowiem żadnego znaczenia, czy narodziny Jezusa były narodzinami z matki-dziewicy, czy Jezus przemieniał wodę w wino, czy potrafił chodzić po wodzie i czy uzdrawiał chorych. Jeżeli także i my nie zostaniemy przez Niego uzdrowieni, wszystko to nie ma dla nas znaczenia. Także Jego stracenie nie znaczy w ostateczności dla nas nic, poza tym, że apeluje do naszego współczucia. Było wtedy i jest dzisiaj wielu, aż nazbyt wielu straconych (każdy z nich stanowi o jedną osobę straconą za dużo), którzy - pomijając nasze współczuie i nasz protest przeciwko karze śmierci - nic dla naszego życia nie znaczą.

Decydujące dla nas jest życie Jezusa, Jego głos, który się do nas zwraca i który mówiwięcej niż wszystkie cuda, ponieważ jest to głos Bożego miłosierdzia. Temu głosowi powinniśmy uwierzyć bardziej niż naszemu włąsnemu. Jezus mówi o sobie, że jest drogą, prawdą i życiem. Nie drogą do małęgo życia, któ®e rozpłynie się w podmuchach wiatru czasu, ale do prawdziwego i wiecznego życia, które zachowa ważność i znaczenie na zawsze.

Dla chrześcijan ważna jest tylko śmierć Jezusa. Wobec niej wszystko inne w jego życiu schodzi na plan dalszy. Dlatego z Credo, oficjalnego streszczenia wiary chrześcijańskiej, nie dowiadujemy się (poza tym, że narodził się z Dziewicy) niczego więcej niż, że został ukrzyżowany, umarł i że go pochowano. Stwierdziwszy fakt narodzenia Jezusa słowami: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy", wyznanie wiary przeskakuje ponad życiem Jezusa i przechodzi od razu do jego śmierci: „Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem, został umęczony i pogrzebany…"

Ale Jezus narodził się, żeby żyć wśród nas. I wśród nas żył. A jego słowa przyciągały wielkie rzesze ludzi: Józef Flawiusz pisał - jak widzieliśmy (s. 45) - że z powodu wielkich tłumów, które gromadziły się wokół Jana Chrzciciela, Heroda Antypas obawiał się, iż Jan może nakłonić lud do powstania i dlatego właśnie rozkazał go stracić (Dawne dzieje Izraela 18, 5, 2). Sytuacja, jaka powstała w związku z działalnością Jana, powtórzyła się wraz z wystąpieniem Jezusa: rzesze ludzkie, które Jezus skupiał wokół siebie, jeszcze większe niż te, otaczające Chrzciciela, zaniepokoiły Rzymian. Bali się eskalacji wrogich nastrojów i wybuchu powstania. Z lękiem obserwowali masy ludzkie. Nie obchodziła ich natomiast treść wystąpień.

Jednakże chrześcijan powinno interesować, co Jezus wówczas mówił. I to właśnie winno być główną treścią wyznania wiary. Narodzenie z dziewicy i cuda nie zobowiązują ludzi do niczego. Wiara w nie jest dla wielu łatwiejsza niż życie wedle słów Jezusa.

O jakiesłowa chodzi? Bultmann próbuje ustalić „cechy charakterystyczne nauczania Jezusa". Cytuje przy tym niewielką liczbę słów, co do których można domniemywać, iż rzeczywiście pochodzą od Jezusa, „gdyż jaką taką pewność, że te czy tamte słowa istotnie można przypisać Jezusowi, można mieć w niewielu tylko wypadkach". Wśród tych niewielu słów, które Bultmann przypisuje Jezusowi, znalazły się te z Kazania na Górze o „prawie odwetu (Mt 5, 39b-41) i miłości nieprzyjaciół (Mt 5, 44-48). Wszystkie te słowa… zawierają pewną rzecz charakterystyczną i nową, coś, co wychodzi poza mądrość ludową i ludową pobożność, i jest przy tym w równie małym stopniu specyficznie rabinackie czy żydowsko-apokaliptyczne. Zatem, jeśli w ogóle, to właśnie tutaj należy szukać tego, co charakterystyczne w nauczaniu Jezusa"[368].

Niezgoda na prawo odwetu i nawoływanie do miłości przyjaciół, oto co mogłoby być zbawieniem, to znaczy przekroczenie diabelskiego kręgu przemocy (przenigdy rozlew krwi). Łatwo to pojmie każdy, kto wieczorem włączy telewizor i zobaczy krew sączącą się z ekranu na dywan: obrazy z Jugosławii, Somalii, Rwandy, wojny nad Zatoką Perską, z innych wojen i odwetowych zamachów.

Żyjemy w świecie odwetu i wojskowych akcji odwetowych. A nieprzyjaciół z pewnością nie miłujemy. Nawet chrześcijański obraz Boga jest naznaczony ludzkimi wyobrażeniami o odwecie. Obok nieba i ziemi, które stworzył Bóg, istnieje piekło, które dodatkowo stworzył człowiek. Jednakże Bóg pragnie, żeby ludzie, wszyscy ludzie, żyli i osiągnęli poznanie.

Pisze Paweł:

„Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy: z nich zaś największą jest miłość" (1 Kor 13, 11 i n.).

Gdy tylko sami, jesteśmy istotami przemijającymi, wypływamy z przeszłości i padamy jej łupem, gdyż nasza współczesność i nasza przyszłość są skazane na to, by stać się przeszłością. Gdy tylko sami, żyjemy bez rzeczywistej przyszłości. Jest ona tym, co przed nami zamknięte, a jako istoty przemijające, sami się przed nią zamykamy. Tym, który nadchodzi, jest Bóg. On jest naszą przyszłością.

Inquietum cor nostrum donec requiescat in Te.

Niespokojne jest serce moje, Panie, dopóki nie spocznie w Tobie.

(Augustyn, Confessiones, I, 1)

Kiedy po ukazaniu się tej książki miałam wykład w jednej z księgarni Bielefeldu i potem podpisywałam książki, na koniec podszedł do mnie księgarz i poprosił o to, bym podpisała jeszcze jeden egzemplarz, chcąc mi dodatkowo jeszcze coś wyjaśnić. Powiedziałam, że jest to zbyteczne, gdyż i tak podpisałabym książkę. Ale wówczas położył przede mną nekrolog i powiedział: „Chodzi o tych właśnie rodziców, wymienionych tu w podpisie, którzy chcieli na to spotkanie dzisiaj przybyć, ale wczoraj wieczorem odlecieli do Stanów Zjednoczonych na pogrzeb syna; matka zmarłego prosiła mnie przed odlotem o to, by pani jej ten egzemplarz zadedykowała." Przeczytałam nekrolog: „Nasz jedyny syn… profesor…" i tu następowało nazwisko, imię i nazwa uniwersytetu w Ameryce.

Byłam zaszokowana i zastanawiałam się, jak mogłabym w jednym zdaniu powiedzieć coś ostatecznego, coś, co miałoby wartość i znaczenie w obliczu ostateczności. Pomyślałam o polemice, którą Jezus prowadził z saduceuszami, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie. „Potem przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania…" i o tym, że Jezus powiedział do nich: „Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w Księdze Mojżesza, tam gdzie mowa o krzaku, jak Bóg powiedział do niego: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie" (Mk 12, 18 i n.).

I tak wpisałam w egzemplarzu książki: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" (Mk 12, 27). To znaczy: Bóg wskrzesi zmarłych. Nie wiem, czy to zdanie, które Jezus wypowiedział do wątpiących saduceuszy, mogło być pociechą dla tych rodziców. Ale wiem, że to zdanie było i jest pociechą dla mnie.


[1] Wszystkie cytaty z Pisma Świętego pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Biblia Tysiąclecia, wydanie trzecie poprawione, Poznań-Warszawa 1980. Wyjątek stanowią cytaty, w których autorka odnosi się inaczej do pierwotnego tekstu hebrajskiego i greckiego.

[2] Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, 18, 1, 1; Warszawa 1993, tom I i II z oznaczeniami przyjętymi powszechnie w sposobie cytowania tego autora. alej cytowane: Józef Flawiusz, Dawne¼

[3] Józef Flawiusz, Dawne¼ (18, 2, 1 )

[4] Józef Flawiusz, Wojna żydowska, (2, 8, 1); Warszawa 1993, cyt. dalej: Józef Flawiusz, Wojna¼

[5] por. Józef Flawiusz, Dawne¼ (20, 5, 2)

[6] 3 Mojż 12, 6 i n.

[7] cyt. wg Joachim Jeremias, Jerusalem zur Zeit Jesu, 1969, s. 87

[8] cyt. wg J. Jeremias, op. cit., s. 89, 95

[9] Józef Flawiusz, Dawne¼ (18, 2, 2)

[10] cyt. wg Euzebiusz, Historia Kościoła (I, 10)

[11] por. Komentarz do Łukasza, 3, 1-2

[12] Heinrich Joseph Wetzer, Benedikt Welte, Kirchenlexikon, 2 wyd., 1886-1903, tom VIII, 1893, s. 147

[13] Historia pewnej duszy, 1936, s. 98 i n.

[14] Die Kindheitsgeschichten Jesu, w: Bibel und zeitgemäßer Glaube, tom II, 1967, s. 14

[15] Apologie oder Schutzschrift für die vernünftigen Gottes, tom II, 1972, s. 536

[16] Divus Augustus, 94

[17] op. cit., s. 16

[18] Przeciw Celsusowi (I, 59)

[19] Sermo (35, 1)

[20] List do Efezjan 19

[21] Apokryfy w całej książce cytowane są według wydania: Apokryfy Nowego Testamentu, Lublin 1986, wydanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, tom I i II. Wyjątek stanowią teksty tam nie zamieszczone, których przekład następował z języka niemieckiego

[22] To zwrot nieprzekładalny, idiomatyczny; dosłowne tłumaczenie brzmiałoby „łasica siedziała na krzemieniu".

[23] Dawne… (2, 9, 2)

[24] Sermo XXXI

[25] Gen. hom., XIV, 3

[26] Gerhard Kittel, Theologisches Wörterbuch zum Neuen Testament, tom V, 1954, s. 828, przypis 21

[27] Einführung in das Christentum, 1968, s. 224

[28] Fundamentalne ewangelickie dzieło Religion in Geschichte und Gegenwart ([=RGG], tom III, 1929, s. 569 i n.)

[29] Abermals krähte der Hahn, 1987, s. 79

[30] por. 5 Mojż 22, 23 i n.

[31] por. J.Jeremias, op. cit., s. 201

[32] Jesus, 1926, s. 27

[33] tom VIII, s. 719 i n.

[34] Sędz 13, 3 i n.

[35] Gerhard Lohfink, polski tytuł skrócony: Rozumieć Biblię, PAX, Warszawa 1987, ss. 90-91

[36] Dialog z Żydem Tryfonem, s. 49

[37] Ratzinger, op. cit., s. 255

[38] Ruhrwort, 4.7.87, s. 11

[39] Michael Schmaus, Katholische Dogmatik, t. V, 1955, s. 138

[40] cyt. wg: Bernhard Bartmann, Dogmatik, t. I, 1920, s. 445

[41] op. cit., t. V, 1955, s. 107

[42] w kwestii biologii arystotelesowskiej por. Uta Ranke-Heinemann, Eunuchen für das Himmelreich. Katholische Kirche und Sexualität, 1990, s. 184 i n. oraz inne

[43] Faktu, że cała ta relacja ma charakter legendy, dowodzi bardziej historycznie wiarygodna wskazówka z Ewangelii Jana, według której Jezus i Jan się nie znali - Jan 1, 33

[44] Schmaus, op. cit., s. 163

[45] Schmaus, op. cit., s. 164

[46] Mysterium salutis, t. III, 2, 1969, s. 397

[47] Lexikon für Theologie und Kirche (dalej: LThK), 1957-68, tom I, 1957, s. 712

[48] osobnikom pochodzącym od upadłych aniołów

[49] Hermann Strack, Paul Billerbeck, Kommentar zum Neuen Testament aus Talmud und Midrasch, tom II, 1965, s. 92

[50] 1 QM IX, 15 i n.; por. też rozdział Jezus i zwoje znad Morza Martwego

[51] por. Strack, Billerbeck, t. II, s. 91

[52] LThK, t. IV, s. 484

[53] por. Karl Joseph von Hefele, Conciliengeschichte, t. III, 1858, s. 506 i n.

[54] c. 35; cyt. wg: K.J. von Hefele, op. cit., t. I, 1855, s. 743

[55] Jüdisches Lexikon, t. II, 1982, s. 399

[56] Jüdisches Lexikon, s. 401

[57] hom. 34 w Ev.

[58] Wetzer i Welke, Kirchenlexikon, t. IV, s. 521, powołując się na Świętego Tomasza, Summa Theol. I q. 52 a. 2, który jako specjalista w problematyce aniołów nosi honorowy tytuł doctor angelicus

[59] Tomasz z Akwinu, Summa Theol. I q. 107 a. 1

[60] por. Tomasz z Akwinu, Summa Theol. I q. 51 a. 2 ad 2

[61] por. 1 Mojż 6, 1-4; jeszcze jeden przyczynek do analizy E. von Dänikena

[62] Herbert Haag, op. cit., s. 246

[63] De ira Dei, rozdz. 13

[64] t. II, 1972, s. 255

[65] o których można przeczytać na przykład w książce Joachima Jeremiasa: Jerusalem zur Zeit Jesu (1969, s. 332 i n.) w rozdziale Die bürgerlichen Rechte der Vollisraeliten (Prawa obywatelskie pełnoprawnych Izraelitów).

[66] Strack, Billerbeck, t. II, s. 381

[67] Józef Flawiusz, Dawne… 13, 10, 5

[68] Vergleichende Lebensbeschreibungen, Lysander 26

[69] Cyt. wg: Wergiliusz, Bukoliki i Georgiki, przełożyła i opracowała Zofia Abramowiczówna, Wrocław 1953, Ekloga IV, s. 19

[70] por. J.Jeremias, op. cit., s. 325 i n.

[71] Euzebiusz, Historia Kościoła, 1, 7

[72] J.Jeremias, op. cit., s. 330 i n.

[73] Przekład imion w cytowanej Biblii jest niejednolity. W Genesis mamy inne imiona niż w Ewangelii Mateusza, tymczasem chodzi o te same dzieci, czyli Fares i Zara.

[74] Theologisches Wörterbuch, t. III, 1950, s. 1

[75] Die Kindheitsgeschichten Jesu, w: Bibel und zeitgemäßer Glaube, t. II, 1967, s. 22

[76] Leon Poliakov, L'Histoire de l'Antisémitisme, t. II, 1961, s. 187

[77] Poliakov, s. 331

[78] por. Poliakov, s. 283

[79] ibid., s. 284

[80] por. tamże, s. 287

[81] tamże, s. 284

[82] tamże, s. 227

[83] por. rozdział XVII: Jezus i zwoje znad Morza Martwego

[84] Das Leben Jesu, t. II, 1837, s. 226

[85] Rudolf Bultmann, Das Evangelium des Johannes, 1962, s. 83

[86] op. cit., s. 83

[87] op. cit., s. 78

[88] poniższy akapit o etymologicznym charakterze nie znajduje polskich odpowiedników; „ Heiland " to zarówno „zbawiciel", jak też ktoś nieodparcie kojarzący się z leczeniem (czasownik „ heilen " oznacza „leczyć, uzdrawiać")

[89] por. Strack, Billerbeck, t. II, s. 196 i 529

[90] por. Strack, Billerbeck, t. I, s. 623

[91] również Jezus dotyka śliną ślepca - Mk 8, 23 i Jan 9, 6

[92] Hist 4, 81

[93] HK, VII, 18

[94] w języku niemieckim jest to gra słów: Wundermärchen i Wandermärchen

[95] Rudolf Bultmann, Die Geschichte der synoptischen Tradition, 1961, s. 244

[96] por. Rudolf Bultmann, Die Geschichte der synoptischen Tradition, s. 224 i n.

[97] ibid., s. 248 i m.

[98] tom I, s. 784

[99] Geschichte der synoptischen Tradition, s. 340

[100] podobnie w Biblii Tysiąclecia

[101] tom II, 1958, s. 709

[102] tom II, s. 182

[103] Johannes Weiss, w: Die Schriften des Neuen Testaments, tom I, 1917, s. 118

[104] Dial. 2, 7

[105] Rudolf Augstein, Jesus Menschensohn, 1974, s. 230

[106] Heinrich Schlier, Rudolf Bultmann, dem Achtzigjährigen, w: Besinnung auf das Neue Testament, 1964, s. 53

[107] op. cit., s. 54

[108] op. cit., s. 55

[109] op. cit., s. 55

[110] op. cit., s. 42

[111] op. cit., s. 52

[112] cyt. wg Rolf Hochhuth, Der Stellvertreter, Historische Schriften, 1980, s. 247

[113] Er predigte in ihren Synagogen, 1987, s. 39

[114] Józef Flawiusz, Dawne…, 17, 10, 8

[115] por. op. cit., 17, 10, 9

[116] servili ingenio; Hist. V, 9

[117] op. cit., 20, 8, 5

[118] Komentarz: Jezus cytuje nowe hasło uczniów, którzy nie chcą się już pogodzić z brakiem zapasów i brakiem broni. On powtarza ich słowa. Własną opinię na ten temat wypowiedział jedno zdanie przed tym właśnie.

[119] Komentarz: Jezus - wbrew swemu przesłaniu o niestosowaniu przemocy - zostanie zaliczony do złoczyńców, zostanie potraktowany jako mesjasz wojenny, to znaczy konkretnie: jako przywódca występujący przeciwko Rzymianom. I z tego właśnie powodu zginie.

[120] w: Regensburger Neues Testament. Das Evangelium nach Lukas, 1955, s. 335

[121] Kroniki, 15, 44

[122] por. Józef Flawiusz, Wojna żydowska: „Twierdza była stale obsadzona przez rzymską kohortę" (5, 5, 8)

[123] wyrażenie „Żydzi" pojawia się w Ewangelii Jana 70 razy, z tego 34 razy z posmaczkiem „wrogowie" (Jezusa), a więc nie jako wyrażenie neutralne, jakim jest np. powiedzenie zwyczajnie: „Szwedzi"

[124] Bruder Jesus, 1987, s. 131 i n.

[125] op. cit., s. 88

[126] Kroniki 15, 44

[127] Comm. in. Matth., n. 122

[128] por. rozdział XIV dotyczący apokryfów


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 20 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.069 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>