Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 31 страница



Błędna interpretacja śmierci Jezusa zaczyna się już w Nowym Testamencie, w któ®ym błędną żydowską interpretację zastąpiono błędną interpretacją chrześcijańśką; jeden błąd skorygowano innym błędem.Według ujęcia żydowskiego powieszony był człowiekiem przeklętym przez Boga (por. Gal 3, 13 i 5 Mojż 21, 23). Za sprawą ukrzyżowania Jezusa „prysły ludzkie wyobrażenia o mesjanistycznej świetności" (Bultmann). Ukrzyżowanie Jezusa było szokiem dla Jego wyznawców. To przerażające wydarzenie wymagało tego, by je przyporządkować do wyobrażenia, jakie wyznawcy Jezusa mieli o Nim jako o posłańcu Bożym. Bultmann sądzi, że już przed Pawłem „gmina pierwotna traktowała śmierć Jezusa jako odkupicielską ofiarę" (Theologie des Neuen Testaments, s. 47).

Taka wykłądnia śmierci Jeuzsa jako ofiary odkupicielskiej podkreśla i uwypukla osobistą niewinność Jezusa - nie umiera on zatem jako przestępca odpowiedzialny za własne grzechy - ale ta chrześcijańska wykładnia twierdząca, że umarł za cudze grzechy rodzi nowe problemy. Nie jest przecież tak, że gniew Boga, zamiast skupić się na nas, zastępczo dotknął Jezusa, że zatem umarł on niejako w zastępstwie za nasze grzechy, jak się to nam zawsze opowiada. Jezus w ogóle nie umarł za, ale wyłącznie z powodu grzechów popełnionych przez ludzi.

W staraniach, by nadać śmierci Jezusa sens, można wydobyć jedynie bezsens, ponieważ pragnie się usprawiedliwić zabójstwo, które jest nie do usprawiedliwienia, albowiem żadnego zabójstwa nie da się ani w przeszłości, ani w przyszłości usprawiedliwić. Powoływanie się na Boga i wolę Bożą nie może wytłumaczyć i usprawiedliwić zbrodni dokonywanych przez ludzi.

Chrześcijanie nie powinni uświęcać szubienicy;powinni się natomiast uwrażliwić na terror tpwarzyszący karze śmierci, wojnę, przemoc, tortury i militarne kroki odwetowe. W sytuacji, kiedy już nie mogli zapobiec zabiciu Chrystusa, przynajmniej tej śmierci nie powinni dodatkowo jeszcze zaaprobować. Nie powinni zresztą aprobować - i to nie tylko ze względu na śmierć Chrystusa - śmierci żadnego na świecie człowieka zadanej przez gwałt, ale winni ze swej strony zapobiegać każdej tego rodzaju śmierci.

To, że chrześcijański obraz Boga jest w gruncie rzeczy ciągle jeszcze pogańskim obrazem Boga, a mianowicie prymitywnym pogańskim obrazem - gdyż tylko arogancja chrześcijan sprawia, że pogański obraz Boga można w całości określić jako prymitywny - uwypuklił niedawno artykuł„O codziennych zwyczajach Jana Pawła II", który opublikowało w dniu 16 maja 1990 roku wielkie (przyjazne papieżowi) włoskie czasopismo „Oggi" z okazji 70. rocznicy jego urodzin. W artykule tym czytamy: „Stary przyjaciel Wojtyły zwierzył się hiszpańskiemu dziennikarzowi Juanowi Ariasowi, korespondentowi «El Pais» przy Watykanie, że papież jest głęboko przekonany, iż wszystkie swoje sukcesy osiągnął kosztem wielkiego nieszczęścia bliskiej osoby, może spokrewnionej, czy przyjaciela.»

Po to, by zrozumieć źródła tego papieskiego prymitywno-pogańskiego obrazu Boga, który się tutaj wyraża, musimy się cofnąć do tego okresu, kiedy Bogom skłądano ofiary z ludzi oraz innego rodzaju dary.

Bóg wprawdzie stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, ale równie prawdziwe jest to, że ludzie stworzyli Boga na swój obraz, to znaczy jako zawistnego i nieżyczliwego. Zawistny i nieżyczliwy człowiek stworzył zawistnych i nieżyczliwych bogów. Ci zawistni i nieżyczliwi bogowie dają tylko wtedy, kiedy im się coś przedtem da, zgodnie z łacińskim mottem: do ut des (daję tobie, byś ty mi dał).



Bogom należy więc coś dać, ewentualnie trzeba im coś ofiarować - bowiem w języku sakralnym dawanie czegoś Bogu nazywa się ofiarowaniem - i to nie cokolwiek, lecz coś najdroższego, ukochanego, to znaczy to, co się ma i posiada, i kocha najbardziej, i to, co się najchętniej robi. Ma się własne dzieci, które się najbardziej kocha, konsekwencją jest więc ofiarowywanie dzieci. Przy tym ofiarowanie syna jest lepsze niż ofiarowanie córki, a w przypadku synów najlepsze jest znowu ofiarowanie pierwszego syna, jeszcze lepiej: jedynego syna, a absolutnie najlepsze jest złożenie ofiary z syna pierworodnego i jedynego.

Bóg ojców nie jest bogiem ich synów. Bóg Starego Testamnetu nie jest nim, jeżeli rzeczywiście zażądał od Abrahama złożenia w ofierze jego syna Izaaka, a Bóg Nowego Testamentu nie jest nim z całą pewnością, jeżeli zgadza się z tym, co oświadczyli niemieccy biskupi 17 listopada 1977 roku: „Abraham, który był gotów ofiarować swego jedynego syna, Izaaka, jest tylko słabym wzorem (Vorausbild) działania Niebieskiego Ojca. Albowiem do Abrahama anioł z nieba powiedział: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego» (1 Mojż 22, 12). Ale Niebieski Ojciec nie powstrzymuje się od tego, by oddać za nas Syna swego jedynego, tego, co dlań najukochańsze, a tym samym - siebie samego" (Oświadczenie biskupów dotyczące książki Hansa Künga Christ Sein).

Według świata teologicznych wyobrażeń niemieckich biskupów, Abraham należy zapewne do ludzi, którzy wprawdzie mówią „tak, tak", ale w końcowym efekcie nie dotrzymują słowa, które dali. Tak więc niemieccy biskupi - kiedy wytykają Abrahamowi to i owo i znajdują w nim jakieś słabości - mają wszelkie podstawy, by być zadowolonym z Boga, który „nie powstrzymał się" przed uśmierceniem Syna.

Pogląd, że Bóg czy bóstwo żąda od człowieka tego, co dlań najdroższe, żąda krwi dzieci - był w Palestynie i w ogóle w basenie Morza Śródziemnego poglądem rozpowszechnionym. Grecki historyk Diodor Sycylijski (Iw. p.n.e.) pisze, że kiedy (w roku 310 p.n.e.)) straszliwe nieszczęście zagroziło miastu, kartagińczycy przypisali je gniewowi Kronosa, któremu początkowo ofiarowywali najlepsze spośród swoich dzieci, a następnie kupione albo cherlawe i chorowite. Z tego powodu kartagińczycy złożyli w ofierze 200 dzieci pochodzących z najlepszych rodzin. Istniała w tym mieście spiżowa statua Kronosa, na której rękach kłądziono dziecko, które następnie staczało się do czeluści ognistego pieca.[361] To, że u Fenicjan ofiarowywanie dzieci było w zwyczaju, opisuje też Filon z Byblos, który około roku 100 po narodzeniu Chrystusa napisał „Historię Fenicjan"; Fenicjanie - pisał - w wypadku totalnego zagrożenia narodu „ofiarowywali tajemniczym sposobem swoje najbardziej ukochane dzieci".

Ostatnimi czasy głośne stały się wątpliwości dotyczące skłądania ofiar przez Fenicjan. Sabatino Moscati, włoski archeolog, kierownik naukowy wielkiej poświęconej Fenicjanom wystawy (1988) w Palazzo Grassi w Wenecji, podkreślał, że ani w kosmopolitycznie usposobionej Kartaginie, ani w fenickich państwach miastach na Wschodzie nie obłaskawiało się bogów za pomocą systemaytycznego palenia dzieci. Jednocześnie badania szczątków dziecięcych na cmentarzach dziecięcych (tak zwanych Tophet, ew. Tofet), które niejednokrotnie traktowano jako miejsca, w których ponoć ofiarowywano dzieci, wykazało brak tsosowania wobec nich przemocy; chodziło raczej o płody, ponadto o dzieci martwo urodzone albo zmarłe na skutek różnych chorób - wszystkie je zresztą chowano w miejscach uświęconych. Moscati utrzymuje, że relacje dotyczące składania przez Fenicjan ofiar z dzieci są wynikiem wrogiej propagandy uprawianej przez greko-rzymskich historyków, w każdym razie jeśli chodzi o doniesienia mówiące o systematycznym i permanentnym charakterze tego procederu. Wrogość ta tłumaczy się historią: fenickie miasto handlowe Tyr zostało w 332 roku przed Chrystusem zdobyte przez Greka, Aleksandra Wielkiego, a Kartagina założona w IX wieku przed narodzeniem Chrystusa przez kolonistów z Tyru została w 146 roku p.n.e. zrównana z ziemią przez Rzymian; tym samym Rzymianie położyli kres fenickiemu panowaniu na Morzu Śródziemnym, zajmując ich miejsce. Innymi słowy, ponieważ Grecy i Rzymianie zwalczali Fenicjan, oczernili ich więc stwierdzając, że mieszkańcy Tyru i Kartaginy ofiarowują bogom własne dzieci, dowodząc tym samym swojej nieludzkości i braku człowieczeństwa, a tym samym wyższości grecko-rzymskiej kultury.

O ofiarach składanych z dzieci mówi się także często w Starym Testamencie. Krytykuje się te praktyki jako niecne i niedopuszczalne. Król Mesza z Moabu (IX wiek p.n.e.), wschodni sąsiad Izraelitów, złożył swego syna pierworodnego jako ofiarę całopalną na murze swojej stolicy, obleganej przez Izraelitów (por. 2 Król 3, 27). O Chielu (IX wiek p.n.e.) czytamy: „Za jego czasów Chiel z Betel odbudował Jerycho według zapowiedzi Pana… założył jego fundamenty na swoim pierworodnym Abiramie, a na swoim najmłodszym, Segibie, postawił jego bramy" (1 Król 16, 34). Jednak prawdopodobnie „opowieść ta stwierdza tylko tyle, że przy odbudowie Jerycha i dokończeniu budowy zmarli dwaj synowie Chiela, co traktowano jako spełnienie klątwy (por. Joz 6, 26) ciążącej nad tym miejscem" (por. RGG wyd. 3, t. IV, s. 868).

W Starym Testamencie krytykuje się też żydowskiego króla Achaza (VIII wiek p.n.e.): „A nawet syna swego przeprowadził przez ogień [spalił w ogniu] na ofarę Molochowi, na modłę ohydnych grzechów pogan, których Pan wypędził przed Izraelitami" (2 Król 16, 3). To samo czytamy (2 Król 21, 6) o postępowaniu króla Manassesa (VII wiek p.n.e.). Takie ofiary składano przede wszystkim w Dolinie Hinnom, położonej na południe od Jerozolimy, która dzisiaj jeszcze nazywana jest Doliną Ognia i która nadała piekłu opisywanemu w Nowym Testamencie nazwę: Gehenna.

Jednak i relacje dotyczące ofiarowywania dzieci zawarte w Starym Testamnecie są w znacznej mierze rezultatem pomówień i wrogiej propagandy; „…na modłę ohydnych grzechów pogan, których Pan wypędził przed Izraelitami" - czytamy w kontekście ofiarowania dziecka przez króla Achaza. Gdy mowa jest o wypędzonych ludach - chodzi o ludy zamieszkujące określone tereny, zanim osiedlili się tam Izraelici, a więc o Kananejczyków. Zdaniem Izraelitów, zostali oni z tych ziem przepędzeni ze wszech miar słusznie - z powodu haniebnych czynów, których się dopuszczali pod postacią ofiar składanych z dzieci. Na to, że własne akcje militarne można usprawiedliwiać barbarzyńskimi czynami drugiej strony - nie wpadli wcale jako pierwsi Żydzi. Nie byli też ostatnimi, któ®zy kierowali się tym pomysłem. Jako przykład niech posłużą propagandowe kłąmstwa, jakoby Irakijczycy w Kuwejcie mieli wyrwać z inkubatorów 312 osesków, które to kłamstwo, spreparowane przez jedną z amerykańskich sieci reklamowych (Hill & Knowlton) stało się jednym z motywów rozpoczęcia wojny nad Zatoką Perską.

Ale nie wszystkie starotestamentowe relacje dotyczące ofiar składanych z dzieci opierają się na wrogiej, kłamliwej propagandzie i nie we wszystkich starotestamentowych sprawozdaniach skłądanie ofiar z dzieci zostaje potępione jako wyraz pogańskiego okrucieństwa. Wydaje się, że istnieli pobożni Izraelici, któ®zy sądzili, że Bóg żąda od nich tego, co mają najdroższego, mianowicie dzieci. Jeden z nich staje się osobą godną pochwały i zostaje ukazany jako postać wzorocwa nie tylko w Starym, ale także w Nowym Testamencie; jest nim sędzia Jefta (XII/XI wiek p.n.e.). To on złożył swoją jedyną córkę jako ofiarę całopalną (Sędz 11). Jefta nie miał syna, „…nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki". Bóg musiał więc sobie upodobać na ofiarę jego córkę. Starotestamentowy autor opisuje to wydarzenie bez nagany, a w Nowym Testamencie Jefta wraz z Abrahamem zostają nawet uznani za rycerzy wiary (Hebr 11, 32; 11, 17). Na ogół ludzie ofiarują Bogu czy bogom (bądź dla szczytnego celu) swoich wrogów oraz ich dzieci. A mimo to idea, że Bóg albo bogowie żądają ofiary z tego, co najukochańsze, a więc nie z wrogów, lecz z własnych dzieci - jest żywa, na co wskazuje tu starotestamentowa historia Jefty.

O ofiarowanie własnej córki idzie też w dramacie Eurypidesa (†406 p.n.e.) Ifigenia w Aulidzie, w którym Eurypides podejmuje wątek starego podania: Ifigenia, królewska córka, zostaje przez swego ojca Agamemnona złożona w ofierze bogini Artemidzie, po to by bogini zesłała dla greckiej floty pomyślne wiatry. Flota stała bowiem bezczynnie pod Aulidą i nie mogła dotrzeć do Troi, ponieważ brakowało pomyślnych wiatrów.

Bezskuteczną próbę ujścia przed zawiścią bogów poprzez złożenie ofiary podjął też Polikrates, tyran (samowładca) wyspy Samos w VI w. p.n.e. Jego szczęśliwe życie i tragiczny koniec wywarły olbrzymie wrażenie na Grekach (Herodot 3, 120 i n.). Polikrates zwabiony został podstępnie przez perskiego satrapę Oroitesa, który obiecał przekazać mu połowę własnych skarbów (osiem skrzyń z kamieniami, któ®e były powleczone cieniutką warstewką złota), następnie stracił go, a zwłoki ukrzyżował.

Wiersz Schillera Pierścień Polikratesa przedstawia ten okres jego życia, kiedy był on jeszcze bezmiernie szczęśliwy:

„Stał na wzniesieniu swych gmachów wysokiem

Pan wyspy Samos i radosnym okiem

Mierzył rozległe niniwy.

«Tym wszystkim - rzecze do Egiptu króla -

Zarządza moja samowłądna wola,

Wyznaj, że jestem szczęśliwy!"

Egipski król nie dowierza temu szczęściu:

«Zawiści bogów lękać się potrzeba!

Szczęścia bez zmiany nigdy jeszcze nieba

Śmiertelnym doznać nie dały.»"

Egipski król przypomina, że bogowie zabrali mu jedynego syna i dziedzica, i tak „opłacił swoje szczęście". Radzi więc Polikratesowi ofiarować bogom najbardziej drogocenny skarb i wrzucić go do morza. Polikrates na tę wzmiankę wrzuca do morskiej otchłani swój najbardziej drogocenny pierścień. Ale jeden z rybaków skłąda mu następnego dnia w darze wyłowioną właśnie rybę,a w jej wnętrznościach znajduje się pierścień, który połknęła. Kiedy egipski król dowiaduje się o tym, salwuje się ucieczką:

„Gość na ten widok zrywa się z przestrachem…

«Zgubny sąd bogów nie może cię minąć

Uchodzę spiesznie, nie chcę z tobą ginąć!»

Rzekł i odpłynął w tej dobie."[362]

Aby uchronić się przed katastrofami spowodowanymi przez zawistnych i nieżyczliwych bogów, należy więc ofiarować to, co się najbarzdiej ceni (najlepiej dzieci, albo, jak w przypadku Polikratesa, najcenniejszy skarb), albo też to, cosię najchętniej robi: wszystko, co jest związane z miłością i sferą seksualną. Poświęcone Bogu dziewictwo, jako ofiarę złożoną z cennej wartości miał wprowadzić już drugi król Rzymu, mianowicie mądry kodyfikator sakralny Numa (†672 p.n.e.). Plutarch (†ok. 120 n.e.) pisze: „Nadzór nad poświęconymi dziewicami, które nazywano westalkami, sprawował Pontifex maximus (najwyższy kapłan)." Ten tytuł przeszedł potem na rzymskich papieży. Westalki były odpowiedzialne za niewygaśnięcie świętego ognia.

Plutarch kontynuuje: 'Te święte kobiety obowiązywało trzydziestoletnie dziewictwo, nakazane im przez króla… Ale Numa przyznał im też liczne przywileje. Jednym z nich było to, że za włąsnego życia mogły sporządzać testament oraz mogły załatwiać swoje pozostałe interesy bez ustawowego opiekuna, podobnie jak matki posiadające trójkę dzieci. (Uwaga dodatkowa: Cesarz August [†14 n.e.] wydał potem «Edykt o trojgu dzieciach» [ ius trium liberorum ] mający na celu sprzyjanie wielodzietności). Jeżeli wychodziły, kroczyli przed nimi liktorzy (były to osoby urzędowo i honorowo towarzyszące wyższym urzędnikom rzymskim i wyższej rangi kapłanom). Jeżeli w czasie spaceru przypadkowo napotykały osobę skazaną na śmierć, wówczas miały możliwość [na prośbę skazańca - tłum.] nie dopuścić do wykonania wyroku… Tę niewiastę, która utraciła dziewictwo, zakopywano żywcem przy porta Collina [w Rzymie].

W tym miejscu - kontynuuje autor - znajduje się nieduże podziemne pomieszczenie, do którego można wejść tylko od góry. W pomieszczeniu znajduje się łoże z kolcami, zapalona lampa oraz znikome ilości niezbędnych artykułów żywnościowych, jak chleb, woda w naczyniu, mleko, oliwa… Westalkę, któ®a miała być ukarana, sadzało się do lektyki, szczelnie zamkniętej z zewnątrz, ona natomiast była tak przywiązana rzemieniami, że nie mogła się poruszać, a usta miała zakneblowane, tak, że żadnego dżwięku nie mogła z siebie wydobyć; tak niosło się ją przez cały rynek i miasto.Wszyscy milcząco ustępowali miejsca, odprowadzając ją, pogrążeni w najgłębszym smutku. Nie ma bardziej przerażającego wydarzenia, a miasto nie zna bardziej nieszczęsnego dnia od tego. Po dotarciu lektyki na miejsce słudzy uwalniają kobietę z pęt i więzów, a najwyższy kapłan przed wykonaniem wyroku podnosi ręce do nieba ku bogom, odmawiając tajemną modlitwę. Następnie wprowadza się oruloną postać, doprowadza do drabiny prowadzącej na dół.Potem on i pozostali kapłani oddalają się. Kiedy westalka zeszła już do podziemnego pomieszczenia, zabiera się drabinę, a otwór wejściowy zasypuje pryzmą ziemi… Tak każe się westalki, które utraciły dziewictwo"[363].

Pogańskie, to znaczy ogólnoludzkie wyobrażenie o zawiści bogów znajduje swój dalszy ciąg w chrześcijaństwie. Tak jak i poprzednio,powinno się Bogu ofiarować to, co najcenniejsze.W odniesieniu do ofiarowywania włąsnych dzieci następuje jednak interesująca modyfikacja: to, co się dotąd najczęściej przypisywało wrogom, zostaje teraz przez chrześcijan pzreniesione na Boga. Przedchrześcijańśka propaganda okrucieńśtwa przeobraża się w chrześcijańską radosną nowinę: Bóg ofiarowuje swojego włąsnego, pierworodnego Syna.

Filozof, Ernst Bloch (1885-1977), już dość dawno temu w następujący sposób opisał tę obłędną myśl głównego artykułu wiary chrześcijan: „Ostateczne wreszcie źródło nauki o śmierci ofiarnej ma nie tylko szczególnie krwawy charakter, ale jest nad wyraz archaiczne: ma swoje korzenie w najstarszym, dawno już zaniechanym zwyczaju ofiarowywania ludzi… Pozbawiona łaski sprawiedliwość wyliczała przewinienia, za które żądano teraz zapłaty, a Chrystus nauki o odkupicielskiej śmierci - zapłacił włąsną niewinną krwią, wnosząc jeszcze dodatkowy wkład do skarbca łaski administracji kościelnej…"[364].

To, co radosne i nowe w tym wydarzeniu, ma się według chrześcijańskiego ujęcia sprowadzać do tego, że Bóg nie ofiarował Syna dla własnych korzyści, lecz za nas; nie chce przez to osiągnąć czegoś dla siebie, lecz dla ludzkości. Najwyższą ofiarę, jaką człowiek złożył Bogu, Bóg skłąda teraz człowiekowi, co w języku chrześcijańskim określa się mianem „łaski". Podczas gdy w Starym Testamencie opowiada się historię o ofiarowaniu Izaaka, aby dowieść, że Bóg odrzuca ofiary skłądane z dzieci (zamiast Izaaka zostaje uśmiercony baran), w Nowym Testamecie Bóg zamiast baranka ofiaruje włąsnego Syna, a Abrahama postrzega się jako poprzednika takiego sposobu składania ofiary, czyli uśmiercania syna.Widać więc postęp, jaki dokonał się w rozwoju od judaizmu do chrześcijaństwa.

Bóg, „…który zabijał to, co pierworodne", jak się Go określa w Liście do Hebrajczyków (11, 28), ponieważ zabijał pierworodnych Egipcjan - teraz zabija włąsnego pierworodnego. Ten Bóg z zakrwawionymi rękami pozwala swoim kapłanom codziennie (katolicy) „bezkrwawo" powtarzać tę krwawą ofiarę złożoną z Syna albo pozwala przynajmniej w niedziele (protestanci) o niej przypominać. Ofiara złożona z Syna stanowi w każdym razie dla wszystkich chrześcijan sedno chrześcijaństwa.

Ale poza tym wszystko pozostaje jak przedtem. Myśl o tym, by Bogu ofiarować to, co najlepsze i najdroższe, najbardziej ukochane - mianowicie życie ludzkie - ta myśl jest tak samo żywa jak u pogan.Zamiast ofiary z pierworodnego (do uprawiania tego rodzaju barbarzyństwa uprawniony jest w chrześcijańśtwie jeszcze wyłącznie Bóg) dominująca staje się idea męczeństwa: ofiara złożona z włąsnego życia. Chrześcijańśkie czczenie świętych zaczyna się w II wieku na mogiłach męczenników. W tych też miejscach świętuje się obrządek eucharystii.Nad mogiłami męczenników wznosi się kościoły. Męczennicy, któ®zy złożyli Bogu w ofierze swoje życie, stają się pierwszymi świętymi.Począwszy od IV wieku, kiedy chrześcijańśtwo stało się religią państwową, a chrześcijanie z prześladowanych stali się prześladowcami, stan zakonny i dziewictwo stały się najważniejszymi znamionami chrześcijańskiej mentalności ofiarnej.

Rzecz jasna, krwawe męczeństwo jest jej najwyższym spełnieniem. Mała Teresa z Lisieux (†1897) pisze w swojej autobiografii: „A przede wszystkim życzyłabym sobie zostać męczennicą! Męczeństwo! Było to marzenie mojej młodości i to marzenie w mojej malutkiej karmelitańskiej celi przybierało na sile. Nie tęsknię do jednej odmiany męczeństwa. Żądam dla siebie wszystkich. Podobnie jak Ty… mój boski Oblubieńcu, chciałabym być chłostana i ukrzyżowana… Tak, jak uczyniono to św. Bartłomiejowi, chciałabym, aby obdarto mnie ze skóry; a podobnie jak uczyniono to ze św. Janem, chciałabym zostać zatopiona we wrzącym oleju; jak św. Ignacy Antiocheński chciałabym zostać rozszarpana przez zęby dzikich zwierząt - tak, bym została uznana za godną dostąpienia chleba Bożego. Wraz ze św. Agnieszką i św. Cecylią życzyłabym sobie położyć kark pod topór kata i wraz z Joanną d'Arc móc na płonącym stosie szeptać imię Jezusa"[365].

Ponieważ męczeństwa nie da się urzeczywistnić w każdym czasie, ideałem tych, którzy chcą się całkowicie poświęcić Bogu, stało się w ogólności miłe Bogu dziewictwo, jako białe męczeństwo. Jan Paweł II, który zgodnie z publikacją cytującą Juana Ariasa, swój sukces jakoby „osiągnął dzięki wielkiemu nieszczęściu osoby bliskiej", nie miał ani żony, ani dzieci. Nie ma więc osób bliskich. Stąd dla niego osobiście najwyższą zapłatę czy ofiarę darowaną Bogu - podług starego pogańskiego zabobonu - może stanowić tylko Bogu poświęcona dziewiczość. Zostaje też ona w artykule opublikowanym w czasopiśmie „Oggi" z okazji rocznicy urodzin papieża wyeksponowana w sposób zdecydowany: „Według papieża ideałem chrześcijaństwa jest i będzie dziewictwo" (Mulieris dignitatem, 1988; syntetycznie ujmując zawarte tam treści, odpowiednie części mogłyby nosić następujące tytuły: I część - „Dziewica Maria", II część - „Maria-dziewica", III część - „Dziewictwo Marii", albo coś w tym rodzaju) - Jan Paweł II określa dziewictwo (rozdz. 20) jako gwiazdę przewodnią i rdzeń zwiastowania Chrystusa, jako to, co w sposób nowy i decydujący rozstrzyga o chrześcijaństwie.

Dla maluczkich, normalnych chrześcijan nie przewiduje się jako zapłaty złożenia Bogu obu wielkich ofiar (w postaci własnego życia i [czy] dziewictwa), lecz składanie mniejszych, drobnych ofiar. Kardynał Hengsbach wylicza takowe u progu Wielkiego Postu w „Westdeutsche Allgemeine Zeitung" z dnia 8 marca 1984 roku: „Biskup Hengsbach stawia pytanie: «Jak my, chrześcijanie, odnosimy się do składania ofiar?» Biskup podkreśla, że człowiek składając jakąkolwiek ofiarę poświadcza, że jest podporządkowany Stwórcy i podlega zarówno Jemu, jak i aktowi stworzenia. Jednak biskup Hengsbach przyznaje, że ofiara musi zostać złożona jako przejaw aktu «wolności i miłości», a nie za sprawą jakiegokolwiek przymusu; nie może na przykład być spowodowana «chorobą, niepowodzeniem, niezdolnością do pracy czy bezrobociem». W tym miejscu wychodzi na jaw nielitościwy, okrutny charakter religii, dla której rzeczywiste cierpienia ludzi nie są wystarczające, która podkreśla to, by za wartościowe uznać wywoływanie dodatkowych sztucznych cierpień.


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 22 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.013 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>