Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 17 страница



Na Zielone Świątki, drugie spośród trzech wielkich świąt, z okazji których Żydzi pielgrzymują, napłynęły do Jerozolimy masy pielgrzymów. Przybyli z diaspory Żydzi, których określa się jako „…pobożnych Żydów ze wszystkich narodów pod słońcem" (Dz Ap 2, 5), a którzy zebrali się na zewnątrz domu, słyszeli owych około stu dwudziestu mężczyzn-chrześcijan mówiących ich - przybyłych - ojczystymi językami: „Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? …Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?"

Długie jest wyliczenie języków, którymi przemawiało stu-dwudziestu zebranych mężczyzn. Nie jest to wyliczenie aktualne i trafne z punktu widzenia owych czasów. Medowie i Elamici, których się wymienia, dawno już zniknęli z areny historii. A to, że także „Judea" i jej język zostają wymienione jako obcy kraj i obcy język (Dz Ap 2, 9), mimo że Zielone Świątki odbywały się w Jerozolimie, stolicy Judei - wskazuje wyraźnie na to, że opis Zielonych Świątek pochodzi z czasów późniejszych, jest konstrukcją zrodzoną na bazie chrześcijańsko-pogańskiego punktu widzenia. Ponadto: „W rzeczywistości jest wysoce nieprawdopodobne, by którykolwiek z Żydów pochodzących z diaspory zrozumiał języki wymienionych krain w postaci, w jakiej używane były w najdalszych okolicach Bliskiego Wschodu… W praktyce Żydzi żyjący w wymienionych krajach używane były w wymienionych krajach używali albo języka aramejskiego, albo greckiego"[162].

Ówczesnym językiem światowym była greka i to począwszy mniej więcej od czasów Aleksandra Wielkiego (†323 r. p.n.e.) do około 200 roku n.e. W czasach Jezusa mówiło się po grecku od Tybru po Tygrys; języka tego używali wszyscy ludzie interesu dążący do zrobienia kariery: kupcy, politycy i oficerowie i w ogóle ludzie na stanowiskach. Cesarz Tyberiusz (14-37 n.e.), pod rządami którego Jezus został ukrzyżowany, pisywał wiersze po grecku. Rzym był wówczas miastem dwujęzycznym: greko-łacińskim. W Azji Mniejszej język grecki coraz bardziej wypierał aramejski, który był dotąd językiem powszechnie na tym obszarze używanym (od około 500 roku p.n.e.). W czasach Jezusa język aramejski staczał się mniej lub bardziej do roli języka ludu, to znaczy analfabetów regionu Azji Mniejszej. Nie tylko Jerozolima była dwujęzyczna, ale wielu także prostych Żydów, było dwujęzycznymi, posługiwali się greckim i aramejskim.

Wspomnianą przez Łukasza wielojęzyczność chrześcijan ludzie zgromadzeni na zewnątrz domu tłumaczyli tak oto: „Upili się młodym winem" (Dz Ap 2, 13). Ale wtedy podniósł się Piotr i wyjaśnił im, że nie stanowi ona rezultatu nietrzeźwości - jest przecież dopiero dziewiąta rano - lecz jest wynikiem działania Ducha Świętego. Powiedział im też między innymi, że oni, przysłuchujący się temu, co mówi, „izraelscy mężowie", zabili Jezusa (Dz Ap 2, 22 i n.), ten jednak zmartwychwstał (o Wniebowstąpieniu nie powiedział nic, mimo że miało się ono odbyć równo dziesięć dni wcześniej). Potem Jezus otrzymał od Ojca Ducha Świętego, a teraz „zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie" (Dz Ap 2, 33 i n.).

Piotr, rzecz jasna, wplótł w swe zielonoświątkowe przemówienie wiele cytat ze Starego Testamentu; dla pisarza nowotestamentowego i jego misyjnej pracy było bowiem sprawą niezwykle ważną to, by Jezusa, Jego życie, a przede wszystkim wydarzenia związane z Jego śmiercią - która w oczach wielu ludzi mogła czynić Go osobą, której się nie powiodło, w dodatku niegodziwą (verworfen) - przedstawić jako przepowiedziane w hebrajskiej Biblii (starym Testamencie) i tym sposobem uczynić chrześcijan spadkobiercami hebrajskiej tradycji biblijnej.



I wielu słuchających nawróciło się i zostało ochrzczonych, a było ich tego dnia trzy tysiące „dusz" (por. Dz Ap 2, 41; „dusza" to starotestamentowe pojęcie oznaczające „osobę"), wszystko mężczyźni, jako że mówiący zwracał się do nich: „Bracia" (Dz Ap 2, 29). Zielone Świątki były w ogóle czysto męskim świętem bratania się: przed swoim chrztem trzy tysiące przysłuchujących się barci zapytało stu dwudziestu wielojęzycznych braci: „Cóż mamy uczynić bracia?" (Dz Ap 2, 37).

Zielone Świątki nie są jedynym przypadkiem zstąpienia ducha w Dziejach Apostolskich. Duch zstępuje nieustannie, niekiedy na pojedyncze osoby, innym razem na całe grupy ludzi. Takimi odbiorcami ducha są mieszkańcy Samarii (Dz Ap 8, 17), ponadto słuchacze kazania Piotra w Cezarei, którzy w następstwie tego wydarzenia „mówili językami" (Dz Ap 10, 44 i n.); mówienie językami (Zungenreden) to mowa niezrozumiała, wygłaszana w stanie ekstazy. Z punktu widzenia historii religii sprawia ono wrażenie zjawiska będącego rezultatem zaburzeń umysłowych, które rozprzestrzeniło się także w pierwotnym Kościele. Paweł pisze o tym w I Liście do Koryntian (14). Oprócz tego, ducha otrzymało jeszcze około dwunastu mężczyzn w Efezie, którzy potem również „mówili językami i prorokowali…" (por. Dz Ap 19, 6). Właściwie Zielone Świątki od innych przypadków zstąpienia ducha różnią się tylko datą, stąd też rozpatrując sprawę pod tym kątem widzenia, można powiedzieć, że w Dziejach Apostolskich jest wiele Zielonych Świątek.

Jedno z tych szczególnych zdarzeń wymaga szczególnej uwagi, mianowicie zstąpienie Ducha na pogan (Dz Ap 10, 44). Jest to zdarzenie znacznie bardziej doniosłe niż owo towarzyszące świętu Zielonych Świątek w Jerozolimie. Dla uniwersalnego rozprzestrzenienia się Kościoła ważne było bowiem nie tyle to, że Duchem Świętym napełnieni zostali apostołowie i inni obecni mężczyźni-Żydzi, ile to, że Duch Święty zstąpił także na pogan. Wywołało to konsternację u judeochrześcijan, chociaż już przedtem natchnieni zostali Duchem Świętym. Czytamy: „Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga" (Dz Ap 10, 44 i n.). Fakt, że judeochrześcijanie zostali wytrąceni z równowagi, świadczy o tym, jak doniosłe było to wydarzenie. Tak więc należałoby właściwie mówić na tej podstawie o Zielonych Świątkach Żydów w Jerozolimie i o niesłychanych w odbiorze samych chrześcijan Zielonych Świątkach pogan w Cezarei.

Interesującym wydarzeniem Zielonych Świątek w Cezarei jest to, że na czele tych, którzy przyjęli Ducha Świętego, stał rzymski oficer, dosłownie „setnik z kohorty" (Dz Ap 10, 1; centurio), co odpowiada mniej więcej naszemu pułkownikowi; miał na imię Korneliusz. W Cezarei nadmorskiej znajdowała się siedziba rzymskiego prokuratora, tam też stacjonował rzymski garnizon. Rzuca się w oczy, że Duch Święty ma dużą słabość do dwóch rodzajów stanowisk kierowniczych, piastowanych mianowicie w Kościele i w wojsku. Nie pozostało to bez następstw w historii Kościoła. Od czasu bowiem, kiedy Ducha Świętego w Jerozolimie otrzymali ludzie kierujący Kościołem, a w Cezarei dowódcy wojskowi (dowództwa wyższego rangą nie było w tym czasie do dyspozycji) - oba gremia kierownicze na przestrzeni dziejów ciągle współpracowały ze sobą, wprawdzie nie zawsze kierując się Duchem Świętym, ale raz po raz w tym samym duchu.

Mamy więc w Dziejach Apostolskich do czynienia z wieloma Zielonymi Świątkami, mniejszymi i większymi. Daje się w tym zauważyć pewien czytelny zamiar autora, pragnienie opisania początków czasów kształtowania się Kościoła. Wprawdzie Jezus oczekiwał (błędnie) nadejścia Królestwa Bożego w najbliższej przyszłości: „Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie" (Łk 21, 32), ale po ty, gdy Królestwo Boże nie nadeszło - chrześcijanie potrafili pogodzić się z faktem przedłużania się owego końca czasu. Autor Dziejów Apostolskich - po opowiedzeniu o wniebowstąpieniu Jezusa, co według niego zamyka czas Mesjasza - zwraca się zdecydowanie ku nowej perspektywie, mianowicie wspólnej działalności apostołów i Kościoła, wspieranej i kierowanej przez Ducha Świętego.

Kościół urzędowy wyciągnął dla siebie ogromne korzyści ze stosunkowo obskurnego - mimo ognistych języków - wydarzenia, jakim są Zielone Świątki; upatruje w tym dniu dzień swojego powstania. W „Mszale Rzymskim" Schotta można przeczytać: „Zielone Świątki są dniem ufundowania, uroczystego poświęcenia Kościoła założonego przez Chrystusa." Kierownictwo Kościoła widzi też dalsze korzyści dla siebie. W „Mszale…" czytamy dalej: „Duch Święty od pierwszego dnia Zielonych Świąt stanowi duszę Świętego Kościoła, mistycznego ciała Chrystusa; On ożywia, kieruje, naucza i chroni przed wszelkim błędem." Ma to oznaczać, że począwszy od tego dnia Kościół, a to oczywiście oznacza: kierownictwo Kościoła, jest nieomylny.

Nie jest przypadkiem, że Jan Paweł II przemawia niemal nieustannie w Radiu Watykańskim w coraz większej liczbie niezrozumiałych języków (szczególnie niezrozumiała jest papieska angielszczyzna) na temat i Zielonych Świąt i duchowieństwa. Dzięki temu właśnie świętu czuje się bardziej uprawomocniony, wywyższony, gloryfikowany i oświecony. Zmartwychwstanie Chrystusa schodzi w tym kontekście na plan dalszy. To zrozumiałe, gdyż zmartwychwstanie jest wydarzeniem, które dotyczy wszystkich, nie wynosząc w jakiś szczególny sposób papieża.

W czasie teologicznego sympozjum diecezji w Essen, krótko po zakończeniu Soboru Watykańskiego II (1962-1965), przemawiał najpierw Jezuita Karl Rahner, a zaraz po nim biskup Essen, późniejszy kardynał Franz Hengsbach. Biskup Hengsbach ustosunkowując się do wyników Soboru powiedział: „Teraz teologowie (spojrzał przy tym znacząco na Karla Rahnera) będą mieli jeszcze wiele pracy, aby wyczerpująco opracować to, czym Duch Św. natchnął na Soborze nas, biskupów." Takie myśli i zadania zawdzięczamy relacji w Dziejach Apostolskich, względnie temu, jak Kościół ją zinterpretował. Siedział więc Karl Rahner, prawdziwy wielki teolog, cicho i skromnie, w przeświadczeniu biskupa duchowo mu podległy, ponieważ jego Duch Święty niczym nie natchnął, a obok nich stał Franz Hengsbach - w porównaniu z Karlem Rahnerem teologiczna małość [ theologisches Kleinlebewesen ] - i trąbił o posiadanym przez siebie duchu.

Abstrahując od podobnej wielkości ducha, jeżdżącego na wysoko osiodłanym koniu, biskupów i papieża, ówczesne wydarzenia z teologicznego punktu widzenia mówią nam niewiele. Znamienne, że w Kleines Theologisches Wörterbuch autorstwa Karla Rahnera i Herberta Vorgrimlera[163], z 1961 roku, hasła Zielone Świątki w ogóle nie ma. Brakuje go również w wielkim czterotomowym wydaniu Sacramentum mundi (1967/69). To, co zawiera dwutomowy Kirchenlexikon Wetzera i Weltego, też jest bez znaczenia: „Ponieważ Duch Święty został przelany na Kościół… w pięćdziesiątym dniu po Wielkanocy, zatem dzień, w którym obchodzone jest to święto, jest określone przez dzień, w którym przypada Wielkanoc"[164]. Stwierdzenie czegoś tak oczywistego nie jest przynajmniej błędem. Już u Żydów Zielone Świątki były obchodzone w pięćdziesiątym dniu po Wielkanocy i dlatego są określane przez dzień, w którym przypada Wielkanoc[165].

Począwszy od drugiego wieku przed naszą erą, a więc także w czasach Jezusa, Żydzi obchodzili Zielone Świątki - drugie spośród trzech największych świąt związanych z pielgrzymowaniem - nie tylko jako święto dziękczynienia za udane zbiory, jak czynili to już poprzedni mieszkańcy tych ziem, Kananejczycy, ale przede wszystkim jako Święto „Otrzymania Prawa"; miano na myśli otrzymanie praw na górze Synaj. Jako dzień przypominający to wydarzenie były Zielone Świątki dla Żydów świętem o szczególnym charakterze, wpisującym się w uświęconą historię. Były poświęcone pamięci przymierza Boga z jego ludem. Duch Święty nie odgrywa przy tym w żydowskich Zielonych Świątkach żadnej szczególnej roli. Z drugiej strony nie musiał on zostać zesłany na Żydów - w odróżnieniu od Kościoła, który, tak może się wydawać, Ducha Świętego do tego czasu nie posiadał - ponieważ jako duch Boży dawno już został przelany na przykład na najstarszych spośród Żydów (4 Mojż 11, 25). Nestorzy żydowscy popadli wówczas zresztą także w stan ekstazy, tak że chrześcijańskie Zielone Świątki były jakby nowym wydaniem tamtego wydarzenia.

Zdaniem chrześcijan, ich zielonoświątkowy Duch Święty znacznie przewyższa „Ducha Bożego" Żydów, niezależnie od tego, gdzie, kiedy i komu z Żydów przypadł on w udziale. Starotestamentowe pojęcie „Duch Boży" nie zostało bliżej zdefiniowane. Pojęcia „Duch Boży" używa się w wielu różnych znaczeniach. U chrześcijan jego znaczenie zostało później w znacznej mierze ujednolicone i - jakkolwiek jeszcze nie w Nowym Testamencie - spersonifikowane, a samo pojęcie doprowadzone do rangi pojęcia trzeciej osoby Boskiej, co ostatecznie usankcjonował sobór w Konstantynopolu w 381 roku.

Wraz z „trzema osobami" jedynego Boga chrześcijanie stworzyli sobie - w przeciwieństwie do monoteizmu Żydów - problemy nie do rozwiązania. Dla chrześcijan jednak niemożność myślowego rozstrzygnięcia jakiegoś problemu i nierozstrzygalna bezmyślność - to tylko dowody ich większej wiary. I tak oto zarówno ewangeliccy jak katoliccy teologowie mają jednakowo pełne ręce roboty, by wyjaśnić, że pojęcia „osoby" w kontekście „Trójcy" nie należy rozumieć jako „osoby" tak, jak się ją pojmuje potocznie. Oczekiwać od teologów przyznania się do tego, że w nauce o Trójcy - którą prawie wszyscy ludzie pojmują błędnie, gdyż sądzą, że chodzi mimo wszystko o trzy „osoby" - być może nie wszystko się zgadza, byłoby złudną nadzieją.

Ponieważ akurat mówimy o Trójcy, należy dodatkowo zauważyć, że również tytuł „Syn Boży" ani w Starym, ani w Nowym Testamencie nie jest - jeśli można się tak wyrazić - prawnie zastrzeżony; brakuje też precyzyjnego opisu zakresu jego funkcji, nie jest też rozumiany w sensie, w jaki zaczęli to potem czynić chrześcijanie, gdy „Syna Bożego" zaczęli stawiać na równi z „Bogiem". W Starym Testamencie tytuł „Syn Boży" przysługuje na przykład aniołom czy królom. A w Nowym Testamencie w liście do Rzymian Paweł nazywa „synami Bożymi" „…wszystkich tych, których prowadzi Duch Boży" (Rzym 8, 14; por. 8, 19 i 9, 26). W Liście do Galacjan Paweł pisze: „Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi…" (3, 26), a w II Liście do Koryntian (6, 18) mówi „Pan wszechmogący": „…a wy będziecie moimi synami i córkami". [166] W Objawieniu Jana Bóg mówi: „Zwycięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem" (Apok 21, 7). W Ewangelii Mateusza, w Kazaniu na Górze o tych, którzy wprowadzają pokój, mówi się, że „będą nazywani synami Bożymi" (Mt 5, 9). Jest to dokładnie to samo sformułowanie, którego Archanioł Gabriel używa zwracając się do Marii, kiedy mówi o dzieciątku Jezus, że „będzie nazwane Synem Bożym" (Łk 1, 35). Nikt jakoś nie wpadł na pomysł, by ruch obrońców pokoju uważać za ruch Boży. Wielu też ludzi w okresie pierwszych trzech stuleci nie wpadło na myśl, by Jezusa, „Syna Bożego", uznać za boga (samego) i stawiać na równi z Bogiem.

Stało się to dopiero po długich walkach na soborze w Nicei w 325 roku. W międzyczasie nie dręczą chrześcijan żadne problemy w związku z tym, że każdego roku w Boże Narodzenie Bóg w pieluszkach leży w żłobie. Przeciwnie. Wychodzi to właśnie naprzeciw ich infantylizującej teologii, która rzeczywiście uznaje wszystko za możliwe. Także pojęcie „Matki Bożej" (sobór w Efezie z 431 roku) nie przysparza chrześcijanom żadnych trudności, choć nie używa się dzisiaj określenia „Babcia Boża" (w odniesieniu do św. Anny) i choć tak wnikliwy teolog jak jezuita Karl Rahner, mówiąc aluzyjnie o zawartym w modlitwie „Zdrowaś Mario" zwrocie: „Błogosławiony owoc żywota Twego, Jezus" pisze, że daje on do myślenia, że „naturalnie boskość Jej dziecięcia nie jest owocem Jej ciała"[167]. Matki dzieciątka Jezus pojmowanego bez boskości, a więc matki dzieciątka Jezus pozbawionej boskości, należałoby raczej od początku wcale nie nazywać Matką Bożą, lecz od razu nazywać niedwuznacznie matką Jezusa.

Podobną propozycję złożył zresztą przed więcej niż półtora tysiącem lat arcybiskup Konstantynopola Nestoriusz. Zaoponował on przeciwko tytułowi „Matka Boża" dla Marii i sądził, że bardziej odpowiednie byłoby określenie „Matka Chrystusa", jako że wyobrażenie Boga w pieluszkach jest pomysłem śmiesznym. Z tego powodu w 431 roku na soborze w Efezie, który zatwierdził tytuł „Matki Bożej" dla Marii, Nestoriusza potępiono jako heretyka i zesłano do Górnego Egiptu, gdzie zmarł ok. 451 roku.

Wróćmy do opisu zesłania Ducha Świętego zawartego w Dziejach Apostolskich. Cud chrześcijańskich Zielonych Świąt zawiera potężny akcent antyżydowski, mimo że chrześcijańskie opowiadanie o Zielonych Świątkach wykorzystuje na rzecz tego chrześcijańskiego cudu propagandowego starotestamentowe wyobrażenia ognia i burzy przy ukazaniu się Boga, przedstawione w 2 Mojż 3, 4 (Bóg przemawiał do Mojżesza z płonącego krzewu), czy w I Król 19, 11 („Gwałtowna wichura rozwalająca i druzgocąca skały (szła) przed Panem"). Przede wszystkim zaś Bóg zstąpił w ogniu na górze Synaj, miejscu, gdzie lud otrzymał prawa na górze przymierza (2 Mojż 19, 18; por. też 5 Mojż 5, 22 i n.). Jednak konkurencyjnie i w przeciwstawieniu do żydowskiego święta pragnęli chrześcijanie ogłosić siebie „prawdziwym Izraelem", podczas gdy Żydzi według ich mniemania sprzeniewierzyli się swojemu przeznaczeniu, odstąpili (verraten) od niego i zaprzepaścili swoją szansę, gdyż nie uznali Jezusa za Mesjasza, a nawet Go zamordowali.

Stałe odwoływanie się Nowego Testamentu do Starego, nieustanne cytowanie „przepowiedni" i „proroctw" dotyczących Jezusa wskazują akurat na coś przeciwnego niż na więź między chrześcijanami a Żydami; oznacza wrogość. Chrześcijanie zabierają Żydom Stary Testament i obracają go przeciwko nim. Ten antyjudaistyczny motyw przy przejmowaniu judaistycznej tradycji opisuje wiedeński historyk Friedrich Heer na przykładzie apostoła Pawła. Dotyczy to jednak nie tylko Pawła, ale w równej mierze Piotra z Dziejów Apostolskich i jego wygłoszonego zielonoświątkowego przemówienia. Heer pisze następująco: „Paweł jest założycielem i pierwszym organizatorem Kościoła. Proklamuje go jako nowy, prawdziwy Izrael. Ta proklamacja jest jedną z najbardziej rewolucyjnych i płodnych w ważkie następstwa w dziejach świata. Wyrywa ona chrześcijaństwo z łona judaizmu i starego Izraela i kładzie potrójne: teologiczne, historio-teologiczne i historyczne podwaliny pod - jeśli rozpatrywać ją z punktu widzenia Żydów - największą łupieżczą wyprawę historii powszechnej, w porównaniu z którą złupienie Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian, rozgrabienie Biblioteki Aleksandryjskiej, wielkie grabieże skarbów, bogactw i dorobku intelektualnego starego świata dokonane przez barbarzyńców, Rzymian, Arabów i Mongołów - wydają się znikome.

Ta - jeśli rozpatrywać ją z punktu widzenia Żydów - największa łupieżcza wyprawa historii powszechnej wprowadza Stary Testament w służbę chrześcijańskiego Kościoła; to, co przez ponad tysiąc lat żydowscy prorocy, kapłani, zwiastuni, synowie i ojcowie narodu żydowskiego stworzyli na polu modlitwy, składania ofiar i dziękczynienia, liturgii, poezji, wypowiedzi słownej - w niewyrażalnym bólu i cierpieniu, na długo przed i długo po niewoli babilońskiej - staje się teraz zdobycznym dobrem, własnością nowego Izraela, Kościoła, staje się nienaruszalnym dziedzictwem Kościoła.

Świat chrześcijański myśli, analizuje, modli się, ofiarowuje - w swojej liturgii, w swoim psałterzu, w codziennym brewiarzu duchownych, w każdej godzinie dnia i nocy, w godzinach śpiewu i modlitw mnichów - posługując się owym dobrem, bez którego nie do pomyślenia jest żaden dzień i żadna godzina w roku Kościoła, a wszystko to czyni w nastawieniu przeciw Żydom, przeciw «niewiernemu ludowi Żydów»."[168]

To, że nie Rzymianie, lecz Żydzi byli tymi, którzy ukrzyżowali Chrystusa - chrześcijanie w swym usposobieniu przyjaźni Rzymianom, a wrogim Żydom, twierdzili od początku. W swym przemówieniu z okazji Zielonych Świątek Piotr najpierw powiada: „Tego Męża [Jezusa] …przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (Dz Ap 2, 23). Tu wprawdzie jeszcze wspomina się udział Rzymian w ukrzyżowaniu, ale jako tych, którzy otrzymali rozkazy od Żydów, jako ich narzędzia. Kilka zdań dalej, gdzie czytamy: „…tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali" (Dz Ap 2, 36) - Rzymian nie wspomina się już w ogóle; Piotr mówiąc: „wyście ukrzyżowali" ma na myśli lud Izraela, a nie tylko stojących przed nim wówczas pielgrzymów ze wszystkich stron świata. Dzięki temu fałszywe historyczne posłanie o ludzie Izraela - mordercy Boga - które wyraża się już w Ewangeliach, stało się też częścią składową antysemickiego chrześcijańskiego zielonoświątkowego posłania.

Przedstawienie boskiego zesłania Ducha jako antycudu wobec zielonoświątkowego myślenia żydowskiego wiążącego się z cudem na Synaju - jest teologicznie ubogie. Należy potępić i uznać za godne ubolewania jego antyjudaistyczną tendencję, podobnie jak wyzyskanie tego święta przez kościelną hierarchię dla umocnienia jej władzy.

Jest jednak w tej ponurej historii pewne zdanie pochodzące od proroka Joela, które Piotr na początku swego zielonoświątkowego kazania przytacza w charakterze proroctwa dotyczącego chrześcijańskich Zielonych Świątek: „…ale spełnia się przepowiednia proroka Joela" (Dz Ap 2, 16); zdanie to jest godne uwagi zważywszy, że Piotr mówił do tłumu składającego się wyłącznie z mężczyzn. Otóż programowa przepowiednia Joela nie spełnia się wcale. Już z tego powodu należy ją przytoczyć i uwzględnić, że jej niespełnienie się dowodzi całej męskiej hierarchicznej arogancji i za jednym uderzeniem wskazuje na dowolność i ograniczony charakter tej koncepcji; „Mówi Bóg: Wyleję ducha Mojego na wszelkie ciało; i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze… nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego" (Dz Ap 2, 17 i n.). Starotestamentowa tradycja hebrajska nie tylko w tym miejscu jest bardziej kobietom przyjazna niż chrześcijańska.

Jeśli kierownicze gremium Kościoła twierdzi w Mszale Rzymskim, że Duch Święty został na nie zesłany w Zielone Świątki, to zwrot „…i córki wasze" - musi stać się miarą ducha, według którego należy to gremium oceniać. Stąd też żadne Duch Święty nie zstąpił wówczas na owo męskie zgromadzenie, ponieważ nie ma żadnego Ducha Świętego przeznaczonego wyłącznie dla mężczyzn. I dlatego, w związku z tym, jak sprawy się mają, męski Kościół o swoim Świętym Duchu powinien raczej milczeć, dopóki Duch Święty, którego zesłanie przepowiedział prorok Joel, rzeczywiście nie zstąpi nań.


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 20 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.01 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>