Студопедия
Случайная страница | ТОМ-1 | ТОМ-2 | ТОМ-3
АрхитектураБиологияГеографияДругоеИностранные языки
ИнформатикаИсторияКультураЛитератураМатематика
МедицинаМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогика
ПолитикаПравоПрограммированиеПсихологияРелигия
СоциологияСпортСтроительствоФизикаФилософия
ФинансыХимияЭкологияЭкономикаЭлектроника

Człowiek zostaje przez Kościół przywołany do wierzenia, a nie do myślenia. Tym sposobem człowiek przez całe swoje życie ćwiczy się w 4 страница



Już z faktu, że chodzi o pojawienie się pojedynczej gwiazdy, a nie ich większej liczby wynika, iż nie chodzi tu o wyliczoną przez astronomów od czasów Keplera (zm. w 1630 r.) dla roku 7 p.n.e. potrójną koniunkcję Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb, mającą zachodzić w maju, październiku i grudniu. Taka koniunkcja nie wędruje jednak z Jerozolimy do Betlejem, żeby tam, jak twierdzi Mateusz, zatrzymać się nad jakimś domem. Takie zdolności przejawia tylko gwiazda z bajki, gdyż o gwieździe na niebie niepodobna ustalić, nad jakim domem się znajduje.

W tym kontekście godne uwagi jest to, co mówi papież Leon I (†461), dając wyraz już wcześnie powstałemu chrześcijańskiemu antyjudaizmowi, że mianowicie gwiazda ta była dla Żydów niewidoczna z powodu ich zaślepienia[19]. Musiało to być zaślepienie nadzwyczajnych rozmiarów, jako że gwiazda była ze swej strony według ujęcia starokościelnego niezwykle jasna. Ignacy z Antiochii (†ok. 110), także jeden z ojców Kościoła, pisze o niej: „Gwiazda rozjaśniała na niebie, a siła jej światła była nie do opisania; wszystkie pozostałe gwiazdy, wraz ze słońcem i księżycem, bez mała tańczyły w korowodzie wokół niej, a jej światło przyćmiewało je wszystkie"[20]. W apokryficznej Protoewangelii Jakuba (powstała około 150 roku n.e.) magowie opisali Herodowi gwiazdę następująco: „Ujrzeliśmy ogromną gwiazdę, która tak błyszczało wśród wszystkich tych tu gwiazd, że ich nie było widać" (XXI, 2)[21].

Dla pisarzy nowotestamentowych, szczególnie dla Mateusza, Stary Testament jest księgą proroctw dotyczących Jezusa. Mateusz zadaje sobie wielki trud, by wykazać, że oto teraz się one spełniły, co przy jego usilnych staraniach dokonuje się za wszelką cenę.

W odniesieniu do Betlejem, które jako miasto Dawida i tak zostało przez Mateusza powiązane z przyszłym mesjaszem, wspomina on dodatkowo jeszcze proroka Micheasza. Micheasz (5, 1) mówi mianowicie o Betlejem jako o miejscu urodzenia przyszłego „¼władcy w Izraelu". Arcykapłani (przy okazji: należy dokonać rozróżnienia między jednym arcykapłanem a arcykapłanami; najwyższymi, czyli także arcykapłanami, byli członkowie konsystorza złożonego z duchownych i szlachetnie urodzonych, który podlegał arcykapłanowi) i uczeni w Piśmie na podstawie tego proroctwa byli w stanie wskazać Herodowi miejsce nowonarodzonego Króla: „ Ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela " (Mt 2, 6). U Micheasza myśl tę sformułowano akurat odwrotnie: „ A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! " (Mich tamże).

Przy bliższej analizie okaże się dodatkowo, że związek między owym przepowiadanym przez Micheasza „panującym" i Jezusem ustalono w sposób nieuzasadniony. Proroctwo dotyczy mianowicie krwawego przywódcy wojennego. Jego ludzie „ ¼będą paść kraj Asyrii mieczem, a kraj Nimroda pałaszem " (Mich 5, 5). Znana katolicka edycja Biblii (Pattloch) nie waha się przed zatytułowaniem tego krwawego fragmentu z proroka Micheasza (VIII wiek p.n.e.) tak oto: „Narodziny i działalność Mesjasza". O tej „działalności mesjasza" w tekście proroka Micheasza powiada się dalej: „ ¼co gdy przychodzi, tratuje i rozdziera, a nie ma takiego, kto by ocalał " (Mich 5, 7). Tak więc z powodu tej przepowiedni dotyczącej mesjasza został Jezus ostatecznie urodzony w Betlejem (albo i nie).



Jeżeli tylko Mateuszowi się wydaje, że znalazł w Starym Testamencie coś w rodzaju proroctwa, stara się też w życiu Jezusa odnaleźć zdarzenia, które by im odpowiadały, jako ich spełnienie. W ostateczności tworzy takie wydarzenia. Takie odnalezione spełnienia starych przepowiedni nazywa się „sagami spełnienia". To tak, jak u poety Christiana Morgensterna, gdzie „ Wiesel " siedział na „ Kiesel ", ze względu na konieczność rymowania się zwrotek.[22]

Szczególnie kuriozalnym spełnieniem starotestamentowej przepowiedni w stylu Mateusza, które tu zaprezentujemy, choć niezupełnie odnosi się ona do kontekstu, jest wydarzenie, które miało miejsce dopiero pod koniec życia Jezusa, a wiązało się z jego wjazdem do Jerozolimy. Mateusz ujmuje ten wjazd jako spełnienie profetycznych słów Zachariasza (9, 9): „Raduj się wielce, córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie co ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy."

„Oślątko źrebiątko oślicy" jest dodatkowym objaśnieniem dotyczącym „osła". Mowa jest o jednym jedynym ośle. Ponieważ Mateusz błędnie sądzi, ze Zachariasz mówi o dwóch osłach, tłumaczy także błędnie: „Stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: «Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku i źrebięciu oślicy»" (Mt 21, 4 i n.). Zgodnie z powyższym, według Mateusza Jezus miał uprzednio powiedzieć do swoich uczniów, by przyprowadzili oślicę i źrebię z nią. „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie i przyprowadźcie do mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: «Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści» … Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich " (Mt 21, 2).

Kościół w powiązaniu z państwem nawet z tego błędnego tłumaczenia Mateusza usiłuje wyssać teologiczne korzyści. W podręczniku szkolnym dopuszczonym przez Ministra ds. Wyznań [=Oświaty] Północnej Nadrenii-Westfalii zatytułowanym „ Patmos-Synopse "[zestawienie ustępów Ewangelii Mateusza, Marka i Łukasza] (1968) czytamy, co następuje: „Tak oto Mateusz poświadcza na swój sposób wiarę, że zdarzenie to odpowiada woli Bożej… Dla Mateusza jest zapewne bardzo ważne, żeby starotestamentowe przepowiednie spełniły się w najdrobniejszych szczegółach" (s. 13).

Kuriozalne niezrozumienie przez Mateusza jednego z miejsc Starego Testamentu zostaje oto tym samym teologicznie usankcjonowane, tak by można je było zaaprobować jako świadectwo wiary - w stwierdzeniu, „że zdarzenie to odpowiada woli Bożej". Przy braku elementarnego zrozumienia wmieszać w grę jeszcze wolę Bożą jest jednak chyba nie na miejscu. Nie należy doszukiwać się woli Bożej dodatkowo jeszcze w bezsensie; wystarczy dostrzegać ją w sensie. Ale Boga i sens zespolić - to udaje się każdemu. Dla teologów bezsens jest jak fusy po kawie, z których wyczytanie woli Bożej nierzadko dostrzegają oni jako swoje zadanie.

Na to, że Jezus posiadał więcej zdrowego rozsądku niż stan (Zunft) teologów usiłujących prostować zawiłości, wskazują Jego słowa z apokryficznej koptyjskiej Ewangelii Tomasza z Nag Hammadi, odnalezionej w 1945 roku w Górnym Egipcie, wykazującej znamiona autentyczności. Słowa Jezusa spisane tam głoszą: „Niemożliwe, aby człowiek dosiadał dwóch koni" (tamże, s. 128, Logion 47).

Żądanie zrozumienia teologii dwuosłowej mogłoby być dla młodszych uczniów, tych ośmio-, dziewięcioletnich, żądaniem przerastającym ich możliwości. Ale i o tym teologowie pomyśleli i na wszelki wypadek przenieśli ciężar problemu z płaszczyzny teologii na teren zoologii, by nie być zmuszonym nadal jeździć wierzchem na dwóch osłach. Oto w książce Kommentar… zum Glaubensbuch für das dritte und vierte Schuljahr Josepha Solzbachera znajdujemy sympatyzującą ze zwierzęcymi rodzinami analizę wjazdu Jezusa do Jerozolimy na obu osłach: matce i dziecku, wypracowaną przez autora, który nauczycielom religii pragnie oszczędzić „rozwlekłej egzegezy". „Czy Jezus siedział na oślicy? Na oślątku? Na obu? …Jezus jechał na oślątku, wyłącznie na nim; matkę oślicę musiano też jednak zabrać ze sobą; bez oślicy oślątko parkociłoby się, nie ruszyłoby się w ogóle z miejsca i nie dałoby się ujeżdżać" (1966, s. 190).

Spełnieniem proroctwa jest także straszliwa opowieść o mordzie dokonanym na zlecenie Heroda na małych chłopcach z Betlejem. Żałoby z tego tytułu nie musimy jednak obchodzić. Całą ta historia, podobnie jak opowieść o trzech mędrcach ze Wschodu, jest bajką, którą ułożono tylko z powodu proroctwa właśnie. Mateusz pisze: „Wtedy spełniły się słowa Jeremiasza: «Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma»" (Mt 2, 17 i n.; por. Jer 31, 15). Nie bierze się wcale pod uwagę, że u Jeremiasza mowa jest o Ramie położonej o 8 km na północ od stolicy, a nie o mieście Betlejem, położonym 8 km na południe od Jerozolimy. Ponadto u Jeremiasza nie idzie wcale o morderstwo dokonane na dzieciach, gdyż synowie Racheli zostali - według proroka - uwięzieni, a w dodatku Jeremiasz przepowiada, że „…powrócą z kraju nieprzyjaciela" (Jer 31, 16).

Spotykamy także opowiadania o mordach dokonywanych na dzieciach odnoszące się do innego czasu i innych miejscowości. Zawierają one rozpowszechniony motyw bajkowy i baśniowy. Mateusz przejmuje tę bajkę w istocie z 2 Mojż 1, 15 i n. Stosuje przy tym taką wykładnię tej Mojżeszowej historii, która w międzyczasie została przyjęta w żydowskich kręgach kulturowych i według której spisał ją także Józef Flawiusz: „Otóż jeden z kapłanów… oznajmił królowi, że teraz właśnie ma się urodzić wśród Izraelitów dziecię, które, gdy wyrośnie na męża, ukróci potęgę Egipcjan, a wzmocni Izraelitów… Uląkł się król; i za radą owego kapłana rozkazał, by każde nowo narodzone dziecię płci męskiej z rodziców izraelskich topiono w rzece"[23]. To prześladowanie izraelskich dzieci przez faraona jest wzorcem dla relacji o prześladowaniu betlejemskich dzieci przez Heroda.

Mateusz wzbogaca swoją bajkę o mordowaniu dzieci jeszcze o kilka dalszych cytatów ze Starego Testamentu, które odnoszą się do późniejszego okresu w życiu Mojżesza. Mojżesz musiał uciekać przed faraonem, ponieważ zabił Egipcjanina (2 Mojż 2, 12 i n.), i dopóty pozostawał w ukryciu i oddaleniu, dopóki Bóg mu nie przekazał, że może bezpiecznie powrócić, „…bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia" (Mt 2, 20). „Wziął Mojżesz swą żonę i synów… i powracał do ziemi egipskiej" (2 Mojż 4, 20). „On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i powrócił do ziemi Izraela" (Mt 2, 21). Mateusz łączy więc w nowe zdarzenie treści zawarte w 2 Mojż 1, 15 i n. przedstawione w nowej szacie słownej, i zdania z 2 Mojż 4, 19 i n.

Teologów nie można jednak takim dowodem przejęcia opowieści o historycznych wydarzeniach i ich skomplikowania wprawić w zakłopotanie. Hermann Schelkle pisze na przykład: „Podanie o cudownej historii dzieciństwa Mojżesza oddziałało zapewne na przedstawienie historii dzieciństwa Jezusa. Ten formalno historyczny stan rzeczy ma jednak swoje teologiczne uzasadnienie. Tym sposobem miano wyrazić, że Jezus jest nowym Mojżeszem" (s. 17). Kierując się dewizą „uzasadnienia teologicznego" można wiele od wielu przepisać i uczynić Jezusa kopią wszelkich możliwych poprzedników. Porównanie Jezusa z Mojżeszem już dlatego jest nieuzasadnione, że Jezus - inaczej niż Mojżesz - nikogo nie zabił.

Znamy wystarczająco dużą liczbę haniebnych czynów popełnionych przez Heroda, ale wymordowania betlejemskich dzieci na tej liście nie ma. Chodzi wyłącznie o oszczerstwo zrodzone na gruncie chrześcijaństwa. W dodatku takie mordercze przedsięwzięcie wcale nie było potrzebne, gdyż każdy w Betlejem musiałby przecież wiedzieć, do jakiego domu, z jakim małym chłopczykiem (szacunkowo w rachubę wchodziło 20 do 30 chłopców) przybyła karawana mędrców wiedziona blaskiem gwiazdy.

Ale gdyby jednak przyjąć historię o wymordowaniu dzieci za dobrą monetę, należałoby wówczas postawić pytanie, dlaczego Bóg wprawdzie uratował własnego Syna, posyłając Józefowi we śnie anioła z ostrzeżeniem, ale dopuścił, by dzieci innych ojców i matek zginęły bez ostrzeżenia. Możliwe jednak, że jest to pytanie wybiegające poza granice chrześcijaństwa. Papież Leon I Wielki (†461) ocenia w każdym razie to wydarzenie pozytywnie: Bóg zapewnił tym małym dzieciom „…już godność męczenników"[24]. Otwarte też musi pozostać pytanie, dlaczego Maria i Józef po uświadomieniu sobie takiego ostrzegawczego i złowieszczego głosu nie uprzedzili także rodziców innych niemowląt? Może myśleli o tych ofiarach równie pozytywnie i dalekowzrocznie, jak papież Leon I Wielki.

Mimo że w odniesieniu do dzieci betlejemskich przypisano Herodowi bajkę, można go jednak określić w pewnym sensie mianem mordercy dzieci, gdyż nakazał - pod zarzutem zorganizowania spisku przeciwko sobie - stracenie trojga własnych dzieci: właśnie w 7 roku p.n.e. synów Aleksandra i Arystobulosa z drugiej żony Mariamme, którą zresztą w 29 roku p.n.e. kazał uśmiercić pod zarzutem wiarołomstwa, natomiast na pięć dni przed własną śmiercią, w 4 roku p.n.e. - najstarszego syna Antypatra, z pierwszej żony, Doris. Herod był łącznie żonaty z dziesięcioma kobietami. Jego mordercze usposobienie wobec synów miało skłonić Augusta do wypowiedzenia sentencji, że wolałby raczej być jedną ze świń Heroda niż jednym z jego synów. W języku greckim - a wykształceni Rzymianie mówili w tamtych czasach po grecku - słowa nazywające syna i świnię brzmią podobnie: hys = „świnia" i hyios = „syn". Herod jako Żyd nie jadał wieprzowiny, ale mordował swoich synów.

Co się zresztą tyczy magów oraz ich odwiedzin w Betlejem, to mimo fascynacji wschodnim czarem, blichtrem i przepychem owych proroków prawdy, mimo wrażenia wywartego na czytelnikach i słuchaczach - cały ten scenariusz wydawał się wierzącej publiczności jeszcze zbyt ubogim, by nie chcieć dowiedzieć się czegoś więcej o owych tajemniczych gościach. Temu niedopatrzeniu uczyniono zadość ze strony kościelnej w obszernej, coraz bardziej rozrastającej się prezentacji choreograficznej, swego rodzaju teologii ilustrowanej i ilustrującej, zaspokajając pobożny głód wiedzy w coraz większym stopniu, aż do pełnego zadowolenia. Tym sposobem zrodziła się jedna z głównych bajek chrześcijaństwa i wcale niemało ludzi dostrzega w tym typowym obrazie czasów bożonarodzeniowych z jego fantazjami, ze żłobem, królami, wołem, osłem, aniołami i miłym dzieciąteczkiem z loczkami, punkt ciężkości chrześcijaństwa.

Na początku nie wiedziano nawet, ilu magów właściwie przybyło ze Wschodu i ta luka została wypełniona jako pierwsza. Z liczby trzech darów wymienionych w Ewangelii Mateusza: złota, kadzidła i mirry wydedukowano, że darczyńców było trzech. Było trzech magów, tak twierdził już Orygenes[25]. Według papieża Leona Wielkiego, jego „Kazań na święto Epifanii", liczba trzy jest ostateczna i uznana za pewną.

Z magów z biegiem czasu zrobili się królowie; ostatecznie stało się to za sprawą Cezariusza (†542), biskupa Arles (galijski Rzym), najbardziej wpływowego księcia Kościoła VI wieku. W VIII wieku znane były już ich imiona: Kacper, Melchior i Baltazar, a także ich wiek: był to człowiek młody, w sile wieku i starszy. Również począwszy od VIII wieku stało się wiadome, że pochodzili z trzech zakątków ziemi: Europy, Azji i Afryki.

Ich imiona służyły jako obrona przed upiorami i demonami. Noc przed świętem Trzech Króli to befania, ostatnia z nocy dziwów, w czasie których złe duchy unoszą się w przestworzach. Błogosławieństwo Trzech Króli po dzień dzisiejszy oddala wciąż zło od domów i zagród. Zaklęcia trzech króli były skuteczne przeciwko pomorom, nieszczęściom, pożarom. Początkowe litery ich imion na kościelnych dzwonach chroniły przed niepogodą, a i jeszcze dziś zapewniają podróżnikom zatrzymującym się w gospodach czy hotelach o nazwach: „Gwiazda" i „Korona" bezpieczny pobyt. Gwiazda Betlejemska straciła przez to swój wielki święty blask, co dokonało się za sprawą jej komercjalnej profanacji.

Jeden z trzech króli jest zresztą nadal postacią niezwykle żywą w teatrze marionetek. Fakt, że dotyczy to szczególnie Kolonii, nie jest przypadkowy. W roku 1164 bowiem arcybiskup Kolonii Rainald z Dassel (†1167), do tego kanclerz Rzeszy, nakazał sprowadzić z zastosowaniem przemocy relikwie owych trzech z Mediolanu do Kolonii. Był wtedy akurat wraz z Fryderykiem I Barbarossą na wyprawie wojennej we Włoszech, łącząc tym sposobem brak świętości towarzyszący wojnie ze świętością rabunku relikwii. Jaka szczęśliwa czy nieszczęśliwa gwiazda sprowadziła tych trzech przedtem do Mediolanu - nie wiadomo; nie wiadomo też zupełnie, kto i gdzie te szczątki znalazł i kto wpadł na ów genialny pomysł, że chodzi tu o szczątki magów. Istnieje przekaz, według którego cesarzowa Helena, matka cesarza Konstantyna, która miewała widzenia dotyczące świętych miejsc i przedmiotów, miała je podarować Mediolanowi. Ale to jest inna bajka.

Dla tych, którzy w to wierzą, trzej starzy magowie spoczywają cicho i spokojnie w złotej trumnie w katedrze w Kolonii nad Renem, czekając aż czas przeminie. Temu czy owemu nocnemu pielgrzymowi nawiedzającemu katedrę wydaje się nawet, że postrzega jakieś tajemnicze zdarzenia mające miejsce w pobliżu trumny w wigilię ich święta. Niektórzy twierdzą, że nawet widzieli przez moment niecodzienne nikła światło na trumnie, coś jakby błysk gwiazdy, ale inni z kolei twierdzą, że jest to tylko zagubiony refleks ulicznych lamp Kolonii.

 

 

Rozdział III

Matka-dziewica

 


 

Dziewica i anioł - to temat dla poety i malarza. Poeta - Łukasz - rzecz opisał, a malarze wciąż na nowo temat ten podejmują. Zwiastun tego, co boskie i niewinna dziewica, oddalona jeszcze od znojów konkretnego ludzkiego życia, będąca na pograniczu młodości i kobiecości, ogarnięta jeszcze czasem oczekiwania i nadziei, pełna marzeń… Obraz rozrasta się, napełniając się czarem ludzkiej i religijnej fantazji, tak jak fascynował ludzi już od zawsze.

Na podstawie podobnych fantazji już w starych religiach astrologicznych dziewica została przeniesiona na firmament jako gwiazdozbiór niebieski; jako niebiańską dawczynię płodności Egipcjanie wynieśli do gwiazd Izis, Grecy - Dike, jako Astreę gwiazdozbiór Panny, a także Demeter i Tyche. W wyniku takich fantazji umysłu ludzkiego również wiele innych antycznych bogiń było dziewicami, na przykład Artemida, bogini, która nie tylko ochraniała młodych i niewinnych chłopców, ale była także władczynią-opiekunką młodości, wesela i narodzin. Atena była dziewicą, boginią bez matki, która podobnie jak dziewica Nike, wyszła z głowy Dzeusa. Nemesis i wspomniana już Dike są dziewicami, nieprzystępnymi i niezależnymi boginiami prawa.

Można by wymieniać jeszcze wiele. W przypadku ich wszystkich wyobrażenie o boskości i dziewiczości było zarazem przejawem i wyrazem starego marzenia i tęsknoty za niedoczesnym i pozadoczesnym bytem. Dziewicą jest też wielka dziewica chrześcijaństwa - Maria. I dla wielu, nawet jeśli Kościół to kwestionuje, jest ona - chociaż w sposób nie wyrażany wprost - wielką chrześcijańską boginią.

Nawiasem mówiąc Maria-Dziewica nie jest wcale wyobrażeniem pierwotnego chrześcijaństwa; wkroczyła ona na teren chrześcijaństwa na drodze okrężnej, poprzez pogan i chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Wszystkie wyżej przytoczone przykłady pochodzą ze sfery pozajudaistycznej. Judaizmowi, ale też pierwotnemu judeochrześcijaństwu, podobne wyobrażenia były obce. W judeochrześcijaństwie nie wierzono w narodziny z dziewicy (por. rozdział zatytułowany: Bajki Dziejów Apostolskich).

We wszystkich mitach dotyczących zbawienia dziewice odgrywały szczególną rolę jako wyraz i symbol nowego, czystego początku, nowego i lepszego świata. Wyobrażenie dziewic, które rodzą boskich wybawicieli, ma starodawny rodowód. „Król-zbawca wszędzie występuje jako syn dziewicy"[26]. A kardynał Joseph Ratzinger pisze: „Mit o cudownym narodzeniu dziecka-wybawiciela" jest w świecie szeroko rozpowszechniony" i przypuszcza, że „niejasne nadzieje ludzkości związane z matką-dziewicą" zostały przez Nowy Testament przejęte.[27] Tym samym nawet kardynał Ratzinger przyznaje, że mit o urodzeniu z matki-dziewicy nie jest niczym specyficznie chrześcijańskim.

Dla „nawiedzenie" Marii przez Ducha Świętego istnieją różne wzorce analogiczne i konkurencyjne. „Najróżnorodniejsze mity i sagi opowiadają o synach rozlicznych bogów, którzy zrodzili się ze zjednoczenia takich bogów z ziemskimi kobietami; według przekazu staroegipskiego Amon-Re płodzi z małżonką króla boskie dziecię, które w przyszłości będzie wspaniale królowało nad całą krainą. Królowie babilońscy, greccy herosi (Herakles, Asklepios i inni) i cesarze rzymscy zostali spłodzeni przez bogów; właśnie grecka religia w sposób szczególny akcentuje dziewiczość przez boga zapłodnionej matki… Również legendę o narodzinach Jezusa należy wpisać w ten historyczno-religijny kontekst"[28].

Karlheinz Deschner przytacza znakomity przykład spłodzenia syna bożego z kobietą pochodzący z kręgu mitologii perskiej: „O pani, powiedział głos, wielki Helios posłał mnie do ciebie w roli zwiastuna spłodzenia, którego dokona z tobą… Zostaniesz matką dziecięcia, którego imię będzie «Początek i Koniec»"[29].

Zdarzyło się więc także w Nowym Testamencie, tak jak się to zdarzało częściej w starożytnych mitach, że Zbawicielem został syn dziewicy. Zaczęło się wszystko, według toku narracji Łukasza, w Nazarecie, w małym miasteczku w Dolnej Galilei, o którym wcześniej nikt niczego nie słyszał, a zaczęło się to wszystko z około dwunastoletnią dziewczynką, prawie dzieckiem. Właściwe żydowskie imię tej dziewczynki brzmiało: Miriam; zlatynizowano je później w Marię. Dziewczynka była zaręczona z mężem imieniem Józef, wywodzącym się, czy też mającym się wywodzić, z plemienia Dawidowego.

Zazwyczaj zaręczyny dziewcząt żydowskich praktykowano, gdy kończyły one dwunasty rok życia, a już najpóźniej - gdy osiągały połowę trzynastego. Jeżeli dwunastoipółletnia dziewczynka nie znalazła jeszcze mężczyzny, niejedna matka wpadała w przerażającą panikę, a niejeden ojciec siwiał. Zaręczyny były pierwszym etapem zamążpójścia, po którym w okresie nieco ponad jednego roku następowało tak zwane sprowadzenie do domu. W praktyce zaręczyny nie oznaczały zawarcia związku małżeńskiego, z prawnego punktu widzenia były jednak z nim równoznaczne. Zaręczona pozostawała żoną mężczyzny. Jeżeli mężczyzna umierał przed sprowadzeniem narzeczonej do swego domu, zostawała ona wdową po nim.

Również zdrada narzeczonej równoznaczna była z cudzołóstwem. Jeżeli w takim wypadku mąż domagał się od niej kary przed sądem i jeśli wina została jej udowodniona, groziła jej surowa kara. W takim wypadku dziewczynka w wieku lat 12 i 1 dzień do 12 lat i 6 miesięcy była wraz z kochankiem kamienowana. Starsza dziewczyna była zaduszana; młodsza, jako niepełnoletnia, pozostawała bez kary. Na szczęście uczeni w Piśmie obwarowali karanie zaręczonych za zdradę małżeńską tyloma zastrzeżeniami[30], że w praktyce było ono niemal niemożliwe: przynajmniej dwóch świadków musiało udowodnić, że uprzedzali zdradziecką parę przed skutkami, a ta podjęła jednak grzeszne czynności.


Дата добавления: 2015-11-05; просмотров: 26 | Нарушение авторских прав







mybiblioteka.su - 2015-2024 год. (0.014 сек.)







<== предыдущая лекция | следующая лекция ==>