Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 18 страница



 

 

Rozdział XII

Bajki Dziejów Apostolskich

 

Dwie cudowne bajki z Dziejów Apostolskich już poznaliśmy: Wniebowstąpienie i cud Zielonych Świątek. Trzecia bajka dotyczy przebiegu nawrócenia się apostoła Pawła. Istotna uwaga na samym wstępie: nie nawrócenie jest bajką, ono dokonało się rzeczywiście, lecz przedstawiony sposób, w jaki się dokonało, sposób i okoliczności, w których nastąpiło - stanowią wytwór fantazji autora Dziejów Apostolskich. W tym kontekście należy też zauważyć, że niesłuszne jest wyrażanie się o nawróceniu Szawła łącząc je z jednoczesną zmianą imienia na Paweł, jak gdyby Szaweł (właściwie: Saul) po przejściu na chrześcijaństwo przybrał sobie nowe imię, którego przedtem nie miał, jak czynią to na przykład ludzie, którzy wstępują do zakonu. Paweł już od urodzenia miał zarówno imię hebrajskie, nadane mu w synagodze, mianowicie Szaweł - imię żydowskiego króla z plemienia Beniamina, z którego także pochodził Paweł (Rzym 11, 1) - jak też rzymskie imię, Paweł, jako że od urodzenia był obywatelem rzymskim.

Na wstępie Dziejów Apostolskich wspomina się o „żądzy zabijania uczniów Pańskich" (9, 1), którą pałał Paweł, prześladując chrześcijan. Był on obecny już przy ukamienowaniu Szczepana. Nawrócenie nastąpiło potem w drodze do Damaszku, dokąd się udawał, by aresztować dalszych chrześcijan i „skutych zaprowadzić do Jerozolimy". Opowiada się nam o tym wydarzeniu w trzech równoległych wersjach, które sobie w niektórych detalach przeczą; o fakcie tym czytamy w: Dz Ap 9, 1-19a; 22, 3-16 i 26, 9-18. Raz opowiada o nawróceniu autor Dziejów Apostolskich, po czym dwukrotnie relację wkłada się w usta samego Pawła.

W pierwszej relacji (Dz Ap 9, 1 i n.) czytamy: „Gdy zbliżał się już w swej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» «Kto jesteś, Panie?» - powiedział. A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą co masz czynić». Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo.»

W przeciwieństwie do tej relacji, w drugiej (Dz Ap 22, 3 i n.) czytamy: „Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił nie słyszeli." Według pierwszej relacji ludzie towarzyszący Szawłowi wprawdzie słyszeli, ale niczego nie widzieli; w drugiej ludzie wprawdzie coś widzieli, ale nic nie słyszeli.

W trzeciej wreszcie relacji (Dz Ap 26, 9 i n.) nie wspomina się nic o tym, czy ludzie jadący z Szawłem coś słyszeli, czy też coś widzieli. Ale jakkolwiek by było: czy słyszeli, a nie widzieli, widzieli a nie słyszeli, czy też ani nie widzieli ani nie słyszeli, mimo że było tam coś do zobaczenia i usłyszenia - jest to obojętne, gdyż każdy wariant jest tak samo mało prawdziwy.

W Dz Ap 9, 1 i n. i 22, 3 i n. mężczyźni zatrzymali się, podczas gdy Szaweł upadł, lecz według Dz Ap 26, 9 i n. wszyscy upadli na ziemię. Zadziwiające jest przy tym i to, że ludzie towarzyszący prześladowcy chrześcijan nie nawrócili się. Jakkolwiek było, Szaweł w dodatku oślepł i jego towarzysze zaprowadzili go do Damaszku. Tam wyleczył go cudownym sposobem pewien człowiek imieniem Ananiasz.



Tym trzem wersjom wydarzenia, zawartym w Dziejach Apostolskich, przeczy całkowicie inna relacja - znajdująca się w Listach Pawła. O Ślepocie Paweł nie wspomina tam nic. W Liście do Galacjan pisze: „Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna Swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom…" (Gal 1, 15 i n.). Ten język różni się od opisów fantastycznych wydarzeń w tak zwanej godzinie nawrócenia się Szawła. Nawet jeśli w takiej godzinie mógł człowiek widzieć i dziesięć świateł, słyszeć głosy i mogło dziesięć razy rzucać nim o ziemię, z nawróceniem takie widowisko nie ma nic wspólnego. Proste - w porównaniu z relacjami Dziejów Apostolskich dotyczącymi wydarzeń związanych z nawróceniem - zdanie Pawła mówi więcej, niż można wyrazić za pomocą teatralnego grzmotu pod Damaszkiem.

W I Liście do Koryntian (15, 8) mówi Paweł raz jeszcze o swoim spotkaniu ze zmartwychwstałym Chrystusem. Zazwyczaj tłumaczy się to miejsce tak: „W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi." Owo „ukazał się" (po łacinie: visus) pojmuje się błędnie, jeśli rozumie się przezeń wizję, a więc jeśli się owemu: „ukazał" przypisuje zmysłowy, rzeczywisty wymiar, który przejawia się na przykład w postaci czegoś konkretnego, co się widzi. Tu nie ma się na myśli zmysłowego widzenia. Kategorie naszych sposobów widzenia nie są adekwatne dla oddania doświadczenia, o które tu chodzi. To, co się tu ma na uwadze, jest zdarzeniem, w którym obecność Objawiającego się zostaje doświadczona egzystencjalnie. To doświadczenie oznacza więcej aniżeli „zjawisko", więcej niż cudowne widzenie i słyszenie. Definicja takiego momentu postrzegania i poznawania, wykraczającego poza wszelkie zmysłowe charakterystyki, która obejmuje całą egzystencję - nie jest możliwa. To jednak, że takie spotkanie z Jezusem, jakie opisuje Paweł, nie ma nic wspólnego z „showem" po Damaszkiem przedstawionym w Dziejach Apostolskich, pozostaje poza wszelką wątpliwością. W cytowanym miejscu z Listu do Galacjan oddaje Paweł istotę tego wydarzenia następująco: „Gdy jednak spodobało się Temu… aby objawić Syna Swego we mnie…" (Gal 1, 15 i n.). Skromność owego „we mnie" pozbawia to wydarzenie otoczki wszelkiej zewnętrznej manifestacji i demonstracji, zachowując je w dyskrecji i skrytości tego, czego dowieść nie można.

W legendarnym opisie nawrócenia zawartym w Dziejach Apostolskich (26, 14) znajduje się zdanie, które na drodze do Damaszku miał ponoć wypowiedzieć Jezus do leżącego na drodze Szawła, zdanie: „Trudno ci będzie wierzgać przeciwko ościeniowi." Oścień to nie kolec rośliny czy żądło zwierzęcia (np. owada), lecz specjalny ościsty kij, którym w starożytności poganiacze zwierząt je popędzali.

W zdaniu tym twierdzi się po prosu, że nie ma sensu występować przeciwko kijowi poganiacza. Pochodzi ono z jednej ze sztuk greckiego poety Eurypidesa (†406 p.n.e.), mianowicie z Bachantek. Fakt, że w Nowym Testamencie znajduje się antyczny grecki cytat, nie jest sam w sobie niczym zaskakującym, dziwne jest tylko to, że to Jezus jest osobą, która w rozmowie z Pawłem cytuje greckie przysłowie, tym bardziej, że Paweł przecież oświadcza (Dz Ap 26, 14), iż Jezus rozmawiał z nim po aramejsku. Szczególnie znamienny jest jednak fakt, że Jezus i Eurypides nie tylko używają tego samego przysłowia, lecz także identyczność sytuacji, w których jest ono wypowiadane. W obu wypadkach idzie o rozmowę między prześladowanym Bogiem i jego prześladowcą. Prześladowanym bogiem u Eurypidesa jest bóg - Dionizos, a prześladowcą - Penteusz, król Teb. Dionizos, podobnie jak Jezus, mówi do prześladowcy: „Nigdy nie dajesz posłuchu moim słowom… Zamiast jako śmiertelny wierzgać przeciwko boskiemu ościeniowi - winieneś mu raczej złożyć ofiarę"[169].

Wydaje się oczywiste, że mamy tu do czynienia z przeniesieniem do treści sceny pod Damaszkiem jednego z epizodów z życia Dionizosa. Starożytna saga tematycznie związana z prześladowaniem boga zostaje przejęta przez sagę chrześcijańską o identycznej tematyce. Nawet taki szczegół jak rym wiersza, który zmusił Eurypidesa do użycia przy słowie „oścień" liczby mnogiej zamiast pojedynczej - zostaje przejęty przez Jezusa.

Bajka o sposobie nawrócenia się Pawła ma niewinny charakter. Istnieją jednak w Dziejach Apostolskich także niedobre, a wręcz złe bajki, na przykład historia pary małżeńskiej Ananiasza i Safiry. „Ale pewien człowiek imieniem Ananiasz, z żoną swoją Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony odłożył sobie część zapłaty, a pewną część przyniósł i złożył u stóp apostołów" (Dz Ap 5, 1 i n.). Mężczyzna działał więc w pełni legalnie i prawnie, gdyż każdy ma prawo sprzedać posiadłość i część zapłaty oddać Kościołowi, inną zaś część zachować dla siebie. Jednak dla Kościoła w Dziejach Apostolskich to, że nie dostał wszystkiego, stanowi przypadek „sprzeniewierzenia".

Z tego też powodu boski sąd nadał sprawie bezlitosny bieg, a młyny Boga mielą szybko. Najpierw Piotr zarzucił niegodziwemu złoczyńcy jego niecny czyn mówiąc: „Ananiaszu, dlaczego szatan zawładnął twoim sercem, że skłamałeś Duchowi Świętemu i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię?" Tylko że Ananiasz wcale nie okłamał Ducha Świętego, gdyż ani słowem się do Niego nie odezwał, w każdym bądź razie w relacji zawartej w Dziejach Apostolskich nic się o tym nie wspomina, nie sprzeniewierzył też niczego, gdyż pieniądze były jego pieniędzmi, których część chciał zatrzymać.

Jednak Piotr, a przede wszystkim Duch Święty, widzieli zapewne całą sprawę inaczej. Dostrzegli w postępowaniu tego biednego człowieka przestępstwo godne kary śmierci. I tak też został on na miejscu ukarany. „Słysząc te słowa, Ananiasz padł martwy" (Dz Ap 5, 5). Duch, którego wyzionął, nie był boskim Duchem Świętym, lecz zupełnie małym, przez Boga opuszczonym, Bogu ducha winnym, ludzkim nędznym duchem, który - los tak chciał - trafił pod zły adres, do wielkiego Ducha Świętego. Potem „…młodsi mężczyźni wstali, owinęli go, wynieśli i pogrzebali" (ibid 5, 6).

Wspomniany Ananiasz miał żonę, która po trzech godzinach przyszła spotkać się ze swoim mężem, nie wiedząc o niczym. Byłoby przecież wygórowanym żądaniem domagać się od apostołów, aby przy tak wielu swoich czynach mieli jeszcze zawiadamiać jakąś kobietę o śmierci i pochówku jej męża. Prawdopodobnie byli też nazbyt zajęci liczeniem pieniędzy. Piotr zaczął rozpytywać wdowę, która nie wiedziała jeszcze, że jest wdową, czy pieniądze darowane Kościołowi przez jej męża stanowią rzeczywistą cenę sprzedaży ziemi - jakkolwiek nie powinno go to było w ogóle obchodzić. Kobieta, prawdopodobnie ze strachu, odpowiedziała „Tak". Nie chciała też pewnie powiedzieć nic innego niż to, co być może powiedział jej mąż. Odpowiedziała zatem: „Tak". Nie powinna była jednak tego czynić, w oka mgnieniu bowiem została także mocą boskiego cudu przeniesiona z życia do wieczności. „A ona upadła natychmiast u jego stóp i skonała. Wynieśli ją więc i pochowali obok jej męża" (Dz Ap 5, 10).

Jest to historia cudownego, boskiego ukarania śmiercią połowicznie tylko wierzącej pary małżeńskiej. Możemy się dziś pocieszać tym, że cud ten jest zmyślony, że jest bajką. Pozostaje jednak przerażenie metodą skłaniania ludzi do wiary za pomocą takich strasznych opowieści oraz niesmak, który budzi fakt wyłudzenia pieniędzy i manipulowanie ludźmi poprzez opisywanie i powoływanie się na podobne cuda.

Również w innym miejscu Dziejów Apostolskich spotykamy Boga jako swego rodzaju szybko zabijającego. Tym razem cios trafił Heroda Agryppę I (10 p.n.e. - 44 n.e.), wnuka Heroda Wielkiego. Herod Agryppa nie zmarł na udar serca czy mózgu: zżarły go robaki. „W oznaczonym dniu Herod ubrany w szaty królewskie zasiadł na tronie i miał do nich mowę. A lud wołał: «To głos boga, a nie człowieka». Natychmiast poraził go anioł Pański za to, że nie oddał czci Bogu. I wyzionął ducha, stoczony przez robactwo. A słowo Pańskie rozszerzało się i rosło" (Dz Ap 12, 21 i n.).

Także u Józefa Flawiusza (†ok. 100 n.e.) znajdujemy bajeczkę o śmierci Heroda Agryppy I, chociaż inną. Również i w tej relacji król umiera nagle, ale znowu nie tak nagle, jak to się odbyło według chrześcijan, bowiem dopiero po chorobie trwającej pięć dni. Nie zmarł też dlatego, że stoczyły go robaki ani zadufany w potęgę swej sławy - raczej jako człowiek oddany Bogu. Wszystko to było związane z tajemniczą sową-puchaczem, którą pokazał mu ongiś germański jasnowidz. Właśnie ten jasnowidz przepowiedział mu, że będzie miał szczęśliwą śmierć, a sowa będzie jej zwiastunem: „Lecz pamiętaj, że gdy znów zobaczysz tego ptaka, za pięć dni umrzesz"[170].

Tak też się stało po upływie trzech lat. W czasie uroczystości ku czci cesarza, kiedy ten ukazał się w kosztownej szacie, pochlebcy zawołali do niego: „Bądź nam miłościw - wołali - i choć dotychczas baliśmy się ciebie jako człowieka, to odtąd uważamy ciebie za istotę wyższą od śmiertelników». Król nie zganił ich ani nie odrzucił ich bezbożnego pochlebstwa. Lecz wkrótce potem, spojrzawszy w górę, ujrzał nad sobą sowę siedzącą na rozciągniętym sznurze. Od razu pojął, że jest ona dlań zwiastunem nieszczęścia." Dostał silnych bólów. „Lecz trzeba przyjąć swój los, skoro Bóg tak postanowił" - i zmarł po pięciu dniach[171].

Według Józefa Flawiusza wspomniany tu Herod Agryppa I, w odróżnieniu od swego dziadka, posiadał dobroduszny charakter. Agryppa, przeciwnie, usposobienie miał łagodne i okazywał jednakową dobroczynność względem wszystkich, także wobec cudzoziemców"[172]. Widocznie istniały już nastroje wrogie wobec cudzoziemców. Ów łagodny charakter nic a nic jednak nie pomógł Herodowie Agryppie. Kara Boża - polegająca na stoczeniu jego ciała przez robaki - i tak go dotknęła w Dziejach Apostolskich. I podczas gdy Jezus zerwał zabobonny związek między chorobą i winą, chrześcijanie z powrotem powiązali - gdzie tylko im to odpowiadało - winę, chorobę i śmierć, poczynając od przypadku Heroda Agryppy I i kontynuując tę praktykę, która to trwa po czasy AIDS.

W jaki sposób prawdziwy chrześcijanin, aby uniknąć kary śmierci zesłanej przez Boga, powinien zachować się w sytuacji, gdy się go przesadnie komplementuje - pokazują nam Paweł i Barnaba w XIV rozdziale Dziejów Apostolskich. W mieście o nazwie Listra Paweł wyleczył pewnego człowieka z bezwładu, na co zbiegli się obserwujący to ludzie i zawołali: „Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!", nazywając Barnabę Zeusem, a Pawła - Hermesem. Kapłan Zeusa chciał nawet złożyć ofiarę z byka. „Na wieść o tym apostołowie Barnaba i Paweł rozdarli szaty i rzucili się w tłum krzycząc: «Ludzie, dlaczego to robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy…»" (Dz Ap 14, 11 i n.). Tym sposobem uniknęli apostołowie kary Bożej.

Mając na uwadze srogie kary Boże można powiedzieć, że żydowski mag Bar-Jezus z Cypru miał jeszcze szczęście w nieszczęściu. Usiłował on, po tym jak Paweł przybył na wyspę, odwieść od wiary prokonsula Sergiusza Pawła, który chciał wysłuchiwać Słowa Bożego. „Ale Szaweł, który także zwie się Paweł, napełniony Duchem Świętym, spojrzał na niego uważnie i rzekł: «O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich? Teraz dotknie cię ręka Pańska: będziesz niewidomy i przez pewien czas nie będziesz widział słońca». Natychmiast spadły na niego mrok i ciemność. I chodząc w koło szukał kogoś, kto by go poprowadził za rękę" (Dz Ap 13, 6 i n.). Pozostajemy w nadziei, że po tym, jak ręka boska podniosła się przeciw niemu, znalazł ludzką, na której mógł się wesprzeć.

Chrześcijanie występowali nie tylko przeciwko czarownikom, ale i książkom o treści związanej z czarami. Palenie książek przez chrześcijan zdarzało się niestety od początków chrześcijaństwa. Faktem jest jednak, że wiara nigdy nie przezwycięży w ten sposób zabobonu, co sobie stawiano za cel; zawsze tylko silniejszy pokonuje tu słabszego i ową chęcią niszczenia nie dowodzi się i nie potwierdza niczego innego, jak własny zabobon; nie mówiąc już o tym, że owe „czarodziejskie książki", które chrześcijanie wtedy palili, nie mogą się nawet równać z późniejszym chrześcijańskim Młotem na czarownice. Jeśli idzie o spalone książki, chodziło w ich wypadku o teksty z niezrozumiałymi czarodziejskimi zaklęciami, o długie strofy tajemniczych słów. Zaklęcia te służyły na przykład do tego, by oddalać demony i chronić ludzi przed szkodliwymi wpływami. „Przychodziło też wielu wierzących, wyznając i ujawniając swoje uczynki. I wielu też z tych, co uprawiało magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów. Tak potężnie rosło i umacniało się słowo Boże" (Dz Ap 19, 18 i n.).

Za pomocą podobnych historii i opisów Dzieje Apostolskie usiłują wiernych w ich wierze podbudować, wzmocnić i zdyscyplinować. Całe to dzieło jest tworem propagandowym adresowanym do chrześcijan nawróconych z pogaństwa i pogan nie nawróconych jeszcze na chrześcijaństwo. Również i oni mają nabrać pozytywnego zdania o chrześcijaństwie. Tytuł „Dzieje Apostolskie” nie jest przy tym precyzyjny. Po grecku dzieło nosiło tytuł: „Dzieła Apostołów”. „Dzieła” - czyli wielkie dzieła dokonane przez apostołów: cuda i czyny bohaterskie.

Apostołowie w Dziejach Apostolskich dokonali w rzeczy samej wielu cudów, z pewnością więcej aniżeli Jezus. Najczęściej nie opisuje się bliżej owych cudów, tylko podkreśla się ich en masse charakter. „Czynili wiele znaków i cudów” (Dz Ap 2, 43; por. też 5, 12). Szczepan dokonywał „cudów i [czynił] znaki wielkie wśród ludu” (Dz Ap 6, 8); „wielkich cudów” dokonywali też inni apostołowie (Dz Ap 8, 13). Przebywając na Malcie Paweł uzdrowił wszystkich chorych na wyspie (Dz Ap 28, 9) i był, podobnie jak Piotr, wszechstronnie czynny jako cudowny uzdrowiciel. Już sam cień Piotra padający na chorych przywracał im zdrowie, zatem: „Wynoszono też chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiednich zbiegało się sporo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia” (Dz Ap 5, 15 i n.). Podobnie chustki Pawła albo części jego bielizny położone na chorych przywracały ich do zdrowia: „Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły z nich złe duchy” (Dz Ap 19, 11 i n.). To, że Piotr uzdrawiał także chromych, nie jest już właściwie niczym nadzwyczajnym (por. Dz Ap 3, 2 i n. oraz 9, 33), a Paweł był mu w tym równy (Dz Ap 14, 8).

Jedynie jeśli chodzi o przywracanie do życia zmarłych, Piotr i Paweł dokonali łącznie tylko dwóch takich cudów. Każdy z nich wskrzesił jednego zmarłego. „Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: «Przyjdź do nas bez zwłoki!». Piotr poszedł z nimi, a gdy przyszedł, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu w oczy chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. Po usunięciu wszystkich Piotr padł na kolana i modlił się. Potem wrócił do ciała i rzekł: «Tabito wstań!» A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła” (Dz Ap 9, 36 i n.).

Wskrzeszenie dokonane przez Pawła nie pozostaje w tyle. Dokonało się w Troadzie na terenie pradawnej Troi. Paweł przez wiele godzin, aż do północy, wygłaszał kazanie. „Pewien młodzieniec imieniem Eutych siedział na oknie pogrążony w głębokim śnie. Kiedy Paweł przedłużał przemówienie, zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół. Podniesiono go martwego. Paweł zszedł, przypadł do niego i wziął go w ramiona: «Nie trwóżcie się - powiedział - bo on żyje». I wszedł na górę, łamał chleb i spożywał, a mówił jeszcze długo, bo aż do świtania. Potem wyruszył w drogę, a chłopca przyprowadzono żywego, ku niemałej radości [zebranych]” (Dz Ap 20, 7 i n.).

Mówiąc krótko: potężne były dzieła apostołów i potężni byli oni sami. Nie ma się też co dziwić, że gdy się modlili, ziemia drżała (Dz Ap 4, 31). Gdy zaszła potrzeba, zatrzęsła się ponownie, by uwolnić ich z kajdan, którymi byli skuci w więzieniu. „O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany" (Dz Ap 16, 25 i n.). Przebieg zdarzenia był znowu taki sam, jak w dramacie Eurypidesa (cytował go już Jezus w scenie nawrócenia się Pawła), który pisał o Bachantach uwięzionych w miejskim więzieniu: „Samoczynnie opadły kajdany na nogach, a rygle w drzwiach otworzyły się bez udziału ręki śmiertelnika"[173].

Dla równowagi w działaniach Pawła i Piotra Piotrowi przytrafia się podobne wydarzenia, co Pawłowi, chociaż bez trzęsienia ziemi, za to dokonujące się z pomocą anioła (Dz Ap 12, 6 i n.). Tak oto apostołowie zwiastowali istnienie potężnego Boga, który prowadząc Żydów przez pustynię do ich kraju: „wytępiwszy siedem szczepów w ziemi Kaanan (i) oddał im ziemię w ich dziedzictwo" (Dz Ap 13, 19) - pozwala to żywić nadzieję, że dla chrześcijan, gdy będzie to konieczne, wytępi On jeszcze więcej ludów. I wciąż na nowo spływał na apostołów Duch Święty albo ukazywali im się aniołowie. Raz nawet przybył sam Jezus i udzielił wskazówki, jak [apostoł Paweł] ma się zachować: „Następnej nocy ukazał mu się Pan. «Odwagi! - powiedział - trzeba bowiem żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie»" (Dz Ap 23, 11).

Drugim - obok przedstawianego przez nas dotąd podbudowywania wierzących - zadaniem, jakie spełniać miały Dzieje Apostolskie, było zharmonizowanie teologicznego napięcia występującego w młodym Kościele. Dzieje Apostolskie idealizują początkowy okres dziejów chrześcijaństwa. W rzeczywistości początki historii Kościoła obfitowały w zacięte walki i w podziały; znamionowały ten okres również zażarte waśnie między apostołem Piotrem, bezpośrednim uczniem i naocznym świadkiem Jezusa a Pawłem, apostołem późniejszym, który nie znał Jezusa i po Jego śmierci powołał się na wizję czy coś innego, jakkolwiek się to określi. Poza kwestiami kompetencji i zasięgu władzy głównym punktem spornym był problem: w jakim stopniu wywodzący się z pogan chrześcijanie powinni przestrzegać żydowskiego prawa? Czy muszą zostać obrzezani? Czy muszą przestrzegać żydowskich zasad odżywiania się?


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 22 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.009 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>