Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 24 страница



Zatem Ewangelia Marka byłaby odzwierciedleniem nieuporządkowanych relacji Piotra o Jezusie, a w rzeczywistości prawdziwe wydarzenia w życiu Jezusa rozegrałyby się w innej kolejności niż zawarte to jest w Ewangelii Marka. Twierdzenie Papiasza, jakoby Marek był uczniem Piotra, zostaje przez większość uczonych uznane za nietrafne, ponieważ Jan Marek ukazywany jest zawsze jako osoba towarzysząca Pawłowi w jego podróżach misyjnych. Data spisania Ewangelii Marka mogłaby oscylować wokół roku 70; o jej autorze nie wiemy zatem nic, podobnie jak o miejscu jej powstania.

Podobnie jak autorstwo Ewangelii Marka tradycja kościelna przypisywała osobie towarzyszącej Piotrowi, tak autorstwo Ewangelii Łukasza przypisano osobie towarzyszącej Pawłowi. Taka rozwaga w odniesieniu do autorstwa [Ewangelii] jest rezultatem wybujałej, nienaukowej fantazji już z powodu swego rodzaju równorzędnego statusu przyznawanego obu apostołom. I podobnie jak Marek swoją wiedzę miał zdobyć od Piotra, tak Łukasz swoją uzyskać miał ponoć od Pawła. Łukasz miał, według tego co pisze biskup Ireneusz około 190 roku, „Ewangelię głoszoną przez Pawła spisać w książkę"[258] i być z Pawłem nierozłączny[259].

W tak zwanym „Kanonie Muratoriego", zwanym też „Fragmentem Muratoriego", piśmie, które powstało około roku 200 n.e. i jest dziełem nieznanego autora zawierającym dane dotyczące kanonicznie (a więc kościelnie) uznanych pism, czytamy: „Trzecia Ewangelia jest według Łukasza. Ten właśnie lekarz Łukasz zredagował ją z polecenia Pawła, kiedy Paweł, po wniebowstąpieniu Chrystusa, zabrał go ze sobą jako znawcę drogi" (pod pojęciem drogi rozumie się chrześcijańską naukę).

Przede wszystkim ewangeliccy teologowie poddają tę informację w wątpliwość. Podkreślają oni, że teologia Pawła jest zupełnie obca Ewangelii Łukasza i Dziejom Apostolskim (oba dzieła mają tego samego autora) i że z tego powodu „Łukasz, umiłowany lekarz" (Kol 4, 14) i „współpracownik" Pawła (Fil 24) nie może być autorem obu tych dzieł. W Dziejach Apostolskich „ów autentyczny Paweł, którego znali zarówno jego uczniowie jak i oponenci, został zastąpiony przez Pawła takiego, jakim wyobrażały go sobie czasy późniejsze, a czasy pierwotnego chrześcijaństwa nie zostają tu przedstawione przez kogoś, kto je w znacznej mierze sam przeżył" - pisze w swym komentarzu Ernst Hänchen[260]. Wszystko, co można z całą pewnością powiedzieć o autorze Ewangelii Łukasza to to, że chodzi o chrześcijanina wywodzącego się z kręgów pogańskich, który pisze wypielęgnowaną greką. Czas powstania Ewangelii mógłby przypadać na lata 80-90.

O Ewangelii Jana Kürzinger pisze: „Autorem, według wiarygodnej tradycji, która da się uzupełnić także świadectwem własnym zawartym w samej Ewangelii (por. 21, 24), jest Jan, syn Zebedeusza, który jako jeden z pierwszych uczniów należał do czołowych apostołów. Według solidnie uzasadnionej tradycji poczynił on notatki do Ewangelii, które potem, kiedy on sam już był w podeszłym wieku, zostały wydane przez jego uczniów, prawdopodobnie między 0- i 100 rokiem n.e. w Efezie w Mniejszej Azji."

Pierwszym, który cokolwiek mówi o autorze czwartej Ewangelii, jest znowu ok. r. 190 biskup Ireneusz z Lyonu. Czytamy u niego: „Ostatni wydał Ewangelię Jan - uczeń Pana, który spoczywał na Jego piersi podczas swego pobytu w Efezie w Azji"[261]. Zadziwiającą historię powstania tej Ewangelii zawiera „Fragment Muratoriego" spisany ok. 200 roku: „Czwartą Ewangelią jest Ewangelia ucznia Jana. Kiedy inni uczniowie i biskupi zwrócili się do niego z apelem o jej napisanie, powiedział: «Pośćcie ze mną przez trzy dni, a następnie opowiemy sobie to, co każdemu zostanie objawione.» Tej samej nocy zostało objawione apostołowi Andrzejowi, że Jan pod swoim imieniem powinien spisać wszystko, co się wszystkim przypomniało."



Tym razem Kürzinger i konserwatywni uczeni w Piśmie muszą zrezygnować z biskupa Papiasza, którego tak często przywoływali jako tego, kto wskazywał autorów, gdyż Papiasz wręcz zaprzecza autorstwu apostoła Jana. Według Papiasza bowiem, w czasie, kiedy redagowano czwartą Ewangelię, Jan już nie żył. W pewnym dziele z V wieku, autorstwa Filipa z Sydy, znajdujemy cytat z drugiej księgi dzieła Papiasza: „Jan-teolog i jego brat Jakub zostali przez Żydów zamordowani." A w pewnym syryjskim martyrologium z 411 roku, które opiera się na starszych źródłach, pod datą 27 grudnia czytamy: „Jan i Jakub, apostołowie w Jerozolimie."

W rzeczywistości Ewangelie Marka i Mateusza zwiększają (prawdopodobieństwo) wniosku, że Jan umarł jeszcze zanim zostały spisane obie te Ewangelie, a powstały one wcześniej aniżeli Ewangelia Jana. Jan i Jakub, synowie Zebedeusza i zarazem porywczy bracia, którzy chcieli niegościnną samarytańską wioskę obrócić w popiół ogniem z nieba (Łk 9, 54), mieli ambitne plany, którym - według Mateusza - sprzyjała także ich matka. Pragnęli mianowicie w Królestwie Niebieskim zająć miejsca bezpośrednio po prawicy i lewicy Jezusa. Przynajmniej pod względem dążenia do kariery dostojnicy kościelni mogą się uważać za następców apostołów.

Jezus zapytał ich: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym ja mam być ochrzczony?" I kiedy dali twierdzącą odpowiedź na to pytanie, Jezus rzekł im: „Kielich, który ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane" (Mk 10, 35 i n.; por. Mt 20, 20 i n.). Zresztą pozostała dziesiątka dała wyraz swojemu niezadowoleniu wobec dążenia tych dwóch do zajęcia lepszych pozycji i stanowisk prawdopodobnie dlatego, że sami chcieli je zająć.

Nie może być wątpliwości, że Jezus w odpowiedzi mówi o własnej męczeńskiej śmierci oraz o męczeńskiej śmierci obydwu uczniów. Prawdopodobnie to proroctwo nie trafiłoby do tekstu, gdyby owa męczeńska śmierć uczniów rzeczywiście nie miała miejsca. Prawdopodobnie zostało ono włożone w usta Jezusa dopiero po tej śmierci, jako tak zwane proroctwo po spełnieniu (vaticinium ex eventu). W czasie, gdy redagowano Ewangelię Marka (na której opiera się Ewangelia Mateusza), a więc około roku 70, istniało zapewne przeświadczenie, że zarówno Jakub, jak i Jan zginęli śmiercią gwałtowną. O straceniu Jakuba przez Heroda Agryppę I około roku 44 pisze się w Dziejach Apostolskich (12, 1 i n.). Informacją o śmierci Jana nie dysponujemy. Dlaczego pamięć gwałtownej śmierci Jana - w czasie powstawania Ewangelii Marka i Mateusza jeszcze żywa i poświadczona przez Papiasza - potem zaginęła, niepodobna dziś ustalić.

Poza „wiarygodną tradycją" - widzieliśmy właśnie jak tradycja ta jest wewnętrznie sprzeczna - Kürzinger powołuje się jeszcze jako na źródło na „świadectwo własne zawarte w samej Ewangelii" (por. Jan 21, 24)", a oba źródła mają się „uzupełniać". Jeśli chodzi o owo wymienione właśnie świadectwo zawarte w Ewangelii, to dowiadujemy się od Jana w 21, 24 o uczniu, „którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi" (21, 20): „Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe." Ten 21. rozdział jest późniejszym uzupełnieniem dodanym do właściwej Ewangelii i pochodzi od kogoś innego niż sama Ewangelia. W tym dodatku „umiłowany uczeń" zostaje określony jako autor Ewangelii. Ale z tego wcale nie wynika, kto jest jej autorem.

Wspomniana postać „umiłowanego ucznia", o którym mówi Ewangelia Jana w rozdziale 21. i któremu przypisuje się autorstwo czwartej Ewangelii - czyni rzecz jeszcze bardziej nieprzejrzystą. Sprawa autora - „umiłowanego ucznia" jest częścią „problemu Janowego" (problemu, dlaczego czwarta Ewangelia różni się tak zasadniczo od trzech pierwszych), który teologowie podnoszą od XVIII wieku, a szczególnie od początków wieku XIX, po tym, gdy zaczęło się pojawiać coraz więcej wątpliwości w odniesieniu do tradycji kościelnej, głoszącej, że czwarta Ewangelia została napisana przez któregoś z apostołów.

„Umiłowany uczeń", ta „zagadkowa postać" (Rudolf Bultmann), nie jest bowiem tożsamy z żadnym apostołem, także nie z apostołem Janem, synem Zebedeusza, jak wielu błędnie sądzi. Wydaje się, że autor Ewangelii Jana, kimkolwiek był, wraz z postacią „umiłowanego ucznia" umieścił w Ewangelii postać, z którą sam się identyfikował i dzięki której, za sprawą swojej pobożnej wyobraźni, zmaterializował się w niej pod postacią świadka tamtych czasów i wyróżnionego ucznia Jezusa. Jeśli można się tak metaforycznie wyrazić: wkomponował swój własny wizerunek w obraz, który namalował.

Interesujące jest to, że ów „umiłowany uczeń" systematycznie pozostaje w opozycji do Piotra. W czasie pożegnalnej wieczerzy to nie Piotr sam zapytał Jezusa, kto Go zdradzi, ale poprosił o to „umiłowanego ucznia" (por. Jan 13, 24 i n.). Jest on prawdopodobnie tym „innym uczniem", który towarzyszył Jezusowi w drodze na dziedziniec do arcykapłana, podczas gdy Piotr pozostał na zewnątrz, przed bramą, i został wprowadzony do środka dopiero przez tego „innego ucznia" (Jan 18, 15 i n.). Tak też według wersetu 19, 26 „umiłowany uczeń" stoi wiernie pod krzyżem, podczas gdy Piotr w międzyczasie zdążył się kilkakrotnie wyprzeć swego Pana, i okazał się, podobnie jak inni uczniowie, zbyt tchórzliwy, by w godzinie śmierci być przy Jezusie. Po zmartwychwstaniu Piotr i „umiłowany uczeń" pobiegli do grobu, przy czym ten drugi był oczywiście szybszy i pierwszy przybył na miejsce, choć nie jako pierwszy wszedł do groty grobu (por. Jan 20, 4 i n.). W następstwie wydarzeń, które miały tam miejsce, „umiłowany uczeń" uwierzył w zmartwychwstanie Jezusa. O tym, że i Piotr w to uwierzył - Ewangelia nie wspomina. Także w rozdziale 21., doczepionym później do samej Ewangelii, wyczuwa się ów kontrast między Piotrem a „umiłowanym uczniem". Piotr nie rozpoznał - czytamy u Jana 21, 7 - zmartwychwstałego Pana, natomiast „umiłowanemu uczniowi" przyszło to bez trudu.

Jeżeli „umiłowany uczeń", co można domniemywać, jest wytworem wyobraźni literackiej, to wytworem wyobraźni jest też cała scena pod krzyżem, w której uczeń ten - jak ujmują to Wetzer i Welte w Kirchenlexikon (VI, s. 1537) - otrzymuje „jako nagrodę najdroższą rzecz w spadku po Jezusie", mianowicie Marię. Trudno sobie wyobrazić, żeby pozostali Ewangeliści przemilczeli w swoich relacjach obecność matki i ucznia Jezusa pod krzyżem, jeśli ci dwoje rzeczywiście byli tam obecni.

W związku z postacią autentycznego apostoła Jana, syna Zebedeusza, który w tradycji kościelnej błędnie uchodzi za autora czwartej Ewangelii, ponieważ jego śmierci mającej miejsce przed spisaniem czwartej Ewangelii później już nie pamiętano - powstał w następnych stuleciach bogaty krąg legend. Zgodnie z prawidłowościami rządzącymi tworzeniem legend, wie się z biegiem czasu coraz więcej, z coraz większą dokładnością.

Za czasów cesarza Domicjana (lata 81-96), w czasie prześladowań chrześcijan, sprowadzono Jana - jak donosi Tertulian (†po 220) w: De prescriptione haereticorum, 36 - do Rzymu, „gdzie po tym, jak zanurzono go we wrzącym oleju i mimo to nie odniósł żadnego uszczerbku, przewieziono go następnie na jedną z wysp, dokąd go zesłano". Ostatecznie według Ireneusza, po śmierci Domicjana aż do czasu rządów Trajana (lata 98-117) przebywał Jan w Azji Mniejszej[262]. Jak z tego widać, dożył niezwykle sędziwego wieku. Niektórzy, jak opowiada Augustyn (†430) wierzyli, że w ogóle nie umarł: „Ale jak ci mniemają, on nie umarł, ale leżał podobny do osoby zmarłej, a ponieważ uznano go za zmarłego, pochowano go śpiącego; i do powrotu Chrystusa pozostaje w tym stanie, dając znać o sobie dzięki burzliwemu wznoszeniu się pyłu. O pyle tym wierzy się, że zostaje wprawiony w ruch i wznosi się z głębi pagórka nagrobnego na wierzch dzięki oddechowi tam spoczywającego"[263].

Epifaniusz, biskup Salaminy (†413), wystawia mu najwspanialsze z chrześcijańskich świadectw twierdząc, że Jan pozostał dziewiczo czysty (Epifaniusz nie był pierwszym, który wystawia Janowi takie świadectwo: dawno przed nim pisano o tym w apokryficznych „Aktach Jana" w Pistis Sophia i w Ewangelii Bartłomieja[264], trzech dziełach pochodzących z III wieku). Z tego właśnie powodu - według Epifaniusza - miał Jezus na krzyżu polecić go Marii: „Kiedy Zbawiciel wisiał na krzyżu, odwrócił głowę i - jak głosi Ewangelia Jana - spojrzał na ucznia, którego umiłował i powiedział doń: «Oto Matka Twoja», a do niej rzekł: «Niewiasto, oto Syn Twój…» (Jan 19, 26). Z jakiego powodu nie przekazał jej raczej pod opiekę Piotrowi? Z jakiego powodu nie Andrzejowi, Mateuszowi, Bartłomiejowi? Zapewne dlatego Janowi, że był dziewiczy… Chciał tym samym wykazać, że Ona jest matką i opiekunką dziewiczości"[265].

Podobnie jak w przypadku legendarnego króla Midasa, który wszystko, czego dotknął, zamieniał w złoto (tak, że w końcu nie mógł niczego zjeść), każdy, kto zetknął się z Marią, stawał się dziewiczo czysty, co w pierwszym rzędzie dotknęło Józefa, męża Marii. Teraz (według Epifaniusza Józef już zmarł) dotknęło to także Jana. Nie można było osobie nieustannie dziewiczo czystej przydzielać męża czy wdowca. Hieronim, żyjący współcześnie z Epifaniuszem, wyjaśnił to przecież raz na zawsze w odniesieniu do Józefa-wdowca w swoich komentarzach dotyczących Protoewangelii Jakuba, stwierdzając jednoznacznie, że dla dziewicy odpowiedni może być tylko dziewiczy partner. Dla dziewiczej Marii stosowny jest zatem tylko dziewiczo czysty Józef i w nawiązaniu do tego - dziewiczo czysty Jan.

Wprawdzie w młodości Jan trzykrotnie usiłował się żenić, ale Jezus zawsze stawał temu na przeszkodzie. Za pierwszym razem ukazał mu się i powiedział: Janie, potrzebuję ciebie. Za drugim razem poprzez chorobę, na którą ten zapadł; w trzecim przypadku na dwa lata pozbawił go wzroku, tak że Jan nie mógł widzieć żadnej kobiety. Wraz ze wzrokiem Jezus otworzył mu również rozum, tak że odzyskawszy zdolność widzenia Jan nie chciał już się żenić[266].

Jeszcze później z ostatnich słów wypowiedzianych na łożu śmierci, dowiadujemy się od dziewiczego Jana, że już w młodości porzucił myśl o małżeństwie. Jego ostatnie słowa miały teraz brzmieć: „O Panie, który mnie od młodości aż po stare lata uchroniłeś od kobiet, który moje ciało trzymałeś z dala od nich, przez co sam wygląd kobiety wzbudzał we mnie wstręt… Och, co za dar Boga, nie zostać dotkniętym przez wpływ kobiecości!"[267].

Apostołowi Janowi konserwatywni teologowie przypisują także autorstwo ostatniej księgi Nowego Testamentu, Apokalipsy. Z tego też powodu nazywa się ją: „Tajemnicze Objawienie św. Jana". Kürzinger pisze o autorze: „Jako autora wymienia się jednoznacznie Jana[268]. Już najstarsza tradycja, z nielicznymi wyjątkami, postrzega w nim apostoła Jana, autora Ewangelii Jana i trzech Janowych listów. Język i styl, jak też treść wskazują wprawdzie na rzucające się w oczy osobliwości w porównaniu z pozostałymi Janowymi dziełami…" Kürzinger nie wyraża jednak myśli, iż owe „osobliwości" są tak szczególnego rodzaju, że jest niemożliwością, by autorem czwartej Ewangelii i Apokalipsy była ta sama osoba.

Na różnicę między Apokalipsą i Ewangelią zwracano uwagę już w starożytności. Euzebiusz cytuje w swojej „Historii Kościoła" biskupa Dionizosa z Aleksandrii Wielkiej (†264/65): „Niektórzy z naszych przodków potępili tę księgę i odrzucili ją całkowicie. Zakwestionowali rozdział po rozdziale i wyjaśnili, że księdze tej brak sensu i związków wewnętrznych, i że tytuł jest fałszywy. Twierdzili mianowicie, że księga ta nie pochodzi od Jana, w ogóle nie jest żadnym objawieniem, ponieważ jest owinięta w ciemną woalkę niezrozumiałości. Autorem tego dzieła nie jest żaden apostoł, więcej - żaden święty, nawet żaden członek Kościoła, lecz Cerynt, który utworzył też sektę ceryncką, nazwaną jego imieniem, i który pragnął nadać swojemu fałszerstwu [autorstwu] imię wiarygodne… Nie zdobyłbym się jednak na odwagę, by odrzucić tę księgę; wielu braci bowiem docenia jej liczne walory. Wierzę raczej w to, że wykracza ona poza moje możliwości pojmowania. Przypuszczam bowiem, że pojedyncze zdania zawierają w sobie sens utajony i nadzwyczajny"[269].

Współcześnie większość teologów ewangelickich, a także katolickich uznaje, że Ewangelia Jana i Apokalipsa muszą mieć różnych autorów. Kto był autorem Apokalipsy - nie wiemy.

O ile w przypadku Ewangelii, Dziejów Apostolskich i Objawienia Jana mamy do czynienia z dziełami, którym w późniejszych czasach osoby trzecie przypisywały nieprawdziwych autorów, to w przypadku niektórych spośród listów apostołów napotykamy na tak zwane autentyczne fałszerstwa, to znaczy spotykamy zjawisko, że autorzy podają się za kogoś innego niż są w rzeczywistości. Dotyczy to całego szeregu listów. Wspominaliśmy już o I Liście Piotra. Również w katolickiej teologii biblijnej w międzyczasie nieautentyczność tego listu była szeroko komentowana.

Podobnie jak I, tak i II List Piotra jest sfałszowany. „Szymon Piotr, sługa i apostoł Jezusa Chrystusa, do tych, którzy dzięki sprawiedliwości Boga naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa otrzymali wiarę równie godną czci, jak nasza…" (II P, 1, 1). O ile Kürzinger w swoim tłumaczeniu Nowego Testamentu z uporem podtrzymuje, że list ten jest autentyczny, o tyle w Einheitsübersetzung, ujednoliconym tłumaczeniu stwierdza się: „W drugim rozdziale opiera się na wywodach Listu Judy. Dlatego przypuszcza się często, że list ten powstał po śmierci apostoła."

W przypadkach, gdy teologia katolicka przyznaje się do zafałszowania imion autorów, fałsze te zostają zbagatelizowane albo usprawiedliwiane[270]. Ponoć „chodzi tu o dozwolony (legitime), szeroko rozpowszechniony zwyczaj literacki" - stwierdza przykładowo Lexikon für Theologie und Kirche (VIII, s. 867). Przez to, że takie fałszerstwa w pierwotnym Kościele były „szeroko rozpowszechnionym zwyczajem" - którego to faktu nie chcemy wcale kwestionować - nie stały się wcale uzasadnione czy też „dozwolone". Jest to i pozostaje religijnym fałszerstwem.

Z listów Pawła prawdopodobnie nieautentyczne są następujące: List do Efezjan („Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa…" 1, 1), List do Kolosan („Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa…" 1, 1) i II list do Tesaloniczan. Z całą pewnością nieautentyczne są trzy tak zwane listy pastoralne, to znaczy I List do Tymoteusza („Paweł, z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa…" 1, 1), II List do Tymoteusza (Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa…" 1, 1) i List do Tytusa („Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa…" 1, 1).

W międzyczasie również strona katolicka na ogół przyznaje, że Paweł nie jest autorem listów pastoralnych. Wielu katolickich teologów przyjmuje również nieautentyczność Listu do Efezjan i Listu do Kolosan. Dyrektor katolickiej instytucji wydawniczej (Bibelwerk) w Stuttgarcie, Paul-Gerd Müller daje wskazówki, jak „w szkolnej nauce religii, w kołach zainteresowań Biblią i w nauce dorosłych" przybliżać ludziom tę nieautentyczność. Pisze: „…należy pseudonimowość Listu do Efezjan i Listu do Kolosan, jak też trzech listów pastoralnych: I i II Tymot. i Tyt. …omawiać ostrożnie i konstruktywnie"[271].

Wprawdzie przyznaje się tutaj, że autorstwo zostało zafałszowane, ale ten stan rzeczy zostaje natychmiast zbagatelizowany. Słowa „pseudonim" nie rozumie się przecież w języku potocznym w jego dosłownym znaczeniu „kłamliwe imię", lecz odnosi się je do autora ukrywającego się za kryptonimem czy też imieniem (właściwie: pseudonimem) artystycznym. Używanie pseudonimu artystycznego jest czymś dozwolonym i usprawiedliwionym, ale czymś zupełnie innym jest podawanie się za apostoła Pawła.

Wraz z bagatelizowaniem sprawy poprzez twierdzenie, jakoby chodziło tylko o pseudonim, podejmuje się dzisiaj próbę nowego wprowadzania czytelnika i słuchacza w błąd. Używającemu pseudonimu artystycznego autorowi nie chodzi przecież o to, do czego zmierzali nowotestamentowi, ci bowiem rościli sobie pretensje i prawo do apostolskiego autorytetu, który został im [ponoć] „przekazany wolą Boga" i do autorytatywnego występowania w Jego imieniu. Na problem: Jak powiedzieć to swojemu dziecku? - Kościół reaguje niezwykle powściągliwie. Z trudem dystansuje się on od tak bosko autoryzowanego oszustwa. Kościołowi zależy na apostolskim autorytecie, jako że taki apostolski autorytet zawsze daje się przetopić na kościelny pożytek niemałej wielkości. Z tej wielkości wiele zostałoby utracone, gdyby Kościół przyznał się otwarcie do wszystkich tych fałszerstw.

W listach Pawła, w których jego imię sfałszowano z całą pewnością, i w tych, w przypadku których prawdopodobnie je sfałszowano - przekazuje się zwłaszzca kobietom cały szereg pobożnych wskazówek, o których przyswojenie przez nie Kościół starał się z wielką wytrwałością w ciągu całej swojej historii. „Żony niechaj będą poddane swoim mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła… Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim" (Ef 5, 22 i n.). „Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu" (Kol 3, 18). „Podobnie kobiety - w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo włosem czy perłami, albo kosztownym strojem, lecz przez dobre uczynki, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności. Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam, ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę by] trwała w cichości. Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem - Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci…" (I Tym 2, 9 i n.).

Pierwszy List Piotra dmie w ten sam róg: „I tak samo żony niech będą poddane swoim mężom… Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie" (I P 3, 1 i n.).

Kiedyś na banknotach widniał napis-sentencja: „Kto banknoty podrabia albo fałszuje, albo zaopatruje się w podrabiane czy fałszowane i wprowadza do obiegu, będzie… ukarany." Szkoda, że taka sentencja - z zastąpieniem słowa „banknoty" przez zwrot „Listy apostolskie" - nie znajduje się na nowotestamentowych Listach apostolskich. Wówczas być może Kościół w swoim rozpowszechnianiu fałszywek złożonych z listów apostolskich poczynałby odrobinę skromniej, może ograniczyłby nieco używanie określenia „Słowo Boże" nie tylko w odniesieniu do fałszywych listów, ale także autentycznych, które wszystkie jednakowo - przy całej swej autentyczności - nie są niczym więcej niż fałszywkami Słowa Bożego (Gotteswort-Blüten), jako że wszystkie razem wzięte nie są nigdy niczym więcej niż słowami ludzkimi.

 

 


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 19 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.012 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>